Dlaczego (nie) piję mleka? + Przepis na proste mleko owsiane

O tym, że unikam mleka przebąkiwałam tyle razy, że pora rozwinąć w końcu myśl. Tym bardziej, że prosiliście o to przy okazji mojego przepisu na mleko kokosowe w maju, a ja obiecałam taki post napisać. Dzisiaj zatem trochę o tym, jak zmieniało się moje podejście do mleka na przestrzeni lat :).

Od kiedy pamiętam, po mleku bolał mnie brzuch, miałam wzdęcia albo odruch wymiotny. Tak, nie muszę wspominać o to, że babcia od zawsze posądza mnie o anoreksję lub bulimię (zwaną przez nią „błoliwią” :D). Ponieważ zawsze po mleku (szczególnie ciepłym) czułam się źle, mój organizm nauczył się mnie do niego zniechęcać – automatycznie „blokowało” mi się gardło, nie byłam w stanie ciepłego mleka przełknąć. Płatki z mlekiem, ryż na mleku, zacierki – dramat. Ze względu na obrzydliwe zupy mleczne, rzadko jadłam śniadanie w przedszkolu, więc pani Magda (nie pozdrawiam) nazywała mnie Tadkiem niejadkiem. W odwecie zrobiłam bunt i namówiłam dzieci by… napluły do swoich zup. Potem nikt takiej zaplutej nie zjadł, więc pani Magda musiała nosić te pełne talerze z powrotem – ka-ching! 
No i zupy mleczne były od tego momentu jakoś rzadziej 😉 Tak, mało dojrzałe, ale gdy tata odbierał mnie z przedszkola a panie się na mnie poskarżyły, rzekł tylko – Mój Aniulek? Niemożliweee. I to było super, bo chociaż miałam poważną rozmowę, to była ona w domu. A ja miałam poczucie, że choćby nie wiem co, rodzice zawsze wezmą moją stronę publicznie. Ale w sumie tekst nie o tym! Po prostu wyobraźcie sobie, jak bardzo źle musiało mi być po mleku, skoro pięcioletni umysł wymyślił taką zemstę :).
Mleko ma też jedną paskudną cechę, szczególnie dokuczliwą  przy mojej chorobie – zaśluzowuje. Więcej o jedzeniu tworzącym śluz w podlinkowanym tekście.
Zanim rozpiszę co i jak, chciałabym prosić głosicieli jednej słusznej prawdy… tak, do Ciebie mówię, ty wiedzący lepiej czytelniku – nim cokolwiek wygłosisz – bądź uprzejmy mieć wątpliwość. ♪, ♫ 🙂

Nie ma w moim świecie miejsca dla samych  zer i jedynek. Między zerem a jedynką jest nieskończoność, chociaż trochę mniejsza niż ta między zerem a dwójką, ale jednak – nieskończoność.

Podam Ci pewien przykład – Polska jest krajem starzejącym się i mamy za mały przyrost naturalny, nie ma komu zarabiać na emerytury nasze i naszych rodziców – z tego punktu widzenia decyzja o posiadaniu potomstwa jest bardzo dobra, bo wspiera Polskę. Jednak świat robi się coraz bardziej przeludniony, więc widząc rzeczywistość z tego punktu i pod takim kątem – decyzja o powołaniu na świat potomstwa jest raczej słaba. Z tym, że jeśli jednak postawisz świat wyżej niż siebie, to może jednak twoje super cudowne geny mające szansę stworzyć niesamowity miks z genami twojego równie cudownego partnera nie stworzą nowej jakości, człowieka, który być może zmieniłby oblicze ziemi. Tej ziemi.  Więc czasami warto wsadzić rozmówcom ich obiektywne i racjonale argumenty w ich święte, obiektywne tyłki i postępować tak, jak mówi ci serce.

