Krótko mówiąc – gdyby nie snapchat , musiałabym w tygodniku o tym wszystkim pisać, a za bardzo się nie da. Od kiedy nagrywam snapy, namawiacie mnie na vlogi albo youtube. W tym momencie nie ogarniam nawet bloga tak jakbym chciała! Ale coś w tym jest. Szybciej jest mi skomentować coś na szybko na snapie, niż pisać o tym status. Zasięgi na fejsie są straszne, duża ilość zdjęć na instagramie irytuje… minusem snapa jest oczywiście konieczność śledzenia kolejnego medium, ale szczerze?
Ale ponownie – Wasze historie dodały mi otuchy, że nie ja jedna jestem taką agentką.
Ledwo w poniedziałek wróciłam do domu, we wtorek i środę nadrobiłam kilka zaległości, a w czwartek rano ruszyłam do Warszawy!
Spotkałam się z Dorotą:
Jej historię przeczytacie tutaj, a potem ruszyłam na bardzo fajne spotkanie ;). Możliwość próbowania jedzeniaaa (kocham jeść) i zobaczenia świata Barbie…cóż, dwa marzenia z dzieciństwa ;-). Ale o tym na instagramie tu i tu – powielać nie będę.
A potem jeszcze spotkałam się z Martą z urodaiwlosy, którą poznałam dopiero w czwartek! ;). Spałyśmy razem [to źle brzmi] w tym samym hotelu (wiadomo że Sound Garden) i następnego dnia miałyśmy przygodę o kryptonimie Ambasada Korei.
Ale najpierw w całej Warszawie szukałyśmy dobrego miejsca by zjeść…a potem wypić piwo. Nie wyszło tak jak planowałyśmy ;-).
Kryptonim Korea? Na polski rynek wchodzą kosmetyki koreańskie, więc z Korei przylecieli ważni partnerzy biznesowi dla naszego kraju. Było ciekawie ;-).
Poza wystąpieniem jakieś kobiety [dr czy tam dr po habilitacji] z uczelni, która robiła Koreańczykom wykład o tym… czym jest kosmetyk.
Hmmm, zakładam że główni gracze na koreańskim rynku beauty nie wiedzą 😀 LOL ;-).
Ale reszta na plus. Na zdjęciu autorka znanej w Polsce książki „Sekrety urody Koreanek”. Przeurocza.
Co zrobić gdy zaskoczy Cię deszcz? Wpaść w grupę Azjatów i uśmiechnąć się gdy ktoś wyciąga ajfona by cyknąć sobie z tobą selfie. Nie ogarniam tej sytuacji, ale co miałam zrobić? 😀
Miałam też przejąć instagram Sound Garden Hotel ale wyszło mi słabo przez splot pierdyliarda wydarzeń i nadmiar wrażeń w tym tygodniu. Gdy pożegnałam Martę, zaliczyłam jeszcze szybką depilację laserową , spotkałam się z drugą Martą i muszę w tym miejscu coś powiedzieć – niektórzy się dziwią, że spotykam się normalnie także z czytelnikami albo osobami, które prowadzą mało popularne blogi. Dziwi mnie, że to dziwi! A potem myślę, że rzeczywiście jest trochę coś takiego, że olewa się mniejszych twórców i w sumie to jest trochę przykre :(.
Mniejsza o to! Dostałam też mandat! Cała, pełna emocji historia tutaj, chociaż moja mina na snapie pewnie była jeszcze bardziej ciekawa ;-).
W sobotę czekało mnie niesamowite spotkanie z pewną polską marką kosmetyczną. Ale o tym więcej innym razem ;-).
Na blogu pisałam o:
Poznań – gdzie spać, gdzie zjeść, co zobaczyć
- Nie ma co się oszukiwać
- Piękne organizery na biurko – chyba sobie taki sprawię!
- Zasady są passe!
- Jak skutecznie sobie i innym zepsuć studia prawnicze (płakałam czytając 🙂
- Kupiłabym to wszystko. Totalnie wszystko!
- Blog, który odkrywam na nowo – Kosmostolog
- Nie pomogę Ci w pięć minut
I don’t want to miss a Thing.
