Moją skrzynkę mailową co chwilę zalewają propozycje przeczytania i zarekomendowania jakiejś książki, a odbiorcy widzą ile przesyłek otrzymuję od wydawnictw. Niewiele z tych książek w ogóle czytam a jeszcze mniej finalnie rekomenduję. Twoją połknęłam błyskawicznie. Nigdy nie pomyślałabym że napisałaś tak udany debiut w trzy tygodnie. Jak tego dokonałaś?
Bardzo się cieszę, że wybrałas akurat moją książkę! I że tak dobrze Ci się ją czytało
. A wracając do pytania… niestety nie umiem na nie odpowiedzieć. To było tak, że przyszła do mnie historia dziewczyny, która bedąc w stałym zwiążku, zakochuje się w innym. Wędruje po Bieszczdach i mierzy się sama z sobą. Usiadłam do komputera i to napisałam. Nie mam pojecia, czy jeszcze kiedyś uda mi się taką akcję powtórzyć! Mam już plan na następną część i sama jestem ciekawa, czy też popadnę w takie twórcze flow, czy praca już bedzie przebiegała spokojniej. Oczywiście w 3 tygodnie powstał „surowy” tekst – później pracowałam nad całością już z redaktorka i naprawdę bardzo wiele rzeczy musiałam porpawić (np. przepisać wszystkie dialogi). Ale w fabule praktycznie nic nie ruszałyśmy.Bohaterka Twojej książki ma 25 lat i musi dobrze przemyśleć co jest dla niej ważne. Ty również stanęłaś przed trudnymi decyzjami. Czy jest w Tobie coś z Melanii?
Jasne! Tak jak Melania, jestem po studiach filozoficznych i tak jak ona zajmuję się muzyką. Obdarzyłam Melanię częścią swojego życiorysu – i to była baza do stworzenia całej postaci. Inni bohaterowie też w ten sposób powstawali – brałam cechy moich przyjaciół i na tej podstawie budowałam charakter postaci. Ciekawa jestem bardzo, czy się w nich rozpoznają!
Bo oczywiście tylko część cech i historii oparta jest na tym, co faktycznie sie wydarzyło, reszta to fikcja i gra mojej wyobraźni…
Książka jest rewelacyjna i na pewno jeszcze sama przybliżę ją czytelnikom, ale teraz chciałabym poznać trochę Ciebie. Podjęłaś mnóstwo odważnych decyzji – zrezygnowałaś z pisania doktoratu niemal na finiszu. W trzy tygodnie napisałaś książkę i jeszcze samodzielnie ją wydajesz, a na dodatek napisałaś powieść pełną chrześcijańskich wartości, co niekoniecznie dobrze się sprzedaje. Skąd w Tobie ta odwaga?
Chyba z tej swiadomosci, że mamy tylko jedno życie i że nie warto marnować go na rzeczy, które nie przynoszą nam radości, nie rozwijają nas, nie budują nas w żaden sposób. Cały czas towarzyszy mi poczucie, że w życiu chodzi o to, zeby czerpać z niego pełnymi garściami, realizować sowje marzenia. Ale nie zawsze tak wyglądało moje życie! Jeszcze nie mam gotowej odpowiedzi co sprawiło, ze zaszły we mnie takie zmiany. Kiedys byłam szarą myszką, nieśmiałą dziewczyną, na którą nikt nie zwracał uwagi. A z tym doktoratem to nie było tak, że rzuciłam go na finiszu – przez trzy lata studiów byłam w stanie rozkręcić swój szyciowy biznes od zera, nagrać jedną płytę i przygotować materiał na kolejną, a na pisanie rozprawy nigdy nie miałam czasu. To znaczy czas miałam, ale wolałam go przeznaczać za każdym razem na coś innego. Mimo tego z decyzją o rzuceniu doktoratu zmagałam się przynajmniej rok – bardzo trudno było mi ją podjąć. Jak myśle sobie o tych wszystkich zmianach, któ©e zachodzą w moim życiu, jeszcze bardziej doceniam mojego meża, który jest dla mnie wielkim wsparciem w tych moich szaleństwach.
Oj udało! Czytając miałam poczucie, że te wartości są bardzo bliskie także Tobie, nie tylko bohaterom. Przyznasz jednak, że porzucenie czegoś w co zainwestowało się dużo czasu wymaga dużej odwagi
A Self-pub? Dlaczego tak?
Wymaga odwagi, stąd pewnie tak długo nosiłam się z tą decyzją… Ale uznałam, że w tym momencie mojego zycia nie wyniosę już więcej ze studiów filozoficznych, że to, co miały mi dać, już mi dały. Nie mam wiec poczucia że zmarnowałam czas – nie, po prostu odeszłam wtedy, kiedy przestałam się rozwijac.
O self-publishingu myślałam praktycznie od początku, bo uwielbiam uczyć się nowych rzeczy i a samą myśl o tym, że poznam proces wydawania książki od początku do konca, uśmiechałam się.
Ani się obejrzałam nagle znaleźli się wokół mnie ludzie, którzy chcieli mi w tym pomóc. Za namową redaktorki wysłąłąm też tekst powieści do największych wydawnictw w polsce zajmujacych się literaturą młodzieżową. Zrobiłam to przed Bożym Narodzeniem, do teraz nie mam odpowiedzi (minimum czeka się 3 miesiące).
Ale kiedy dowiedziałam się, że idąc do tradycyjnego wydawnictwa, autor otrzymuje 8-12% ceny okładkowej od sprzedanego egzemplarza, a zazwyczaj jesczze nie może w pełni decydować o swojej książce – o jej wyglądzie i cenie – przeraziłam się i uznałam, że spróbuję to zrobić sama.
