Problem z „bo ja w odróżnieniu od niektórych”…

Ten tekst siedzi w mojej głowie kilka ładnych miesięcy. Niektórzy z was są tak spostrzegawczy, że pytają mnie na snapie co znaczą hasła które mam w pasku zakładek gdy wrzucam coś, co mam na laptopie 😀 Jedną z takich zakładek do dzisiaj było coś o nazwie „not like others”…
Zima, ogłoszenie wyników z pewnego egzaminu na wydziale humanistycznym. 3/4 dwój, ale przyczyna to temat na osobny tekst ;-). Kilka osób miało drugi kierunek albo pracę i na wykłady nie chodziło, inni nie chodzili, bo były wcześnie rano, prowadząca miała tak nudny głos, że ukołysałaby nim do snu ludzi po amfie, a wszystko co mówiła było w jej książkach. Słowo w słowo. Krótko mówiąc – ciężko było znaleźć powód by na jej wykłady chodzić.
Ale egzamin zdało kilka osób, które właśnie nie chodziło. Przeczytali, nauczyli się, zdali. Do wykładowczyni podchodzi rozgoryczony student, któremu zabrakło ze dwa punkty…
– Nie sądzi Pani Profesor, że należałoby jakoś nagrodzić tych, którzy chodzili na wykłady? Bo my (wskazuje na niewielką grupkę) W ODRÓŻNIENIU OD INNYCH, chodziliśmy na wszystkie.
__________
Sklep spożywczy o średniej powierzchni, taka trochę samoobsługa, ale ze sprzedawcami patrzącymi ci na ręce jak ochroniarze w Douglasie na osoby w dresie.  Ale była kobieta która przychodziła zawsze 30 minut przed swoją zmianą i zawsze ostatnia wychodziła. Czasami nawet nie korzystała z przerwy na śniadanie, bo była taka nadgorliwa. Tak samo jak nie szanowała swojego czasu, tak samo nie miała też szacunku dla swojego ciała i ciągle popijała energetyki, by mieć energię. Komuś wypadło coś ważnego i trzeba było przejąć jego zmianę? Wyrywała się jako pierwsza chętna „bo co ja będę w domu robić”. Ale te jej energetyki i brak odpoczynku na własne życzenie trochę odbiły się na jej wydajności, bo była coraz częściej rozkojarzona i a to coś potłukła, a to źle wydała resztę, a to popełniła inny błąd i po kilku zwróceniach uwagi i wysłaniu jej na urlop (podczas którego codziennie zaglądała do sklepu „a tak przyszłam zobaczyć…”) dostała wypowiedzenie, bo generowała straty.
I nagle żal, bo JA W ODRÓŻNIENIU OD INNYCH wszystko w tym sklepie robiłam, zawsze pierwsza w pracy i ostatnia wychodziłam…
Generalnie mam gdzieś takie rzeczy jak moda i często noszę rzeczy, które siłą rzeczy trochę odróżniają mnie od innych. Np. te buty, które kojarzą mi się z czarownicą :D. Wyrosłam jednak z mówienia, że „jestem inna niż wszystkie”, albo „ja w odróżnieniu on innych dziewczyn”. Cóż, wiele rzeczy robię inaczej niż moja statystyczna równolatka, ale przecież jest też wiele, naprawdę wiele rzeczy i sytuacji w których postępuję zupełnie jak inni. I nie ma w tym nic złego. Nie podoba mi się gadanie że „nie jestem jak inne dziewczyny”, „nie robię jak większość”, bo chociaż argumentum pessimi turba*, tonie podoba mi się zakładanie że ścieżka wydeptana przez kogoś innego jest jakaś zła. Jest inna i tyle. Nie mnie osądzać ją w kategoriach zła-dobra.

Miałam kilkanaście lat gdy sprawdzając kanały w nowym pakiecie telewizyjnym natrafiłam na na „wykład” Joyce Meyer. To taka kobieta, która zbija kasę na byciu takim telewizyjnym kaznodzieją. Na sali siedzi bardzo dużo osób z biblią na kolanach a ona bardzo krzykliwym tonem opowiada o różne historie, będąc kimś pomiędzy komikiem a księdzem i sprzedawcą z telezakupów (zarobiła na tym grube miliony dolarów ;-)). Generalnie nie jestem fanką takiej retoryki i nie oglądam takich programów (żaden inny odcinek mnie już nigdy nie zainteresował), ale traf chciał, że padło na ten o synu marnotrawnym, gdzie kaznodziejka zaczęła paplać o tym, że to ten „lepszy syn” miał problem, i to nie ten marnotrwany zrobił coś złego, tylko że w tym „lepszym” siedzi coś złego.
Nigdy nie myślałam tak o tej historii, więc pani Joyce dokonała coś, czego nigdy nie dokonał żaden ksiądz ani żadna katechetka przez lata indoktrynacji edukacji – pobudziła mnie do nowej, innej refleksji niż taka, na którą sama bym wpadła.
Może zacytuję szybko z Biblii (kto zna niech pominie :))

Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”. Lecz ojciec rzekł do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się bawić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”. Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę„. Lecz on mu odpowiedział: 
„Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się”

I bum, pani Meyer trafiła w sedno. Ileż to razy „bo ja w odróżnieniu od…” się starałam/zrobiłam coś/ nie zrobiłam czegoś.
Ka-bum, przecież zrobiłam to dla siebie. Oczekiwanie wdzięczności albo specjalnego traktowania trochę jednak ssie. Kilka lat temu uznałabym, że ten dobry i ułożony syn został potraktowany niesprawiedliwie. To samo myślałabym o studencie, który chodził na wszystkie wykłady i o tej pani, która przestała pracować w sklepie, a przecież wszystko mu poświęciła.
Dzisiaj patrzę na to całkiem inaczej. Jeśli ktoś chodził na wykłady a mimo to nie załapał, to słabo dla niego. Jeśli załapał – bardzo fajnie, przecież uczy się dla siebie. 

I tak jest ze wszystkim w życiu. Nie jesteś jak inne dziewczyny bo nie robisz dziubków do zdjęć albo nie chodzisz na dyskoteki? Ok, ale co z tego? Robisz pewnie milion rzeczy dokładnie tak jak inne dziewczyny 🙂 
Przy okazji dwa znaleziska:
Takie fajne słowo znalazłam na vashi.com 😉 Kradnę do swojego słownika 🙂
A drugie znalezisko to piosenka

Pytaliście też o spódnicę z insta:

Kupiona tutaj 😉 a wisiorek tu

Nie jestem fanką pani Joyce, a takie programy kojarzą mi się raczej z tymi ludźmi, którzy żerują na ludziach pogrążonych w żalu i stoją ze swoimi broszurkami typu „co Pan Jezus sądzi o paleniu papierosów?” tuż pod onkologią, ale muszę oddać jej jedno – skłoniła mnie kilku ważnych przemyśleń w moim życiu bazujących na tym jednym stwierdzeniu, że to „dobry syn” miał coś do przepracowania. Jakiś żal, jakąś zawiść, jakieś poczucie niesprawiedliwości. 
I wtedy uświadomiłam sobie, że to całe moje „bo ja w odróżnieniu od innych” zbudowane jest na poczuciu, że czuję się nich lepsza (lub: uważam, że oni są ode mnie gorsi). Przestałam już tak wartościować i jest mi z tym dużo lżej.

Polecam, Żanet Kaleta 🙂

*w bardzo wolnym tłumaczeniu – argumentem zła jest tłum
Bądź na bieżąco! 
  INSTAGRAM ❤ FACEBOOK 
❤ FACEBOOK MONIKI 

Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –

 jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂

Follow on Bloglovin

Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
38 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Agata
Agata
5 lat temu

Uderzylo mnie. Jeszcze chwile temu uważałam, ze ten dobry syn zasluzyl sobie na ciele a nie ten rozpieszczony. Do tej pory nie widzialam tej historii w taki sposob. Dziekuje.

Ania Kalemba
7 lat temu

Zamiast się zastanawiać nad sensem tego tekstu, myślę sobie jak to jest, że zawsze tak celnie do mnie trafiasz 😀 I zastanawiam się jeszcze dlaczego po przeczytaniu czegoś takiego nie stać mnie na żaden ambitniejszy komentarz 😀

Kasia
Kasia
7 lat temu

Aniu, oczywiście z tekstem zgadzam się w stu procentach i sama łapię się na tym, że czasem czuję „niesprawiedliwość” tam gdzie jej nie doświadczam, ale dzisaj bardzo bardzo chchiałabym poprosić Cię o pomoc. Mam poważny problem z synkiem w pierwszej klasie, tylko Tobie ufam w tych sprawach i mam nadzieję, że coś mi poradzisz. Ale do sedna: Mojemu dziecku w klasie dokucza pewien „kolega”. Bije go na przerwach, że czasem moje dziecko musi się zamykać na całą przerwę w łazience. Wychowawczyni oczywiście obwinia obu, bo oboje się biją. Dziecko nie zgłasza problemu i nie tłumaczy się bo pani zabrania skarżyć.… Czytaj więcej »

