Nie krzycz, bo będzie bolało bardziej [TYGODNIK]

Niby jeszcze lato, a dla mnie jak jesień. Chłodne poranki załatwiły sprawę. Marzną mi stopy, więc z radością sięgam po rajstopy i zakolanówki. Szukam pięknego dużego kubka herbatę, używam ciepłych albo rozgrzewających balsamów do ciała i wciąż nie zdecydowałam na 100%, czy kupuję kartę cinema city unlimited czy używany telewizor. 
Mam też zapieprz z własnej winy. Każda jedna umowa uczy mnie, jakich zapisów nigdy w nich nie umieszczać. Np. dwa (!) miesiące temu zrobiłam cykl tekstów (poza blogiem jestem copywriterem) dla pewnego klienta. Miałam w umowie, że poprawki dostarczę w 48 godzin od otrzymania uwag. Zdążyłam zapomnieć o tym kliencie i hajsie, a on się obudził i wysłał plik z komentarzami, co poprawić. Po całych dwóch miesiącach. Zamiast skupiać się na bieżących projektach, ciągnę jakąś głupotę. Eh. Tak to jest, jak jest się frajerem!
Na szczęście ten tydzień (poza masą pracy) był też całkiem fajny.
W poniedziałek wróciłam z przepięknej Barcelony. To moje ukochane miasto, w którym spędziłam cudowny czas. Jednak sposób oznaczenia pociągów którymi można jechać na bilecie autobus+pociąg kupowanym na lotnisku w Modlinie pozostawia wiele do życzenia. Obcokrajowcy wsiadali do innych pociągów (kiepska synchronizacja autobusów). Mam nadzieję, że nie płacili mandatów!
Jesień to moment, kiedy zaczynam jeść więcej. Na kanapce ląduje majonez, a zupa jest z kleksem śmietany trzydziestki i posypana serem. Nie chcę, aby ktoś to zrozumiał źle i pomyślał, że mam zaburzenia odyżywiania (binge eating disorder) – takie są moje zalecenia i tak muszę jeść dla swojego zdrowia. I tak, często jem – według „normalnej” miary -niezdrowo, ale dla mnie generalnie zdrowo, chociaż mało kto potrafi wspiąć się nad swoją ignorancję i spróbować to zrozumieć. Tak, to wszystko magicznie się nie rozpływa, sporo ćwiczę i też muszę smarować się różnymi rzeczami zapobiegającymi cellulitowi. Nie jestem cyborgiem, tylko człowiekiem.

Ale odnośnie odżywiania – natrafiłam na coś, o czym mówiła mi kiedyś Malwina. Bardzo mądra dziewczyna, która pomogła mi zagospodarować moją przesiadkę w Katarze i mnie po nim oprowadziła. Jest skarbnicą ciekawostek i jedną z tych osób, dla których modyfikujesz plany by nagadać się więcej. Malwina jest weganką i opowiadała mi o hejcie jaki spada na eks-wegan, którzy z różnych powodów zrezygnowali z diety wegańskiej. Najczęściej to są powody zdrowotne. I tak, nie każdy może być na diecie wegańskiej. Są osoby, dla których to jest po prostu niezdrowe. Właśnie natrafiłam na takie filmy. Komentarze są lekko mówiąc – przykre.

