Dzisiaj miało być podsumowanie wyzwania, ale przez splot (nie)szczęśliwych wydarzeń będzie coś innego, co naszło mnie bardzo spontanicznie. Czyli krótko o tym, jak sprawić, aby nigdy nie tracić z oczu marzeń, wciąż o nich pamiętać i cały czas śnić swoje najpiękniejsze sny.
Zacznę od tego, że miałam paskudny dzień i cieszę się, że puszczam go w dal. A był paskudny do tego stopnia, że właśnie puszczam sobie Medytację wieczorną Louise Hay.
Mimo, że akurat tych leków nie zdążyłam jeszcze odstawić, odwiedził mnie znowu mój stary kumpel gronkowiec. Long time no see… cóż, nie dość, że smarkam na zielono, to jeszcze mam dolną część twarzy w drobnych różowych krostkach. Siedzę wysmarowana bactrobanem i mam ochotę rozdrapać sobie twarz, tak bardzo swędzi. I tak mam mnóstwo szczęścia, że jeszcze trochę w tubce zostało, bo to lek na receptę a jak wiadomo – są święta.
Aby było zabawniej, moje cudownie mocne zęby (kocham skutki uboczne leków!…) postanowiły się dzisiaj zbuntować i ukruszył mi się jeden. Jedynka. Wymarzona pora, dentystę dorwę najszybciej w czwartek.
Ale co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. (Zabawne, że to samo powiedzenie genialnie pasuje do gronkowca którego najpierw próbowano zwalczyć nie tym antybiotykiem. Skurczybyk tylko się uodpornił…).
Ale nie zamierzam narzekać na lekarzy i na to, że przechodzi ludzkie pojęcie aby w szpitalu zarazić kogoś pięknym szczepem bakterii. Mimo wszystko, dzisiaj będzie pozytywnie.
Jak nie tracić z oczu marzeń?

Wyciągnęłam swoją Rozwojową Teczkę, klej, nożyczki, kolorowe długopisy, z pudła powyciągałam zalegające czasopisma i zabrałam się do dzieła.
Wycinam WSZYSTKO , co mnie w jakiś sposób inspiruje, WSZYSTKO, co uważam za ładne. Piękny dom? Wycinam, wklejam. Ładne miejsca, przedmioty, przestrzenie…
Tworzę swoje kolaże, dodaję podpisy. Taki trochę pinterest w wersji analogowej.
Wytnij, wklej, podpisz.
Odprężające, choć pewnie mocno infantylne.
Ale za każdym razem, kiedy znajdę się w momencie Nie wiem czego od życia chcę, wyciągnę te kartki i sobie przypomnę.
Idę pobawić się w to dalej, bo chyba jeszcze trochę muszę się wyciszyć przed snem 😉
Polecam 🙂
fot: tumblr
Uściski, Ania
infantylne? nawet jeśli, to co z tego… to fajne! 🙂 i pewnie sama w wolnej chwili się w coś takiego pobawię. 🙂
Kochana życzę Ci spokojnych i wesołych Świąt Bożego Narodzenia.