randkiswatki
randkiswatki
7 lat temu

Ciekawy tekst

agnieszka
agnieszka
7 lat temu

a tak z innej beczki – co masz za rajstopy i ile den? 🙂

aniamaluje
7 lat temu
Reply to  agnieszka

ojej, nie mam pojęcia! Mam je chyba za długo by pamiętać 😀

Gosia
Gosia
7 lat temu

Tak sobie rozmyslam… Jak ja zachowalabym się na miejscu oby synów ? Co bym zrobiła będąc nimi ? Będąc synem który był zawsze przy ojcu, na pewno nie czulsbym do ojca i do brata żalu, cieszyłabym się z powrotu brata i razem z ojcem wyprawila mu imprezę. Natomiast będąc synem który roztrwonil majątek i wrócił do domu, oczywiście cieszyłabym się z takiego przyjęcia ojca, aczkolwiek miałabym świadomość że bratu będzie przykro i zbuntowalabym sie przeciw świętowania na moja cześć. Chyba z tego mojego wpisu wynika ze najpierw myślę o innych, później o sobie… Jestem najstarsza i ma pewno nie chciałbym… Czytaj więcej »

rose
7 lat temu

Nie do końca zgadzam się z tym tekstem. Myślę, że czasem trzeba walczyć o swoje, skoro wiem, że na coś sobie uczciwie zapracowałam i zasłużyłam, to nie będę olewać sytuacji, gdy ktoś robi mnie w konia. Jak mnie pracodawca nie docenia to szukam innej pracy, jak w releacji międzyludzkiej ktoś nie widzi mojego wkładu to też szkoda czasu w to brnąć. Poza tym docenienie kogoś jest zwyczajnie miłe i daje pozytywnego kopa. Nie chodzi mi o żadną zawiść wobec innych – ok, jestem w stanie zrozumieć jeśli ktoś mnie wyprzedził podążając prostszą drogą, wręcz docenię spryt – ale tylko, jeżeli… Czytaj więcej »

lori05
lori05
7 lat temu

Podobne spojrzenie na tą przypowieść mieli księża na kazaniu i na religii. Wiadomo, pierwsza interpretacja dotyczyła tego, że jest to analogia to Boga i wybaczania, jednak gdzieś tam inne odniesienie utkwiło mi w głowie. Nawet kiedyś o to księdza zapytałam bo trochę mnie ta przypowieść dręczyła i świetnie mi to wytłumaczył. Takie ukierunkowanie od dziecka chyba rzeczywiście przyniosło u mnie efekty bo zawsze walczę (z pozytywnymi efektami 🙂 ) z poczuciem bycia lepszym, zawiścią i myśleniem, że coś mi się po prostu należy bo tak.

aniamaluje
7 lat temu

Miło, że tak myślisz w tym roszczeniowym świecie gdzie każdy oczekuje czegos w zamian 🙂

rubinowaaa
rubinowaaa
7 lat temu

ha, tekst w punkt, co do wczorajszej sytuacji z mojego życia. W ciągu ostatnich 3 lat zaszły ogromne zmiany w moim życiu, ale stwierdziłam, że stałam się lepszym człowiekiem! i szczęśliwszym! Jak coś robię, to robię to dla siebie, zawsze. Nie obchodzi mnie opinia publiczna i nie oczekuje zasługi za zasługę, więc jak wczoraj usłyszałam pretensje od znajomej, bo nie zabrałam jej na koncert zespołu którego nienawidzi (pytając o to 2 razy wcześniej) w mieście, w którym była bo tam pracuje, to poczułam się jakby mnie ktoś chlasnął w pysk. Argument? bo jak pytałam, to ona nie wiedziała, ze ja… Czytaj więcej »

Gulnar
Gulnar
7 lat temu

Przyznam,że mimo wszystko nie zgadzam się z pewnym aspektem Twojego podejścia do tej przypowieści – słusznie mówisz,że wywyższanie się „bo ja jestem ten lepszy z definicji, ponieważ to ja” to sprawa absurdalna, bezsensowna i niestety bardzo rozpowszechniona. Z drugiej zaś strony w społeczeństwie polskim często się zdarza,że uczciwe, rzetelne podejście do pracy/ nauki często bywa niedoceniane. Studiując zaangażowałam się w pewien wolontariat, i już na szkoleniu padło hasło „WOLONTARIUSZ NIE DZIAŁA BEZINTERESOWNIE I MACIE PRAWO CZUĆ SIĘ LEPSI OD INNYCH”. Z wolontariatu, jak się można domyślić, zrezygnowałam. W tym samym czasie będąca ze mną na roku wolontariuszka (nie chcę podawać… Czytaj więcej »

Ewa Olborska
7 lat temu

To ja chyba trafiałam na dobrych księży i katechetów, bo o takim podejściu do tej przypowieści już słyszałam. 🙂 Z ciekawych spostrzeżeń, zazwyczaj mówi się, że to jest przypowieść o synu marnotrawnym, a jednak coraz częściej słyszę, że to nie on jest jej sensem, a postawa ojca wobec niego – i w ten sposób przypowieść jest o miłosiernym ojcu, który wybacza, a nie o nieposłusznym synu, który wraca, bo w sumie nie ma innego wyjścia.

