Nie musisz podchodzić wywołany do tablicy

Mam wrażenie że większość postów na moim blogu kręci się wokół tego samego. Ale zanim odpowiem na zaległe komentarze, chciałabym odnieść się do jednej ważnej rzeczy.
Siedzę właśnie w samolocie z Malty, wstałam przed piątą i piszę te słowa na telefonie w trybie offline (zatem proszę o wybaczenie niedociągnięć). Ale jest jeden wspólny mianownik kilku niedawnych wydarzeń o którym chciałabym napisać.
Wspominałam już kiedyś o osobie, która wygrała pewną kwotę w grze losowej i nagle mnóstwo osób zaczęło wywierać na nią presję co powinna z tymi pieniędzmi zrobić. Czy wspomóc kotki czy pieski i dlaczego nie np. dzieci w Afryce. Albo czemu dzieci z Afryki, skoro w Polsce chodzą głodne. Masz pieniądze, masz pomóc tym i tym!  – Tak brzmiał przekaz.
Inna moja koleżanka, blogerka udostępnia od czasu do czasu różne apele o pomoc. Ma spore zasięgi i nie zapomina o słabszych. Ale zawsze znajdą się tacy, którzy powiedzą – masz zasięgi, powinnaś udostępniać to i owo. Włączyć się w walkę o uchodźców, aborcję, prawa gejów i lesbijek czy o dostęp do morza dla Śląska.
Myślę że większość konfliktów na świecie bierze się z narzucania innym swojego zdania i woli. Odbierania prawa do samostanowienia o sobie. Ten tekst mógłby być o tym, czy gwałcone dziewczynki mogą być zmuszane do rodzenia dzieci z gwałtów. Ale będzie o pewnym braku konsekwencji. 
 „Nikt nie ma prawa decydować za mnie”… więc zdecyduję o tym że powinnaś siedzieć z małym dzieckiem w domu (bo mi krzyki przeszkadzają), nie wolno ci chodzić w leginsach (bo nie mam ochoty oglądać twojego tyłka) i  jeść popcornu w kinie (bo rozprasza mnie dźwięk miażdzonych zębami kęsów). 
Ja mam pod tym względem poglądy dość liberalne. Załóżmy, że ktoś otwiera klub dla ładnych blondynek. Mogą one w swoim gronie podyskutować o problemach ładnych blondynek. Nie mogę mieć pretensji o to, że nie jestem do niego zaproszona, bo nie jestem ładną blondynką. Podobnie  jak nie mam pretensji o to, że raczej nie jestem mile widziana w klubie dla lesbijek. Analogicznie  z debatą o karmienie piersią w miejscach publicznych, którą można uciąć prostą akcją – naklejka na knajpie czy autobusie z oznaczeniem czy można tu karmić czy nie. I po problemie. Każdy wybiera miejsce które mu odpowiada. A jeśli pójdzie do knajpy przyjaznej karmiącym czy dzieciom, to może mieć pretensje do siebie jeśli widok kobiecej piersi go obrzydza. Mógł wybrać inny lokal. Podjął decyzję. Na tej samej zasadzie nie przeszkadzają mi firmy zatrudniające samych mężczyzn czy fakt że przyjmuje się do pracy w charakterze stewardessy tylko ładne kobiety. Mogę wybrać inne miejsce. Zmuszenie prawem by klub ładnych blondynek przyjmował także brunetki jest bez sensu, bo one i tak nie będą tam mile widziane. Ja nie jeżdżę na pielgrzymki do Mekki w europejskim stroju bo to nie jest miejsce dla mnie i dobrze o tym wiem znając zasady jakie tam panują.