To czy chcesz mieć dziecko to TWOJA decyzja. Po to mamy wolną wolę, by decydować. Jeśli komuś nie pasuje – niech zadecyduje inaczej w SWOIM życiu i cacy.
Wracając do mleka (chociaż tamto jest ściśle powiązane, ale o tym za moment), unikałam go, ale nie jakoś wybitnie. Ot, żadne ciepłe kakao czy płatki z mlekiem, ale naleśnik, puree z ziemniaków czy ciasto – z wielką chęcią!
Och, schody zaczęły się wtedy, jak pojawiła się migrena. Migrena to nic przyjemnego, ale dzięki niej zaczęłam prowadzić dziennik tego co jem i zacząć dietę eliminacyjną. Moim problemem było mleko 
 A tutaj osobny wpis o tym, jak naturalnie pozbyłam się migreny . Szybko jednak zauważyłam, że są produkty zawierające mleko, które mi nie szkodzą, np. twaróg. To samo czekolada mleczna. Trochę od tego zgłupiałam, ale słuchałam intuicji.
I nie – nie mam nietolerancji laktozy. To jest mocno skomplikowane.
No teraz z grubej rury. Tak, uważam, że mleko krowie jest dla cieląt. Z drugiej strony czasami jestem taką upartą krową, więc egoistycznie nie zrezygnuję z takich produktów jak mozzarella, lody, czekolada mleczna czy ser pleśniowy. Kocham jedzenie, zapotrzebowanie energetyczne przy mojej chorobie jest ogromne. Rezygnacja z mleka bardzo utrudniłaby moje życie. Nie mówię, że dostarczenie sobie tej ilości kcal byłoby niemożliwe, ale byłoby bardzo trudne. No i nie mam ochoty rezygnować.
Wiem też, że przemysł mleczny jest dużo bardziej okrutny niż hodowla zwierząt na mięso.
Dajmy na ten przykład trochę przerysowany filmik:
A potem z drugiej strony mleczną czekoladę. Mozzarellę. Ser pleśniowy. Camembert. Brie. Lody. Bitą śmietanę.
Sorry, jestem tylko człowiekiem, nie zrezygnuję z tego. Błagam, rzucić sos beszamelowy? Nevaaaaaaaa!
No i ta kwestia śluzu, wzdęć i zdrowia. Jak wspomniałam, zauważyłam, że czasami te nieprzyjemne konsekwencje są mniejsze lub się nie pojawiają. Mały trop dała mi Natalia z którą gadałam o mleku i powiedziała, że jej nic się nie dzieje po takim „wiejskim”.
No i zaczęłam drążyć temat. Rzeczywiście, po mleku prosto od krowy, takiej wiecie – do której mówią po imieniu, nic szczególnego mi się nie dzieje. I nie jest to żadne BIO/SRO, tylko wiecie – chłop ma ze cztery krowy (bo co ma nie mieć) to i mleko jest.  I po tym mleku jakoś sensacji szczególnych nie mam.
Drugie w kolejności jest mleko świeże. To, co mnie cieszy to fakt, że świeże,  mleko coraz częściej można kupić w sklepie za rogiem. Znaczy lidlu czy innej biedronce – zazwyczaj w butelce z króciutkim terminem przydatności. No i trzecie – mleko bez laktozy. Balon z brzucha obecny, ale przynajmniej nie wyskakuje mi nic na twarzy i nie swędzi mnie skóra.
Po mleku takim normalnym niestety już tak. Jakieś krostki na polikach i całe ciało mnie swędzi, co jest generalnie słabe. Ale nie na tyle, bym rzuciła czekoladę mleczną. Mozzarellę, ser pleśniowy, sos serowy i beszamel, lody o smaku słonego karmelu, pizzę cztery sery  i… no wiecie sami. Nie zawsze wygrywa rozum 😀
Gdyby to była migrena… ale na szczęście nie jest. Od kiedy wsuwam imbir jak szalona, żadna migrena nie ma szans, więc jeden zero dla mnie.
A że ze mleko przychodzi mi czasem zapłacić cenę w postaci kilku godzin z balonem zamiast brzucha? Że wyskoczy mi coś na twarzy? Hmm, pizza cztery sery była tego warta.
Z drugiej strony… no nie podoba mi się to, jak wygląda produkcja mleka. Po prostu nie. Więc staram się (zwrot-klucz), staram się ograniczać. Stąd często gości u mnie mleko kokosowe własnej roboty  albo mleko owsiane. Ryżowe i sojowe mi nie podchodzi, a migdałowe jest rzadko dostępne i taniej mi zrobić kokosowe.
Mleko owsiane jest proste jak… jak nie wiem, jak zrobienie płatków z mlekiem?
Pół szklanki płatków owsianych mielisz w blenderze a potem moczysz na noc. Ja na 100 g płatków daję jakieś 700-750 ml gorącej wody.  Można pominąć, ale moim zdaniem to nie jest wielkie poświęcenie :). 
Rano dodajesz trochę cukru (wedle uznania), i wrzucasz do kielichowego blendera i blendujesz. Jeśli nie moczyłeś na noc – zalewasz wodą teraz i blendujesz :).  Potem przelewasz przez gazę i masz mleko. Taaa-daaam, prostsze być nie może. No, jeszcze dla pewności wyciskasz pulpę przez tą gazę jak gąbkę, bo na pewno jest w niej trochę mleka. Wada? W lodówce to tak pewnie maks 48h może postać. 
Co do wody – kwestia preferencji. Im więcej wody, tym mleko mniej owsiane, im mniej, tym ciemniejsze  i bardziej smakuje jak… mleko owsiane. Jak wspomniałam, u mnie 100 g płatków to jakieś 750 ml wody (jakieś 3 szklanki).
To jest serio bardzo proste.
Podsumowując – mleko średnio mi służy, ale gdybym miała zrezygnować z tych wszystkich pysznych serów, to byłabym bardzo smutna, zła, rozdrażniona, może nawet w afekcie bym kogoś zabiła – nie wiem, nie ręczę za siebie w świecie bez sosu beszamelowego, pieczarek w sosie śmietanowym i lodów o smaku słonego karmelu. 
Ot i cała tajemnica. Wiem, że bez mleka ludzie mogą sobie świetnie radzić, bo jest mnóstwo innych pokarmów a mleko nie jest szczególnie wartościowe. Stąd – ograniczam, a tam gdzie mogę to zastępuję mlekiem roślinnym. Gdy mam wybór, kupuję mleko „od chłopa”, w drugiej kolejności – mleko świeże w trzeciej – mleko bez laktozy. Ogólnie – coraz łatwiej te produkty kupić, np. tutaj ❤ Podobnie z produktami opartymi na mleku – po weekendzie nie omieszkam sprawdzić śmietany bez laktozy (i lodów, i mozzarelli). Wiem, że za miłość do jedzenia płacę cenę w postaci jakiegoś pryszcza czy czasami kataru, gluta w gardle czy też mój brzuch zamienia się w balon, ale płacę tę cenę świadomie. Nie żeby to było mądre, ale pizza cztery sery? No właśnie. Warta pryszcza na poliku.
Jeśli jedna osoba ograniczy spożycie mleka – będzie super! Nie namawiam do masochizmu i całkowitej rezygnacji, bo sama jestem tylko człowiekiem i tego nie robię.  Jednej prawdy nie ma, to jak z posiadaniem potomstwa w starzejącej się polsce vs. w przeludniającym świecie, gdzie działając dobrze na jeden problem, pogłębiamy drugi. Każdy sobie waży co jest dla niego ważniejsze.
Jeśli pojawi się tu fanatyczny wege-terrorysta, wrzucam fakt: biomasa owadów kilka razy przewyższa biomasę człowieka. Wiele owadów jest jadalnych, ponadto to dobre źródło białka, żelaza i tak dalej. Może to jest recepta na głód? 
Consider this.
Mleczny brzuch wzdęty jak balon? Cóż, luźna sukienka załatwia sprawę, pryszcza zlikwiduje olejek z drzewa herbacianego  a co zjadłam sos śmietanowo-pieczarkowy to moje, o!
Polecam zrobić mleko owsiane w ten długi weekend – jest bardzo dobre i duuuużo tańsze niż kupowanie gotowca. 
Z ogłoszeń parafialnych na dziś:
do tekstu o mleku zainspirował mnie … Faust. 