Not me
Not me
7 lat temu

Oj ja bym mogła być słownikową definicją jeszcze kilka miesięcy temu 🙂 „jak to, ja pracuję, robię dwa techniczne kierunki, szanuję prywatność partnera /i dużo innych rzeczy/, a ten bezrobotny, leniwy, wścibski /i dużo innych rzeczy/ małpiszon bierze ślub a ja nie?” dwa lata mojego życia (!!) z taką toksyczną atmosferą we własnej głowie (i w związku). Niezła obsesja. Teraz jak o tym myślę to szkoda mi tych dwóch lat i tego co sobie robiłam. Ufff. Jedyne dobre co z tego wyszło- już rozumiem ludzi opętanych na punkcie zazdrości, niesprawiedliwości i czego tam jeszcze. Nie będę ich już oceniać, wiem,… Czytaj więcej »

Małgosia/ZrobToTeraz
Małgosia/ZrobToTeraz
7 lat temu

Idąc trochędalej i krążąc trochę wokół 🙂 Dla mnie jakiś czas temu ważne było pytanie: a co złego jest w byciu przeciętnym?

aniamaluje
7 lat temu

Moim zdaniem zupełnie nic, ale osobiście uważam marnowanie talentow i możliwości za zwyczajne zmarnowanie własnego życia 🙂 z tym, że wciąż nie odbieram tego w kategoriach dobre-zle 🙂

xki
xki
7 lat temu

Ostatnio internet obiegł film o tym jak małpki reagują na nierówną zapłatę – może widziałaś. Ta która dostaje mniej za ta sama prace jest rozgoryczona, rzuca zapłata w przeprowadzającego badania, wścieka sie i nie jest zainteresowana współpracą. Mi relacja starszego syna kojarzy sie właśnie z ta małpka która dostaje mniej. Jest naturalna, normalna i nie ma nic wspólnego z tym ze „ktoś ma tutaj nieprzepracowane traumy z dzieciństwa, nierealne oczekiwania i toksyczne reakcje”. Biblia uczy nadstawiania drugiego policzka i wdzięczności za gorsza zapłatę. W tym nie ma nic naturalnego. To wręcz zachęta do poświęcania sie bez sensu – „swoją nagrodę… Czytaj więcej »

Asia
Asia
7 lat temu

Aniu, wreszcie podjęłam decyzję by skomentować twój tekst. Będzie banał, ale myślę że pochwał za dobrą robotę nigdy za wiele 🙂 Kolejny raz intrygujesz i skłaniasz mnie do refleksji, tego typu teksty do mnie trafiają bo odnajduję takie zachowania niestety w sobie, ale jednocześnie sprawia to że mogę pracować nad wadą z której nie zdawałam sobie nawet sprawy. Kurcze sprawiasz że czytelnicy stają się lepsi! 😉 Myślę że taki temat z tego tekstu odnosi się też do relacji kobiet z mężczyznami, dużo z nas poświęca siebie mężczyźnie, stara się by być idealną partnerką, ale to niestety nie spotyka się później… Czytaj więcej »

marlena
marlena
7 lat temu

Myślę,że to nie do końca tak..Myślę,że emocje syna „pracowitego” są normalne. Każdy by tak zareagował. Nie koniecznie słowem, ale na pewno myślą. Nie do końca też wiadomo czy słowa marnotrawnego są puste czy jednak coś mu do głowy weszło czy tylko tak powiedział bo na prawdę nie miał co do garnuszka wsadzić. Na pewno sytuacja sytuacji nie równa i nie można porównywać tego do studentów. Ze swojego otoczenia znam wielu ludzi, którzy nigdy od swojego szefa nie dostali słowa pochwały/ uznania.Wydaje mi się ,że jeżeli pracuję to pracuję nie tylko dla siebie -„pensja” czy rozwój, ale też dla szefa/ firmy.… Czytaj więcej »

