Pięknie jest się różnić. Spróbuj

Zawsze miałam bardzo różnych znajomych. Takich naprawdę BARDZO różnych. Zupełnie inne światy. Pamiętam moment, kiedy z dobrej klasy w podstawówce, trafiłam do bardzo słabej w gimnazjum. A potem usłyszałam od kogoś z tych rzekomo inteligentnych i porządnych „ty się zadajesz z tą patologią?!”. Tak, zadaję się. „Ta patologia” w większości ładnie ogarnęła swoje życia. Co prawda kumple mają już dzieciaki w przedszkolu czy podstawówce, ale z reguły są wciąż z ich matkami, nie piją i mają stabilne prace. Są szczęśliwi i to jest ok.
Więcej wiedzą o szacunku do drugiego człowieka od tych, którzy ich dehumanizują i nazywają „patolą”. Nie wybieramy sobie rodzin i statusu majątkowego na starcie.
To są ludzie.
Nie patola.
To co mnie niepokoiło, to płytkie myślenie. Jakby sam fakt posiadania w kręgu znajomych kogoś „innego” sprawiał, że z automatu przejmuję jego system wartości.
Pewnego dnia byłam gdzieś na mieście z koleżanką, znajomi organizowali ognisko „wbijaj, będzie fajnie!”. 
Ale byłam z koleżanką, więc sorry, ale nie tym razem.
– Koleżanka też może wbić! 
No to wbiłyśmy. Ja byłam w tamtym wieku raczej dziewczyną w glanach i wyrazem twarzy „jestem ponad to” (wiem, żenada!), koleżanka bardziej róż, koronka, jakieś bolerko (kto pamięta bolerka?! :D). 
– Ee nie wstydzisz się z nią gdzieś chodzić? Z tym pustakiem? – zostałam później zapytana.
Wstydziłam się.
 Że mam wśród znajomych tak krótkowzrocznych i stygmatyzujących ludzi. 
(Laska robiąca przytyk do stylu ubierania i prowadzenia się mojej koleżanki, była laską, która spotykała się z dwoma chłopakami jednocześnie, więc hipokryzja max).
Do dzisiaj mam wśród znajomych naprawdę różnych ludzi. I bardzo to polecam, bo nic nie otwiera na świat tak, jak zderzenie z innością. 
Bardzo to sobie ceniłam. Mam znajomych lubiących chyba każdą możliwą muzykę, ubierających się bardzo różnie i głosujących na partie, których nazwy nie chcą mi nawet przejść przez gardło. To ma szansę się udać, gdy pozbędziemy się uprzedzeń i pozwolimy innym przedstawić swój punkt widzenia.
Koniecznym warunkiem jest brak pogardy. I zrozumienia, że nie lepszych i gorszych. Są różni.

Niedawno widziałam się z Aleksandrą. Piękną, elegancką i bardzo mądrą kobietą. Gustuje w ubraniach ze szlachetnych materiałów, pasjonuje się historią sztuki, nie opala się. Na pierwszy rzut oka – jesteśmy swoimi przeciwieństwami. Ja postrzegam sztukę w inny sposób – albo wywołuje we mnie jakieś emocje, albo jest nic nie warta. Noszę plastikowe buty i wybieram ubrania z aliexpress po 9$. Spaliłam się na słońcu tak, że skóra schodzi mi z pleców.

Ale wiecie co? Umówiłyśmy się tylko na lunch, a gadałyśmy ze sobą ponad pięć godzin. I było mało. 
– Jak ty się możesz z nią zadawać? – rzucił ktoś kiedyś do koleżanki. I rzucił to o mnie. Bo ja ani do kościoła nie chodziłam, ani bierzmowana nie jestem i pozornie nasze systemy wartości są zupełnie różne i nie mają punktów wspólnych. Pozornie. 
Bo zawsze świetnie nam się rozmawiało, chociaż był czas, że dałyśmy sobie nawzajem bana na rozmowy o religii nie poruszałyśmy tego tematu. 
Bardzo lubię boczek, a mam wśród znajomych ludzi, dla których dieta wegańska to nie tylko dieta, a styl życia za którym idą określone wartości. I dogadujemy się. 
Nikt normalny nie zakłada z automatu, że mając wśród znajomych osoby o różnym spojrzeniu nawet na fundamentalne kwestie (polityka, religia…) zdradzam mięsne ideały, staję się (prawie) fanatyczną kibicką albo kimś innym. Zakładają tak tylko głupcy.
O, albo nauczyciele. Nauczyciele zakładali. Za każdym razem, gdy wychodziłam z palącymi znajomymi podczas długiej przerwy za szkołę,  albo za pomnik. Nigdy nie paliłam, papierosów nie lubię (okej, spróbowałam by wiedzieć, że tego nie lubię, przyznaję), nie rozumiem ich palenia, ale przyjmuję do wiadomości, że niektórzy lubią i naprawdę nie mam nic do tego.
Byle nie dmuchać na mnie.
Pamiętam jak zmieniło się nastawienie do mnie jednej z nauczycielek, gdy zaczęłam się bliżej trzymać z dziewczyną, która nie miała raczej piątek i popalała. 
Gdyby to tak działało, musiałabym mieć kilkadziesiąt różnych osobowości.
Jasne, pięć osób z którymi spędzamy najwięcej czasu wpływa na nas bardzo mocno. Tych dobierajmy z dużą rozwagą. Na resztę bądźmy otwarci.