Więc kimże w końcu jesteś?
– Jam częścią tej siły,
która wiecznie zła pragnąc,
wiecznie dobro czyni.

Konkretnie takie. Konkretnie – bardzo wciągające. I zadanie jest tak proste, że żal nie brać udziału 😉
I po trzecie – nie mów innym jak żyć – pokaż jak żyjesz. Nie pijesz mleka, jesteś na diecie RAW albo przeciwnie – zdeklarowanym fanem stejków i golonki? Wspaniale, masz wolną wolę i twoje wybory są super, ale nie nawracajmy się nawzajem i nie napuszczajmy się nawzajem na siebie, bo żyjemy w jednym świecie, świeci dla nas to samo słońce i gramy do jednej bramki. Peace!


Bądź na bieżąco! 
  INSTAGRAM ❤ FACEBOOK 
❤ FACEBOOK MONIKI 

Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –

 jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂

Follow on Bloglovin

Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
supergirl
7 lat temu

Aniu, do dziś gdy wchodzę do kuchni babci i czuje zapach ciepłego mleka – wiem, że juz nie zjem śniadania. Obrzydlistwo.
Ja lubię bardzo mleko sojowe, kokosowe, owsianego nie piłam. A gdy 'muszę' wypic normalne np z owsianką bo akurat mam ochote a nie mam roslinnego, gotuję ją na wodzie a potem niebo dodaję 'normalngo' mleka 😉

Apheo
Apheo
6 lat temu

Pssttt, nawet jeśli mleko sojowe nie podchodzi Ci solo, to still polecam pro-tip z wypróbowaniem go w wypiekach i nawet rzeczach typu Twój własny przepis na tortille ryżowe. Mnie zaskoczyło to, że smak podkręca się nawet na lepsze i w większości pozbyłam się odczucia ciążenia w żołądku czy jakichkolwiek nieprzyjemnych rewelacji związanych z przyjmowaniem laktozy.

Previous
Strączkujące się włosy i szczotka obrotowa – lipiec 2016
Dlaczego (nie) piję mleka? + Przepis na proste mleko owsiane

2
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x