Wielu twórców blokuje komentarze, bo opinie są bardzo niemiłe. Najlżejsze to „nigdy nie byłaś prawdziwą weganką, tu chodzi o etykę, a nie o dietę”. Ja osobiście szanuję wegan i lubię wiele roślinnych potraw, ale ekstremalnie radykalne podejście bardzo, ale to bardzo mnie denerwuje. Ludzie domagający się szanowania własnych poglądów okrutnie „jadą”po tych, którzy z różnych powodów, najczęściej zdrowotnych (!) muszą do jedzenia mięsa wrócić. Jeśli należysz do agresywnie komentujących, spróbuj wznieść się nad swoje „wiem lepiej” i pomyśl – wpędzająca w poczucie winy postawa może sprawić, że ktoś ze strachu przed linczem będzie trwał w diecie, która będzie dla niego szkodliwa i doprowadzi do poważnych problemów zdrowotnych. Na siłę  i bez woli współpracy nie da się zrobić nic dobrego.
No właśnie. Na siłę.
Bardzo często w dyskusjach o przemocy seksualnej pojawiają się zarzuty mężczyzn, że przecież łatwo kogoś oskarżyć bezpodstawnie i zniszczyć mu życie. Zgadzam się, to poważny problem, ale spójrzcie proszę na statystyki. Bardzo obrazowo pokazane jak to wygląda. Mnóstwo gwałtów, niewielka część zgłoszona, jeszcze mniejsza część gwałcicieli postawiona przed sądem i jeszcze mniejsza skazana. Wyroki żenująco niskie. Fałszywe oskarżenia to najmniejsza część problemu. I zgadzam się, że to niszczy życia i powinno być surowo karane, ale nie zgodzę się z paskudnymi opiniami, że teraz to heheh na piśmie zgodę brać trzeba, heheh. Każda nagle zgwałcona się czuje

Jeju, jak nie masz 100% pewności, że druga osoba (lub którakolwiek, co kto lubi) wyraża zgodę na seks, to może lepiej zostań przy ręcznym, bo nie dorosłeś. W tej chwili przychodzi mi mnóstwo pomysłów na to, jak mieć pewność. Zaczynając od zwykłego zadania pytania, przez dirty-talk w stylu „powiedz mi co mam ci teraz zrobić” aż po wiele innych. Jeśli ktoś tego nie ogarnia – lepiej będzie dla świata jak wykupi sobie konto premium na pornhubie i kupi sobie kilka zabawek, które nie muszą wyrażać na nic zgody.
„Żona nie może swobodnie dysponować własnym ciałem, lecz jej mąż.”
Myślisz, że to jakaś islamska mądrość? Nope, to święty Paweł. Ja uważam, że kwestii seksualności bardzo dużo zawinił kościół i pojęcie „małżeńskiego obowiązku”. To, co wypisuje Fronda jest obrzydliwe:


Skoro więc z reguły jest tak, iż to mąż pragnie zjednoczenia seksualnego znacznie częściej niż żona, to kochająca żona będzie starała się z radością odpowiadać na jego zaproszenie, kiedy to tylko możliwe. Kiedy to tylko możliwe – a więc nie tylko wówczas, gdy w niej samej obudzi się pragnienie współżycia. Gdyby żona czekała na taką chwilę, na pewno by nie wyszła naprzeciw pragnieniom męża.

Kochająca żona będzie się więc zgadzać na seksualne spotkanie z mężem, choćby sama nie odczuwała w tym momencie żadnych pragnień czy uniesień. Przeżyty przez nią wówczas akt małżeński, mimo braku emocjonalnego odczuwania miłości, będzie aktem miłosnym w najgłębszym tego słowa znaczeniu, będzie bowiem prawdziwym darem z siebie. Prawdziwa miłość, aby uszczęśliwić kochaną osobę gotowa jest zdobyć się na wiele poświęceń.

http://www.fronda.pl/a/malzonkowie-nie-uchylajcie-sie-od-wspolzycia,79787.html
Mam z tym wszystkim przeogromny problem.
A jeszcze większy z ludźmi obwiniającymi ofiary. Dzisiaj będzie o tym dużo w różnych kontekstach. Postaram się przeplatać to czymś luźniejszym.
Mam taką budowę ciała, że cokolwiek na siebie założę – zawsze zbieram skrajne reakcje. Albo zbieram komplementy od starszych pań (serio!) albo czytam (ludzie mają odwagę tylko w necie), że ubieram się wulgarnie. Aby im się przypodobać, musiałabym amputować sobie cycki i tyłek, a nie mam takiego zabiegu w planach, więc nadal pozostaję sobą. Ale przypadkiem trafiłam na sukienkę, w której wyglądam jak bezkształtny ziemniak.  Wzięłam mały rozmiar a wyglądam jak marzenie senne mojej babci. Idealna wnusia. Taka skromna, taka pokutna. Oczekiwania były „troszkę” inne. Polecam zobaczyć 😉
Wciąż nie obejrzałam! Mam nadzieję, że wygrzebię się jutro z tego nieszczęsnego zlecenia (zrobiłam sobie przerwę na tygodnik), upiekę jakieś ciasto albo śliwki w boczku i obejrzę ostatni sezon BoJacka. Albo chociaż kawałek.
Nagrałam coś na youtube. Temat trudny, bo ukryty program szkoły. Pojęcie od dawna funkcjonujące w literaturze naukowej i szeroko badane. I chociaż przejawów ukrytego programu jest bardzo dużo – wciąż wiele osób uważa, że tak jest dobrze, albo że karność jest dobrym kierunkiem.
Mogłabym podać bardzo dużo przykładów, ale podałam tylko kilka:
Bardziej zależy mi na tym, abyś rzucił okiem na artykuły naukowe opisujące problem:

Ukryty program – czego potajemnie uczy nas szkoła

Ja zawsze każdego ucznia będę namawiać do buntu wobec bezsensownych reguł „bo tak mi się podoba” i każdego przejawu okazywania bezsensownej władzy dorosłego nad uczniem. Mamy trójpodmiotowość w edukacji. RÓWNORZĘDNYMI partnerami jest zarówno uczeń, nauczyciel jak i rodzic/opiekun. Szacunek działa w obie strony. Uczeń nie jest w szkole mniej ważny i nie powinien tak się czuć. A kto śledził stories o tym co się dzieje po zgłoszeniu molestowania seksualnego szkole ten wie, jak to wygląda w praktyce.
Z innych rzeczy – na IGTV nowy film.  Tej zakładki nie widać przez stronę www, tylko w apce, więc kto nie followuje – ten traci. Ja mam mimo wszystko ograniczony czas i czasami szybciej jest 10 minut pogadać, niż godzinę pisać. Nie zamierzam rzucić pisania a raczej utrzymać częstotliwość,  więc treści będzie więcej, tylko te dodatkowe w innej formie. Do końca roku chciałabym przynajmniej raz w tygodniu publikować coś na kanale na Youtube – nie umiem się tam odnaleźć, ale daje mi to sporo radości.
Zdjęłam doczepiane rzęsy. Miałam je nosić tylko na wakacje (bo wygoda), ale jakoś do nich przywykłam i na razie wcale mi ich nie brakuje.
Ostatnio mocno zmieniłam podejście do komunikacji na stories. Jestem osobą spontaniczną, więc jeśli zaczynałam czytać obiecującą książkę czy kupiłam coś – jak mi się wydawało – fajnego od razu dawałam znać. Ale czasami książka w trakcie okazywała się słaba, a Wy wysyłaliście stories, że kupiliście z mojego polecenia. Damn! Polecenie to wyraźna rekomendacja, dlatego chciałabym zminimalizować takie sytuacje i trochę odarłam stories ze spontaniczności, bo nie chcę aby ktoś wydał pieniądze na coś, czego wcale jeszcze nie polecam.
Z peelingami BodyBoom miałam burzliwą relację, bo kiedyś się z nich śmiałam! Że pff, kawą to każdy sam może się wysmarować. Aż kiedyś dostałam malutką saszetkę w prezencie  od Patrycji i zmieniłam zdanie. Jeszcze bardziej umocniłam się w przekonaniu, że zrobić dobry peeling to trudna sztuka, gdy na urodzinach marki Sinsay dostałyśmy do wyboru do koloru – oleje z migdałów, awokado, pestki śliwek, płatki róż, glinki – no co dusza zapragnie. Mogłyśmy ukręcić z tego wszystkiego własny peeling. Miałam do dyspozycji same świetnej jakości surowce i co? Mój autorski produkt był… kiepski. Źle się wsmarowywał i nie działał tak jak w moim wyobrażeniu. Dlatego zaczęłam bardziej szanować dobre kosmetyki.
Jakiś czas temu  z propozycją mini-współpracy odezwała się do mnie marka BodyBoom i ucieszyłam się, bo jak widzieliście na screenie konwersacji wyżej – przekonałam się do nich półtóra roku temu. Takie współprace są najlepsze. Że peeling jest super – wiedziałam od dawna, chociaż kawowy peeling był dla mnie nowością. Sprawdził się super po Barcelonie, gdzie troszkę przypaliłam sobie tyłek i bardzo dobrze działa na udach. Dbam o peelingi z dwóch powodów – przy wysokokalorycznej diecie chwila zaniedbania i będę miała brzydki cellulit no i dwa – używam depilatora, więc bez peelingu będę miała wrastające włoski. Polecam też szczotkowanie ciała na sucho specjalnymi szczotkami :).
Ale najbardziej polubiłam się z masłem do ciała. Po porządnym prysznicu z peelingiem lubię założyć luźną koszulkę, zakolanówki, rozłożyć się na łóżku i coś poczytać albo odpalić film. Może to głupie, ale smaruję partie ciała, które są poza zakolanówkami, bo taka warstwa przyjemnie grzeje. Kubek gorącej herbaty i coś słodkiego – tak wygląda moja idealna jesień.
Co do glinki – jest bardzo wydajna. To mój drugi produkt tego typu, wcześniej byłam średnio zadowolona,  a potem wysmarowałam się glinkami nad Morzem Martwym, więc mam porównanie z „oryginałem” i hell yes – glinki mają sens. Przy mojej suchej skórze nawet ogromny. Zdjęcie mnie całej wysmarowanej glinkami znajdziecie we wpisie z Izraela (tak,wyrzuciłam to bikini schodząc z plaży) a ja cieszę się, że mam porównanie i mogę powiedzieć, że glinka z bodyboom to jest prawdziwa glinka i działa jak trzeba. Łagodzi problemy skóry suchej i podrażnionej dokładnie tak, jak powinna. Niebieska glinka bodyboom pochodzi z Syberii. Koi, łagodzi. 
Mam dla Was kod rabatowy:
I w tym miejscu smutna prawda – gdyby nie ten kod z określonym terminem ważności – w tym tygodniu „tygodnik” by przepadł bo mam dziką ilość pracy poza blogiem. Mała współpraca sprawiła, że podeszłam do tego z takim poczuciem obowiązku i właśnie piszę ten tekst po nocy :). Chciałam tak od siebie dodać, że bodyboom chciało promować krem do twarzy, ale musiałam odmówić, bo w ostatnim czasie testowałam już trochę produktów z tej kategorii i nie cisnęli na to, więc da się podchodzić do współprac z szacunkiem. To polska marka, polski produkt. Nie testują na zwierzętach. Bardzo mi się ta filozofia podoba.
zakolanówki też są z Bodyboom 😉
No, to już wiecie kto pokrył mi koszty prowadzenia bloga ;D
Dobra, żarty na bok. Jeśli zaciekawiłam kogoś Izraelem, to odnośnie podróży polecam mój tekst;