super! robiłam to samo jakiś czas temu aż nazbierały się 4 zeszyty 🙂 wtedy uznałam że czas skończyc ale pewnie do tego wrócę
mi by się nie chciało tak siedzieć, wycinać i wklejać, choć ogólnie rzecz biorąc lubię się bawić w takie rzeczy 😉 jednak wolę Pinterest w wersji oryginalnej, choć jest okropnym pochłaniaczem czasu :p
ale, żeby nie zapomnieć o swoich marzeniach czy zwykłych zachciankach, zainspirowana Twoimi rozwojowymi postami, zrobiłam swoją listę rzeczy, które chcę zrobić przed śmiercią, więc mam cichą nadzieję, że nie dość, że nie zapomnę, to zrealizuję wszystkie jej punkty 🙂
Oh, wcale nie infantylne, ja robie dokładnie tak samo:D
zdrowia życzę:)
Robilam cos. takiego w zeszlym roku.plan zycia tzw;) powiesilam w widocznym miejscu, zeby czesto na niego spogladac tez:)
Mam nadzieję, że Twoje złe samopoczucie jest chwilowe i że wkrótce będziesz znów czuła się lepiej. Co do Tego pomysłu to sama robiłam kiedyś podobnie 🙂 Tzn wycinałam z gazet rzeczy które mi się podobały czy to jakieś ciuchy czy ładnie urządzony salon i wszystkie te wycinki chowałam do teczki 🙂 Leży sobie gdzieś w biurku muszę ją odkopać 😀 I chyba znów zacznę kontynuować ten proces wycinania, bo może i jest to infantylne, ale w końcu nie można robić wszystkiego na poważnie i nie pozwalać sobie na odrobinę dziecinności 😀 Skoro poprawia to nam humor i nikomu nie szkodzi… Czytaj więcej »
Kurcze, świetny pomysł! Muszę sama coś takiego wyczarować 😀
myślałam, że większość powie, że takie rzeczy to w przedszkolu 😀
Jest coś terapeutycznego i uspokajającego w takim wycinaniu i wklejaniu, człowiek czuję się od razu lżej. No i zakładam, że śmiesznie będzie za 5 lat zerknąć co mi się kiedyś podobało 🙂
Współczuje z przysłowiowym 'jak coś się wali, to wali się wszystko na raz'. Chyb też takie coś zacznę robić, tylko jest problem bo nie kupuję gazet… Ale jakoś sobie poradzę 🙂 i przyjrzę się Twoim Rozwojowym Czwartkom 🙂
Trzymaj się :*
ja też już nie kupuję, ale kilka starych mam 😛
Podoba mi się 🙂 Robię czasem podobnie tylko, że ja nie kupuję gazet, z których mogłabym wycinać, a zapisuję na komputerze różne zdjęcia s folderze "Inspiracje". Zbiera się tego naprawdę dużo.
ja lubię mieć inspiracje cyfrowe i analogowe, papier ma dla mnie jakieś szczególne znaczenie 🙂
świetny pomysł 🙂 zrobiłabym takie coś z miłą chęcią 🙂
Współczuję kochana, że Cię znów paskuda dopadła i to na święta 🙁
A co do Twojego kolażu nauczyłam się coś takiego robić na studiach, mieliśmy takie zajęcia na których robiliśmy różne tego typu zadanie, ale nie pamiętam jak to się nazywało, w każdym razie owe kolaże nazywano "Mapa marzeń" i było to kurde, super! Dzięki za przypomnienie! Muszę to wpisać jako jedno z zadań do mojego segregatora rozwoju.
nie ma czego współczuć, ciesze się, że zauważyłam krostki bardzo szybko bo miałabym dzisiaj całą czerwoną twarz. a Mapy Marzeń brzmią cudownie!
Uwielbiam takie wycinanki 🙂
Muszę do tego wrócić, bo czas moich JOYów się pozbyć 😉
Kiedyś też bawiłam się w tego typu wycinanki, ale teraz wydaje mi się to strasznym zabijaczem czasu, na który po prostu nie mogę sobie pozwolić 😀 a poza tym strasznie się syfi, a ja jestem pedantką…
taki przegląd zrobiłam, ze starymi czasopismami, a reszta śmieci poleciała do kosza:P najwięcej zdjęć wnętrz zbieram, jak będę chciała coś zrobić w mieszkanku, a jest jeszcze sporo – będę miała gotowy plan:)
moja kolezanke podczas porodu zarazono gronkowcem… słuzba zdrowia w tym kraju to jakis zart…
Och kochana, współczuję Ci – też mam święta z gronkowcem, w dodatku w najmniej przyjemnej postaci… Dobrze że zdążyłam do lekarza przed świętami, ale mimo antybiotyków dopiero wczoraj zaczęłam normalnie chodzić :/ polecam olejek z drzewa herbacianego. Przeczytałam że zwalcza gronkowca, nawet te antybiotykooporne szczepy. Nie wiem czy jest aż tak skuteczny, ale rzeczywiście pomógł 🙂
A co do wycinanek – ją jestem zdecydowanie zwierz papierolubny. Wszystko wycinam, drukuje, zbieram, przyczepiam do ścian, do lodówki 🙂 zbieram w teczkach, robię tzw. mood boardy. A raz w roku robię mapę marzeń 🙂
Wesołych Świąt!