Gdy król Anglii usłyszał od papieża, że nie dostanie rozwodu – założył własną religię.  Nie musiał całować niczyjego pierścienia, za to papież mógł pocałować go w zad. Sama nie mieszczę się światopoglądowo w żadnej z religii, więc pół żartem pół serio mówię, że założę kiedyś własną. Ale jestem zbyt leniwa na dopełnianie tych wszystkich formalności i moje praktyki pozostają niesformalizowane. Dokonałam wyboru odpowiadając sobie na pytanie – co wolisz, latać z papierkami i mieć zapisaną własną religię, czy przeznaczyć ten czas na coś innego i jej nie mieć?
Co wolisz, poszukać knajpy dla niepalących czy wejść do pierwszej lepszej i narzekać na dym papierosowy?
Jeździć po Malcie powolną komunikacją miejską czy zrobić prawko i wynająć auto?
Narzekać na mało miejsca w samolocie czy wykupić takie z miejscem na nogi?
Kupić tańsze mieszkanie na Białołęce i narzekać na dojazd do centrum czy kupić droższe bliżej i nie narzekać?
Pójść na wybory i zagłosować w jednej z niewielu sytuacji gdy masz wybór, czy zostać w domu bo Twój głos „nic nie zmienia”… a potem płakać że ograniczają ci prawa?
Zabrać butelkę z filtrem w podróż i napełnić ją za bramkami czy narzekać na cenę wody w samolocie?
Każda decyzja oznacza jakieś konsekwencje. Niektórzy nawet uważają że powoduje powstanie kolejnego alternatywnego wymiaru.
Kocury mają penisy pokryte kolcami. Ponieważ dziko żyjąca kotka mając ruję może przyjąć bardzo wiele różnych kocich penisów, każdy kolejny kocur zeskrobuje podczas stosunku nasienie poprzednika. Robi to, bo chce być ojcem i przekazać swoje DNA dalej. Wiem co mówię, dowiedziałam się tego od zwolenników sterylizacji kotów gdy ogłosiłam światu że moja kotka się okociła. Dowiedziałam się, że powinnam ją wysterylizować, bo na świecie jest dużo kotków a w świecie tych zwierząt seks jest bolesny. Zapewne z powodu tego ogromnego bólu i cierpienia moja kotka wychodziła na do ogrodu i wypinała się jakaś akrobatka przywołując wszystkie kocury z promienia 10 km :). Nie uważam aby kocury w ten sposób dokonywały aborcji, raczej naturalnej ewolucyjnej selekcji.
 Kim ja jestem by decydować o tym czy moja kotka  ma prawo do płodności czy nie? Kim jestem by decydować o jej macicy? 
Dziś osoby śmiące wtedy rozporządzać płodnością mojej kotki burzą się o to, że  ktoś chce całkowitego zakazu aborcji i chce decydować o ich płodności. Isn’t it ironic, don’t you think? 
O ile się nie mylę, z biologicznego punktu widzenia życie zaczyna się wtedy, gdy może przeżyć samo poza ciałem matki. 
Być może sama kiedyś poroniłaś i nawet o tym nie wiesz, bo wzięłąś to za obfitą miesiączkę. Nie jesteś dla mnie zabójczynią, nawet jeśli to konsekwencja spożywania alkoholu, gorących kąpieli i ostrych treningów. Stało się tak, jak miało się stać. Myślę że postęp medyczny to kij o dwóch końcach, bo medykalizacja sprawia, że możliwe jest podtrzymanie na siłę garstki komórek która bez ingerencji lekarzy nie byłaby nigdy życiem…
Umiem sobie jednak wyobrazić sytuację, że gdyby zalegalizowano aborcję kolejnym krokiem będą żądania o jej refundację (pod przykrywką obrony najbiedniejszych kobiet) a są osoby, które nie chcą się na to zrzucać widząc ze brakuje kasy na leczenie dzieci z białaczką. Rozumiem ich punkt widzenia, sama nie mam jeszcze własnego bo oglądam sprawę z każdej strony. Kurwica mnie strzela gdy płacimy mnóstwo pieniędzy na leczenie debili skaczących na główkę na płyciznę albo raka płuc u palaczy (mój dziadek umarł na tego raka z powodu fajek, jestem świadoma swoich słów).
W mojej ocenie rozwiązaniem są fundacje na rzecz aborcji dla ubogich, leczenia palaczy, skaczących na główkę i tak dalej. Wspierajcie sobie własne inicjatywy za WŁASNĄ KASĘ. I będzie cacy.
Nie wiem czy jestem za legalizacją aborcji. Jestem za dekryminalizacją tejże, podobnie jak stosowania marihuany medycznej. Legalizacja to mnóstwo norm, przepisów, dodatkowych podatków a i pewnie śladów w dokumentacji medycznej. 
Nie ja jestem od sądzenia kobiet, które pozbywają się ciąży. Jeśli twoja religia uważa inaczej, może nakładać na te osoby kary związane z uczestnictwem w jej praktykowaniu, ale od życia publicznego religii wara! Jeśli nie będziemy trzymać się tej zasady, za 20 lat mogą nas spotkać przymusowe burki.
Ekskomunika czy inne – proszę bardzo. 