Urlop jesienią do 500 zł

Zebrałam sporo pomysłów szukając opcji nocleg+loty w takim właśnie budżecie.
Mówiłam, że będzie też trochę o braku szacunku…
Dziewięciolatek powiedział mamie, że jest gejem. Mama powiedziała, że przecież wciąż go kocha. Więc powiedział o tym w szkole. Drwiono z niego do tego stopnia, że 4 dni później popełnił samobójstwo. Jakby to on zrobił coś złego, a nie ci, co drwili.
W komentarzach pod tym artykułem  mnóstwo obrzydliwych komentarzy w stylu:
Winna tragedii jest matka, która rozbudziła seksualnie dziecko do tego stopnia, żeby umiało określić swoje preferencje w tej sferze.

albo;

Rodzice chrońcie swoje dzieci!

Ta, więcej genderyzmu w szkolach,- obowiązek przebierania się chłopcoww ubrania dziewczęce i odwrotnie, więcej teczowych parad, a samobójstw też bedzie więcej.
A tak w ogóle, co mozna powiedzieć o seksualnej orientacji dziewięcioletniego dziecka ?
bo żeby to stwierdzić, musiałby kopulować, a to chyba niemożliwe w tym wieku!?

Opada mi wszystko. Nie wiem skąd się biorą tacy ludzie i nie chcę ich znać. Obym nigdy nie poznała. 
Nie wiem od kiedy ubrania mają płeć (w wielu kulturach heteroseksualni mężczyźni noszą coś, co nazwalibyśmy sukienkami) ani dlaczego uwaga nie jest skupiona na prawdziwej przyczynie, jaką jest durny strach przed czymś obcym i przyzwolenie na zło? Ludzie bez kontroli zachowują jak bestie.
Rozmawiałam o tym z koleżanką, a ona powiedziała mi projekcie artystycznym Mariny Abramović. Artystka chciała sprawdzić, do czego posuwają się ludzie, gdy mogą. 
Zwykli, normalni ludzie. Jak twój sąsiad, współpasażer w autobusie.
Przez 6 godzin stała przed ludźmi w pokoju pełnym różnych przedmiotów i zgodziła się (bez względu na konsekwencje i co z nią zrobią) być eksponatem, z którym ludzie przez te sześć godzin mogli robić co przyszło im do głowy.
Najpierw tylko patrzyli. Ktoś ją pogłaskał, ktoś dał różę,  ktoś całusa. Przy trzeciej godzinie zdarzało się dotykanie intymnych miejsc. Potem pocięto jej ubrania żyletkami i rozebrano. Kolejne było cięcie tymi żyletkami skóry, w tym gardła. Picie jej krwi. Wbijanie kolców w brzuch. Przypomnę, że tam było dużo ludzi. Normalnych ludzi. Ktoś włożył jej pistolet w dłoń i skierował w stronę głowy. Wtedy w niektórych odezwały się jakieś ludzkie odruchy – ktoś ją okrył płaszczem, wywiązała się bójka, bo część osób chciała jej bronić. 
Marina nie była dla nich człowiekiem. Była przedmiotem.
Gdy nadeszła szósta godzina i koniec eksperymentu, przeszła się po tym pokoju, ale uczestnicy projektu zaczęli jej unikać i uciekać. Nie byli w stanie zmierzyć się z jej wzorkiem, gdy była już człowiekiem.
Więcej poczytacie o tym tutaj – projekt Rhytm 0 albo wysłuchacie z  ust samej artystki (są tam urywki pokazujące jak to wyglądało):