Och kochana, współczuję Ci – też mam święta z gronkowcem, w dodatku w najmniej przyjemnej postaci… Dobrze że zdążyłam do lekarza przed świętami, ale mimo antybiotyków dopiero wczoraj zaczęłam normalnie chodzić :/ polecam olejek z drzewa herbacianego. Przeczytałam że zwalcza gronkowca, nawet te antybiotykooporne szczepy. Nie wiem czy jest aż tak skuteczny, ale rzeczywiście pomógł 🙂
A co do wycinanek – ją jestem zdecydowanie zwierz papierolubny. Wszystko wycinam, drukuje, zbieram, przyczepiam do ścian, do lodówki 🙂 zbieram w teczkach, robię tzw. mood boardy. A raz w roku robię mapę marzeń 🙂
Wesołych Świąt!
lubię ten olejek, nawet pisałam o nim na blogu 🙂 jest skuteczny, ale szybko się wchłania, dla bezpieczeństwa stosuję też ten nieszczęsny bactroban 🙂
co to znaczy najmniej przyjemna postać? ja już przerabiałam raz tego potwora w ilości 100 tysięcy jednostek tworzących kolonie na mililitr (takie rzeczy tylko w szpitalach), moja wyobraźnie nie umie sobie tego nawet zwizualizować 😛
Dlatego u mnie zalega tyle gazet. Ciągle czekam na wenę, żeby usiąść i powycinać te najfajniejsze rzeczy.
Dużo, dużo zdrowia!
Współczuję choróbska, paskudna sprawa ;/ ale widze, że lubisz się bawić tak samo jak ja, zawsze coś wymyśle żeby się zając, nawet kolaż 😉 Muszę chyba pójść w Twoje ślady bo lista 100 już się tworzy powoli 😉 Pozdrawiam i zapraszam
super zabawa! przestan czasem trzeba byc troche infantylnym by korzystac ze szczescia! 😉 w nowym roku tez planuje zmienic swoj pokoj i zrobic cos takiego tylko ze zdjeciami z moich podrozy 😉
Też mam taki notatnik z inspirującymi zdjęciami:) Wklejam tam naprawdę wszystko, począwszy od zdjęć fryzur, mieszkań, a kończąc na przepisach, które mam zamiar wypróbować:)
Mówiłaś, że nie mogłaś dostać w aptece parafiny kosmetycznej, ale znalazłam takie cos: http://allegro.pl/listing/user.php?us_id=4477223 😉 pozdrawiam 😉
o, super, kiedyś nie było 🙂
mnie zarażono gronkowcem ZŁOCISTYM jako noworodka w szpitalu i mamie powiedziano, że jej dziecko ma poważną wadę serca (bo nie potrafiono rozpoznać gronkowca -,-) to dopiero była jazda;D
obecnie już na to nie choruję, ale z tego co mama mi mówiła to pomogło przede wszystkim szare mydło i mąka ziemniaczana – nie wiem w sumie jak to zastosować u Ciebie na twarz, ale chciałabym jakoś pomóc 🙂
ogólnie teraz za to choruję na wszystkie inne możliwe choroby skórne i nie mogę znaleźć od lat dobrego dermatologa 🙁
Ja lubię być otoczona inspiracjami, tworzę więc kolaże po wewnętrznej stronie drzwi od szafy, na tablicach korkowych, okleiłam także segregatory. Tworzę ze wszystkiego – z moich zdjęć, z pocztówek, z wycinanek z gazet.