Ja osobiście uważam, że większość żyjących na tej planecie homo sapiens rodzi się zwierzętami i zwierzętami umiera, sprowadzając swoje życie do zaspakajania podstawowych potrzeb jak picie, jedzenie, spanie i przekazanie genów. Bez żadnego wyższego sensu. Ba! Ludzie są gorsi niż zwierzęta bo występują przeciwko naturze. W tym kontekście trudno mi oceniać kobiety dokonujące aborcji. Nie mnie je sądzić.
Gdy zachęcałam (słowo klucz) do pójścia na wybory, bardzo wiele osób mówiło że jeden głos nic nie zmienia, że po co, że nie ma na kogo głosować a mniejsze zło to wciąż zło. No to mają konsekwencje swojego lenistwa.
Ale ten tekst nie jest o aborcji, a o narzucaniu innym swojego zdania. Moje poglądy są jawne i spójne, nie robię z nich tajemnicy. Ale nie musisz poddawać się presji wypowiadania się na każdy temat jaka zrobiła się modna. Wzywania piosenkarek, celebrytek, lokalnych wpływowych osób do opowiedzenia się po którejś ze stron. Nie musisz tego robić. Tak jak konstytucja nie pozwala zmuszać nikogo do zadeklarowania swojej wiary, tak masz prawo trzymać swoje poglądy dla siebie. „Każda kobieta powinna się opowiedzieć po stronie innych kobiet”… cóż, nie powinna, ale może. Jeśli zechce. W moim świecie jest także miejsce dla kobiet, które świadomie rodzą kalekie dzieci czy te poczęte z gwałtów. Jednak podobnie jak nie oceniam aborcji jako zbrodni, tak ich nie traktuję jak bohaterki. Dla mnie te decyzje nie są lepsze i gorsze a zwyczajnie – inne. 
 Gdy ktoś ci mówi „masz zasięgi, wykorzystaj je do walki o uchodźców” i przekonuje cię ze musisz to zrobić – nie musisz. To jest też forma narzucania innym swojej woli. Forma przemocy psychicznej i wpedzania cię w poczucie winy. Może wolisz walczyć o chore pieski? Masz do tego prawo, innym kij do tego.
 Jeśli ktoś jest taki mądry i w swoim „nie wolno narzucać woli innym kobietom” znajduje też miejsce dla „ale ja narzucam ci co masz promować i o czym mówić”, to
niech sobie zbuduje zasięgi i wpływy i sam działa w swoich sprawach.
Nie zmuszaj nikogo do niczego i nie wypowiadaj się za ogół, tylko za siebie. I chociaz to może nie mieścić się w głowie (jak w mojej nie mieści się brak uczestnictwa w wyborach), to twoja sprawa nie musi być sprawą ważną dla innych. Retoryką przymusu nikogo do niej nie przekonasz.
Gdy ktoś ci mówi – masz pieniądze, masz pomagać tym im tym, moja odpowiedź brzmi – idź zarób sobie własne pieniądze i sam o nich decyduj. Możesz pomóc i kotkom i pieskom i dzieciom i misji humanitarnej w Syrii – komu chcesz. Za swoje.
Nie jestem w stanie włączyć się w każdą inicjatywę. Nie muszę. Światopoglądowe sprawy są w ogóle trudne i nie rozumiem czemu wywołuje się teraz ludzi po imieniu do deklarowania swoich poglądów. Nie interesuje mnie czy genialny kucharz popiera Korwina czy razem ani to jakiego wyznania jest ekspedientka w sklepie. Wyobrażam też sobie sytuację w której takiemu kucharzowi, pisarzowi, muzykowi po jednoznacznej deklaracji znikają klienci, czytelnicy czy słuchacze. A przecież nie deklarując niczego mógłby działać oddolnie, przemycając wątki społeczne w swojej pracy. Nawet jeśli tym wątkiem jest arabski falafel.
Więc gdy ktoś czegoś od ciebie żąda, zapytaj go co (poza mówieniem co mają robić inni) zrobił w tej sprawie. Realnego.
Chciałam tym tekstem zdjąć poczucie winy z osób, które z różnych powodów nie chcą zabierać głosu w niektórych sprawach. Nie mogę oczekiwać od kobiety deklaracji w sprawie legalnej aborcji, jeśli to może jej zaszkodzić, np. sprawić że cala wieś nie będzie kupować w jej sklepie. Jeśli już mówimy o samostanowieniu – bądźmy proszę konsekwentni 😉
Zatem gdy słyszę „żądam filmów porno z otyłymi aktorkami bo obecne to dyskryminacja!” Mam ochotę odpowiedzieć – to sobie w nich graj! 🙂
Sukienka -SH, ramoneska (klik). Zdjęcia nie pasują do tekstu ale planowałam inny tekst a nie mam nic pasującego na telefonie 🙂


Ps. W sprzedaży znowu jest moja ukochana marmolada *.* (klik)


Bądź na bieżąco! 

  INSTAGRAM ❤ FACEBOOK 
❤ FACEBOOK MONIKI 


Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –

 jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂

Follow on Bloglovin

Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Previous
Jedna zasada która bardzo poprawia moje życie
Nie musisz podchodzić wywołany do tablicy

0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x