Ogólnie… bardzo polecam różnorodnych znajomych.

Dzięki nim rozumiem, dlaczego niektórzy głosują na PiS i atrakcyjne jest dla nich 500+, bo poznałam ich punkt widzenia (życie nie wszędzie wygląda jak klasa średnia w Warszawie).
Poznałam przepis na dobry hummus i pokochałam falafelki 
Zrozumiałam, że można być kobietą w glanach, trampkach, na szpilkach i koturnach albo klasycznych skórzanych balerinach bez żadnych zdobień.

(I to jest spoko, tak długo, jak długo żadna ze stron nie rzuca podszytego ukrytą agresją „nie rozumiem jak można w takich butach… ja bym się zabiła/obtarła stopy/ugotowała/czuła jak platfus”)

spódniczki w kropki: Jeden, dwa, trzy, cztery i moja (ta po środku) – najtańsza, z koła i z kieszeniami, czyli ideał 🙂 (klik)

Jestem w stanie zrozumieć, a może raczej – przyjąć do wiadomości – czemu niektórzy noszą bluzy z orzełkiem.
Wolą etat to yolo
Schabowego od kurczaka
Albo dlaczego jak kurczak, to tylko eko.
Otworzyłam się na zupełnie inną muzykę, np. tak pokręconą jak L.U.C & Rah, chociaż jestem stała w uczuciach i moje serduszko będzie zawsze mocniej biło na myśl o Queen.
Oglądałam anime i mi się podobało.
Zainteresowałam się literaturą rosyjską i pokochałam Dostojowskiego, i Tołstoja, bez których moje życie byłoby dużo uboższe
Otworzyłam się na mistycyzm żydowski
Spędziłam kiedyś dużo czasu na maratonach oglądania serialu Sci-Fi (Stargate SG-1)
Bez tych wszystkich doświadczeń, nie byłabym dzisiaj sobą.

I mogę też spojrzeć na każdy swój problem z zaskakujących perspektyw. Takich, na które sama bym nie wpadła, bo mam zupełnie inne schematy myślowe, mój mózg skacze po innych stronach i w zupełnie inny sposób.
Fajnie jest podchodzić do drugiego człowieka maksymalnie wyzwolonym z tego całego oceniania i szufladkowania, które rozgrywa się automatycznie. Dać innej osobie szansę. 
Gdyby nie moi dziwni znajomi, nigdy nie byłabym tą Anią, którą jestem dzisiaj. Nie byłbym tyle razy zmuszona do zastanowienia się, dlaczego myślę to, co myślę. Burzenia swojego światopoglądu i budowania go na nowo.
Jestem barwną mozaiką, zbudowaną z tysięcy drobnych kawałków – rozmów, ludzi, doświadczeń.
Polecam, daj sobie szansę. Następnym razem gdy poznasz nowych ludzi, takich na pierwszy rzut oka „eeee nara?!” -spróbuj posłuchać ich historii życiowych i tego, co o sobie mówią. 
Możesz się nieźle zaskoczyć 😉

Ogłoszenia parafialne:

Moja spódniczka ze zdjęcia – (klik) -ma kieszenie i jest idealna na lato 😉
Wiem, że zawsze pojawia się o ubrania sporo pytań, i jak obiecałam – poprawiam się i przedstawiam kolaże z linkami do podobnych/innych jako element przeplatania tekstu.

Wrzucam też info o konkursie z Nivea – wystarczy wypełnić ankietę by mieć szansę zagrnąć bony na 150 PLN do YES
Weź udział w konkursie i wygraj vouchery o wartości 150 zł do salonów YES!
Sprawdź

Zamieściłam też u góry bicie rekokrdu klików z „pustą miską”, jeśli nie jest Wam obojętny los psiaków – zachęcam by dodać mój blog do wyjątków w adblocku.



Bądź na bieżąco! 

  INSTAGRAM ❤ FACEBOOK 
❤ FACEBOOK MONIKI 

Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –

 jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂

Follow on Bloglovin

Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Małgorzata Chudy
Małgorzata Chudy
6 lat temu

Mi nie przeszkadza, że ktoś jest inny o ile nie próbuje mnie siłą nawracać na „właściwą” drogę… takiej „inności” nie warto tolerować. Można zatracić siebie i stać się ofiarą, stracić pewność siebie i poczucie własnej wartości.

Previous
Tytaniczna krosta, sprzątnie WC za karę i wagary [TYGODNIK]
Pięknie jest się różnić. Spróbuj

1
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x