Czuję się fizycznie duuużo lepiej. Praktycznie mało odczuwam swoją chorobę. Po tym jak świetnie oddychało mi się we Włoszech [dużo lepszy klimat dla moich oskrzeli] nabrałam wielkiego apetytu na życie. Jeszcze mocniej cisnę z imbirem i innymi sposobami na zdrowie. Chcę chłonąć życie i… znowu piosenka –
I want it all
Bez owijania w bawełnę – mam wrażenie, że napisałam już wszystko co najważniejsze jeśli chodzi o rozwój osobisty. Zasady, które naprawdę robią różnicę – nic więcej nie wymyślę. Po prostu – jestem bardzo szczęśliwa w miejscu w którym jestem a kiedy jestem zła, to tylko chwilowo – z niemocy, wkurzenia albo z powodu mandatu. Tak generalnie to jestem bardzo szczęśliwa.
Ale mój blog pomaga innym. Bardzo.
Nie mówię tu nawet o tym, że afiliacje i inne reklamy oprócz kosztów blogowania, pomagają mi…pomagać innym. [pisałam o tym tutaj i tutaj]. Ale mój blog działa też na inne sfery życia – mój tekst o anemii pojawił się na profilu Wiem co jem.
Gdy przeczytałam komentarze osób potwierdzających że kiedyś trafiły na mój post… poczułam się niesamowicie szczęśliwa :).
_______
Powiem tak – ambitna tematyka jest spoko. Tyle, że to znowu leci w stereotypy – że moje życie składa się tylko z niej. A przecież oprócz problemów ekonomicznych i gospodarczych, mojego rozwoju naukowego interesuje mnie też to jak pomalować paznokcie by czuć się fajnie, przepis na dobre ciasteczka i inne takie „mało ambitne”.
Chciałabym pisać więcej także o takich rzeczach, jednocześnie nie rezygnując z rozwoju.
Dlatego też w momencie gdy miałam kryzys blogowy, to te snapy mi pomogły!
Zapraszam na krótki snap-mix moich snapów i tych, które mi wysyłacie.
DZIĘKUJĘ! :*
I wiecie co jest najciekawsze? Że mało kogo ściągnął tu rozwój (pamiętam oburzenie czytelników gdy wprowadzałam rozwojowe czwartki :DD). Większość osób piszących mi wiadomości trafiła tu „przypadkiem”. Czytając coś o włosach, albo jakiejś książce czy szukając przepisu na rosół. A potem została, poklikała w ten rozwój i zaczęła coś zmieniać. I to jest chyba dobry trop dla mnie – moją misją jest zarazić rozwojem i samodoskonaleniem tych, którzy jeszcze nie wiedzą że chcą zmian w swoim życiu [a zatem nie szukają takich treści]. Tych, którzy w pierwszym odruchu pomyślą „co ona wygaduje?”, ale potem za jakiś czas pomyślą „a co mi tam!” i spróbują.
I to jest wtedy wielki sukces.
Ostatnio czytając Wasze snapy ciągle ryczałam ze wzruszenia – właśnie po to zrobiłam sobie rzęsy 😀
Dziękuję za niesamowitego kopa do działania!!! Jesteście najlepsi!
A teraz czeka mnie jeszcze jeden egzamin-zaliczenie projektu i sesja doktorantów. Będzie ciężko, zatem zabieram się za działanie. Chciałam tylko napisać jeszcze takie jedno wielkie DZIĘKUJĘ!
I nawet nie wiecie jak się cieszę, że przekonałam się do snapchata! Mam kontakt z tą częścią osób, która chce pisać bardziej prywatnie. Wy poznajecie mnie (i te moje przydługie pogadanki…;-)), ja poznaję Was… niesamowite uczucie.
Zapraszam na snapa : aniamaluje
I jeszcze raz takie wielkie, przeogromne DZIĘKUJĘ!
Po sesji doktorantów trochę odpocznę, znowu zabiorę się do Warszawy, ogarnę ostatnie zaliczenie na studia (z metodologii ilościowej mam pięć, jupi!) i rzucę wszystkie inne aktywności zarobkowe i zawodowe robiąc sobie urlop by skupić się na sobie i blogu.
Taki jest plan.
Wpis nie ma ładu i składu, ale co tam ;-).
Buziaki!
Psst! Tak wiem, to kolejny tekst, którego nie ma jak skomentować – ale możesz mi napisać w jaki sposób udało Ci się za pierwszym razem trafić na „Aniamaluje” 😉
Bądź na bieżąco!
Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –
jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂
Komentując oświadczasz, że znasz regulamin