Uwielbiam taką postawę – wielu ludzi załamuje się widząc przeszkody i rezygnuje ze swoich marzeń. Ty wzięłaś sprawy w swoje ręce.
I jest w tym chyba jakaś magia, bo sama nie grzeszę nadmiarem czasu a coś mnie do Twojej książki przyciągnęło. Jest chyba coś takiego, że dobre rzeczy zawsze się obronią. Domyślam się, że samodzielnie wydanie książki to wyboista droga. Jak dużą część tego procesu wzięłaś na siebie?
Domyślam się, że drugą część też wydasz w ten sposób. Swoją odpowiedzią uprzedziłaś moje kolejne pytanie. Nigdy nie marzyłam o Bieszczadach, chociaż słyszałam o nich same dobre rzeczy. Twoja książka sprawiła, że mam ochotę wybrać się tam latem. Co takiego mają w sobie Bieszczady, że zdecydowałaś się podjąć kluczowe dla siebie decyzje właśnie tam?
Jeśli będziesz się tam wybierać, daj koniecznie znać, może uda nam się wspólnie wyskoczyć na szlak! Bieszczady mają w sobie jakąś magię; są bardzo przyjaznymi górami (co nie znaczy, że można je lekceważyc), choć jednocześnie możesz wędrować cały dzień i nie spotkać nikogo na trasie… Myślę, że dla mnie mają też takie znaczenie, bo niedawno odkryłam – dzięki muzyce – że mam korzenie Rusińskie. A przed II wojną światową Bieszczady były zamieszkane głównie przez Rusinów…
Czy możesz zatem powiedzieć, że w Bieszczadach odkryłaś siebie na nowo? Czy to działa trochę inaczej?
To była odważna decyzja, zgadzam się, i nawet powiem Ci, że chyba nie do konca zdawałam sobie sprawę z tego, na co się decyduję. Na crowdfunding już wcześniej namawiał mnie kolega, który jest właścicielem portalu mintu.me i organizuje takie akcje. Chciał mi w ten sposób pomóc pozyskać środki na nagranie płyty z moimi piosenkami, ale że dostaliśmy je od Marszałka Województwa Małopolskiego, uznałam, że w takim razie zrobimy zbiórkę na książkę. Podeszłam do tego jak to ja – super, nowe doswiadczenie, przygoda. W efekcie zbiórka miała ruszyć 1 marca, a ruszyła 9, bo mnie ilosć pracy zwyczajnie przerosła! Crowdfunding jest super dlatego, że pozwala na zbudowanie innej relacji niż klient-sprzedawca. W akcję ludzie angażują się dlatego, że wierzą w Ciebie i Twój produkt, chcą stać się współtwórcami produktu. Bardzo ta idea do mnie przemawia! To jest ten „wyższy” powód, dlaczego się zdecydowałam na crowdfunding, bo ten przyziemny jest taki, że samodzielne wydanie książki to duża inwestycja i trudno mieć na podorędziu tyle pieniędzy 😉
Dla mnie to też osobowościowo spra zmiana, bo to zazwyczaj ja byłam tą osobą, która spiera i motywuje innych, a teraz jestem po drugiej stronie.
Bywa to trudne, ale kiedy widzę, ile osób juz się zaangażowało w akcję, naprawdę rosną mi skrzydła.
Zastanawiałaś się co by było, gdyby nie udało się zebrać funduszy?
Ja i tak już sporo zainwestowałam sama w książkę – w akcji zbieram tylko pieniądze na wydruk, sama poryłam koszt redakcji i korekty (5 tysiecy).
To sporo. Mojego bloga czyta wiele osób, które chciałyby wydać własne książki ale nie mają do tego odwagi. Boją się odrzucenia przez wydawnictwo, przerażają je koszty. Co byś im powiedziała?
Monika, bardzo mocno Ci kibicuję i nie mogę doczekać się drugiej części przygód Melanii!
Dziękuję! I chcę jeszcze dodać, że to nie jest tak, że ja się niczego nie boję i jestem taka hej do przodu. Jest we mnie sporo lęku, ale uczę się go oswajać i działać mimo niego. I idę małymi krokami do przodu… Wy też możecie!
Akcja crowdfundingowa trwa do 9 kwietnia, jeśli uda się nam utrzymać wszystkie terminy, to osoby rezerwujace egzemplarz w akcji dostaną ksiażkę końcem maja.
Czyli teraz można książkę zamawiać przez portal mintu.me, wspierajac dzięki temu jej wydanie. Później bedzie dostępna w moim sklepie manufakturamoniki.pl oraz w małych księgarniach. I w schroniskach, które odwiedzają w Bieszczadach moi bohaterowie!
Link do nagrania, jak czytam pierwszy rozdział książki: https://www.youtube.com/watch?v=8EjWraheqDU&feature=youtu.be
Link do akcji: mintu.me/projects/koniec-swiata-powiesc-i-mapa (akcja trwa do 9 kwietnia)
Blog, więcej informacji o książce, historia odkrywania moich korzeni i moja muzyka: monikamalgorzatalis.pl
facebook powieści: https://www.facebook.com/koniec.swiata.powiesc/
instagram: monikamalgorzatalis
na zdjęciu portretowym komin z mojej manufaktury 🙂
plus foty kolorowej spódnicy (manufakturamoniki.pl)
facebook manufaktury: https://www.facebook.com/manufakturamoniki/?hc_ref=SEARCH&fref=nf
Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –
jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂
Komentując oświadczasz, że znasz regulamin