To dlatego zawsze tak mówię o tym, że naszym obowiązkiem jest reagować na małe zło, bo potem dochodzi do większych i większych. To dlatego nieustannie polecam książkę o tym, dlaczego dobrzy ludzie czynią zło. To dlatego uczulam na to, by nie hejtować ludzi o odmiennych poglądach, tylko dyskutować na poziomie. Ale nie takim, by Schopenhauer przewracał się w grobie, tylko z sensem.
Właśnie dlatego kamienowanie tak „cudownie działało”. Jeden rzucił kamieniem – odwagę czuł drugi.Tłum sprawiał, że nikt personalnie nie czuł się winny. Przecież wiele osób tak robi.
A ponieważ ludzie rzadko reagują na zło jak trzeba, podrzucam mocny materiał – Niemcy – ponad 3,5 tys przypadków pedofilii w przedszkolach w ciągu prawie 70 lat
Robota jaką robi ten artykuł jest nie do opisania. Czapki z głów!
W końcu pojawił się przełomowy wyrok w sprawie pedofili w kościele. Chodzi o księdza Romana B, tego samego, którego kościół chroni a rząd „zapomina” umieścić na liście pedofilów tak samo jak wszystkich innych księży. Tego, który gwałcił trzynastoletnią Kasię, a potem zmusił ją do aborcji. Tego, który wciąż-jest-kurwa-księdzem.
Kościół ma zapłacić za to co robił milion złotych odszkodowania oraz 800 zł comiesięcznej renty dla ofiary. Kościół.  I bardzo mnie to cieszy, bo o zdobył zaufanie dziewczynki i jej rodziców dlatego, że był księdzem, a nie panem Romanem. Bo uczył w szkole religii, bo gwałcił na plebanii, bo był wtedy służbowo. Może utrata pieniędzy zmusi w końcu kościół do rozprawienia się z własnym bałaganem. 
Po tym, jak podstępem zabrał dziewczynkę od uzależnionych od alkoholu rodziców, ksiądz przez wiele miesięcy więził ją i gwałcił.
„Nawet nie wiesz jak o tym marzyłem”, „O czym proszę księdza?”, „Zaraz zobaczysz, moje słoneczko” – opowiada dziś już dorosła kobieta. Ksiądz zasłonił zasłony. „Nie krzycz, bo wtedy będzie bolało bardziej”.
Ks. Roman nie tylko gwałcił, ale – jak relacjonuje ofiara – bił, poniżał, zmuszał do brania tabletek, które otępiały. Kiedy dziewczynka zaszła w ciążę, znajoma ginekolog dokonała aborcji.
Kapłan zabierał dziewczynkę też na swoją plebanię – nikt nie reagował, kiedy nocowała w jego pokoju. Na Jasnej Górze kazał jej wyznać wszystko w konfesjonale. Spowiednik nazwał ją kurwą, nie dał rozgrzeszenia, nie uwierzył dziecku. Ks. Roman triumfował. 
Co Ty Ania taka cięta na ten kościół jesteś? Osobisty powód. Znam chłopaka, którego molestował ksiądz. Mam nadzieję, że kościół nie będzie mi dawał zbyt wielu powodów do mówienia o takich rzeczach i w końcu się ogarnie.
Australia ujawniła skalę pedofilii w tamtejszym Kościele. Władze zażądały od biskupów pełnej współpracy, w tym ujawnienia informacji pozyskanych w trakcie spowiedzi. To kwestia ciekawa z filozoficznego punktu widzenia.: Czy księdza można zwolnić z tajemnicy spowiedzi?
 
