Ulubieńcy – kredki do ust, przedłużanie opalenizny i herbata

Cykl o ulubieńcach obiecałam Wam po naciskach na snapie. W lipcu. Mamy wrzesień, ale nie myślcie, że jestem leniwa – po prostu nie jestem skłonna do nazywania każdego dobrego produktu ulubieńcem 🙂 Co ostatnio podbiło moje serce?

Słowem wstępu – niektóre zdjęcia pożyczam sobie od producentów. Dlaczego? Bo coś co jest moim ulubieńcem, siłą rzeczy jest mocno eksploatowane. Jak np. te chusteczki:
Więc nie wiem jak te blogerki to robią – pstrykają zdjęcia w ciemno? Kupują drugie, chociaż te pierwsze jeszcze nie do końca zużyte? Pojęcia nie mam 😀
No właśnie, hit numer jeden to te chusteczki z rossmanna – marka własna, cena niska, zapach obłędny. Koją, odświeżają czy trzeba czegoś więcej? 
Teraz to, co dotrwało do momentu zrobienia zdjęcia w ładnym stanie (bądź kupiłam drugie, jak stało się w jednym przypadku):
1. Rękawica/mata do czyszczenia pędzli marki własnej rossmanna – cudne! Wylewasz trochę szamponu a potem sobie ładnie suniesz pędzlami po powierzchni. To jest ten jeden raz, kiedy kupiłam produkt po raz drugi – na prezent 🙂
2. Lekki olejek do włosów ISANA – raz używam czegoś pro, raz podstawowego. Ten olejek za 12 PLN sprawdza się super i jest leciutki.
3. Puder brązujący Misslyn – Hi from Hawaii – matowy, z lusterkiem ładny i dobrze napigmentowany. Miłość 🙂
4. Kosmetyki sun ozon (też z rossmanna) – spaliłam się na słońcu, intensywne ampułki uratowały moje łopatki, spray świetnie koił. 
5. Turbo przyspieszacz opalania z Kolastyny – zapach niefajny, ale produkt jest w sprayu i łatwo się rozprowadza, a skóra rzeczywiście ładnie się opala :).
6. Balsam z poświatą przedłużający opaleniznę – ładnie się mieni, dobrze pachnie i działa. Szkoda że nie znałam go zanim straciłam włoską opaleniznę 😀 W dodatku pięknie podkreśla nogi, dzięki drobinkom. Osobiście wolałabym mniejsze opakowanie, ale to wciąż ulubieniec 🙂
7. Automatyczne kredki Pierre rene – do oczu i ust 🙂 Są rewelacyjne, nic dodać, nic ująć 🙂
8. Hybrydy – tak po prostu. A od kiedy mam mega fajną lampę, to już w ogóle. Kolor o który ciągle mnie pytacie na snapie i insta to Fuchsia z Pierre Rene 🙂 
9. Herbata zielona z opuncją figową z lidla – piję na hektolitry, zabieram ze sobą nawet w podróż :).
10. Różowy hydro-krem ideal beauty (Soraya) – ładny i dobrze działa. Gdyby był brzydki to bym nie używała, a tak motywował mnie do regularności przez kolor i konsystencję. Obecnie sięgnął dna i sprawdzam inny 🙂
11. Spinki żabki
Wciąż wyglądam jak sierotka, ale podpięcie włosów w ten sposób ułatwia mi życie. Bo gdy ich nie ułożę, to się strączkują a ja ciągle jestem w drodze!
12.  Turkus/mięta whatever – ten kolor zaskakująco dodaje mi energii, chociaż po minie – nie widać :

Co gryzie Gilberta Grape’a? 
Kurtka (klik)
Powyższe zdjęcia tak trochę w ramach beki, ale gdy odbieram kolejne snapy o tym, że poprawiam wam humor bo sama jestem zawsze taka pozytywna i radosna to czasami mam ostry dysonans. Np. tego dnia, którego mam minę generującą pytanie – umarł ci ktoś?


Nie znalazłam podczas ostatnich tygodni książki ani filmu do których bym wracała. Niestety.

Funpage

Bądź na bieżąco! 
  INSTAGRAM ❤ FACEBOOK 
❤ FACEBOOK MONIKI 

Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) – jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂

Follow on Bloglovin

Komentując oświadczasz, że znasz regulamin
Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Previous
Co robić we Lwowie? Powody dla których MUSISZ tam pojechać!
Ulubieńcy – kredki do ust, przedłużanie opalenizny i herbata

0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x