Bardzo interesujący artykuł.



Ciekawe pytanie, które często pada z ust złośliwych osób.
Czy będę taka mądra, jak będę brać ślub kościelny? Chrzcić dziecko? A pogrzeb?
Więc: nie planuję brać nigdy ślubu kościelnego. Nie widzę ku temu żadnego powodu.
Chrzest? Jeśli będę miała dziecko, na pewno go nie ochrzczę. Dlaczego mam deklarować, że moje dziecko będzie katolikiem? Niech zadecyduje jak będzie duże.
A pogrzeb?
Proszę…
Z milszych rzeczy, to obejrzałam taki uroczy film bardziej chyba dla nastolatków
Do wszystkich chłopców, których kochałam;

Lubię sobie puszczać takie filmy w tle, gdy coś gotuję albo piekę ciasto 😀 Oglądam na przyspieszeniu 1.5 x (zobacz: jak nie marnować czasu w internecie) i to naprawdę spoko opcja.
Pisałam też o mojej znajomej i jej dylemacie związanym z pracą.

Pomaganie przez dziadowanie – problem, o którym się nie mówi

z tej okazji mem i przy okazji jeden niezwiązany

Nic więcej na blogu nie napisałam, chociaż sporo opisów wpadło na instagram 🙂

Na koniec linki tygodnia:

Czy mogę zajść w ciążę po wytrysku na brzuch? Dość wyśmiewania pytań o seks!

Fit chlebek bananowy – przepisy Elizy 
Kasia to mądra dziewczyna!
Well, Joulenka mnie przekonała.

I chyba najpiękniejszy tekst w polskiej blogosferze jaki ostatnio czytałam:

Chciałabym mieć dla nich czas

Basia to jedna z moich ulubionych blogerek.

To tyle, nagle zrobiła się 5:01, więc zamiast „dobranoc” napiszę

Dzień dobry 😉

Buziak!
Bądź na bieżąco! 
  INSTAGRAM ❤ FACEBOOK 
❤ FACEBOOK MONIKI 

Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –

 jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂

Follow on Bloglovin

Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Previous
Urlop jesienią do 500 zł – Cypr, Włochy…
Nie krzycz, bo będzie bolało bardziej [TYGODNIK]

0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x