Koczilla
Koczilla
7 lat temu

Wydaje mi się, że łączysz w tym wpisie dwa różne porządki: jeden to bycie na siłę oryginalnym, a drugi to oczekiwanie, że lojalność zagwarantuje sukces. Zgadzam się, że „bycie tak bardzo” oraz wytykanie słabości innych, żeby samemu wypaść lepiej, jest słabe. Ale szukanie wartości w sumienności – absolutnie nie. Masz wolny zawód, jesteś indywidualistką. Są jednak projekty i przedsiębiorstwa, w których bycie super zdolnym i kreatywnym jest oczywiście ważne, ale trzeba mieć też na kogo liczyć. Wówczas niedocenianie ludzi, którzy może popełniają czasem błędy, ale są do dyspozycji i zależy im – to duży błąd. W historii ze sklepem spożywczym… Czytaj więcej »

Joanna ga
Joanna ga
7 lat temu

Jakbym była na miejscu takiego wykładowcy, dałabym popalić bumelantom (przy założeniu, że moje wykłady nie były by nudne). Istotnie jest pracować mądrzej niż ciężej, racja, ale cheaty, lenistwo i droga na skróty po łebkach raczej do takich nie należą. Nie uważam też, że 'dobry syn’ robił pod kogoś. Po prostu robił swoje i zrobiło mu się przykro, normalna sprawa.

anjuli
anjuli
7 lat temu

Jako dziecko bylam dosc religijna i sporo czasu spedzalam w kosciele (spiewalam w scholi, chodzilam na kolko misyjne, oaze); kiedy pojawiala sie ta przypowiesc odczuwalam straszny dysonans. Nie podobala mi sie postawa „lepszego” brata, ktory przeciez powinien sie cieszyc ze z tym drugim jest wszystko dobrze zamiast zazdroscic ze ojciec go przyjal spowrotem. Troche jego postawa przypominala mi takich szkolnych lizusow, ktorzy sie zloscili kiedy ktos dostal lepsza od nich, albo taka sama ocene:).

Iga Stanek
7 lat temu

Jak zwykle w punkt. Wiem, że ten komentarz nie wnosi za wiele, ale po prostu większość Twoich tekstów podpada pod kategorię „nic dodać, nic ująć”. 😉

galia
galia
7 lat temu

Kolejny raz trafiłaś w samo sedno! Taka interpretacja przypowieści dała mi dużo do myślenia. Jak Ty to robisz Aniu? 🙂 Widzę, że lubię się czasami stawiać w roli „dobrego” syna. Teraz pozostało mi to zmienić, nic dobrego z tego nie wynika.

Paulina Maj
Paulina Maj
7 lat temu

Ja już dawno doszłam do takich wniosków! Rozumiałam przypowieść o synu marnotrawnym właśnie w ten sposób, który opisałaś. Nie udało mi się wyplewić do końca zawiści ze swojego serca, bo do dzisiaj pamiętam, jak mnie wkurzało, że inni mają lepsze oceny niż ja, bo ściągają. No, ale to była moja decyzja – nie ściągam, bo chcę się czegoś nauczyć, a nie tylko po to, żeby mieć papierek. No cóż, papierka nie mam, ale wiedzę jakąś wyciągnęłam. Więc chyba naprawdę liczy się droga, jaką pokonasz, a nie efekt. W końcu każde doświadczenie rozwija 😉 A na studiach najbardziej wkurzała mnie dziewczyna,… Czytaj więcej »

Angelika
Angelika
7 lat temu

Aniu bardzo dziękuję za ten tekst! 🙂 Dałaś mi naprawdę do myślenia, bo właśnie sobie uświadomiłam jak często używam tego sformułowania. Czytam Twojego bloga już jakiś czas, ale pisanie komentarzy nigdy mnie nie przekonywało, a dzisiaj zobaczyłam nowy tekst i widziałam że muszę Ci podziękować za uświadomienie jak głupie i dziecinne jest takie mówienie i myślenie

Księżniczka Jednorożców

Chciałabym nawiązać do jednego akapitu – nie ogólnego sensu posta czyli mniemanej nuesprawiedliwosci w postrzeganiu niektórych, „lepszych” od innych, tylko tego jednego akapitu, który zaczęłaś od mody 😉 mam wrażenie, ze świat wręcz od dziewcząt WYMAGA, żeby starały sie być inne. Wystarczy spojrzeć na literaturę młodzieżowa, filmy dla nastolatek, albo zwyczajnie do internetu. Główne bohaterki powieści czy filmów zawsze są „inne”. Oczywiście inne na tle ich „glupiutkich” koleżanek – cheerleaderek. Ale pod jakim katem są one inne i… Czy tak naprawdę są inne czy po prostu normalne? „Inne” dziewczyny maja zainteresowania, „inne” dziewczyny czytają książki, sa inteligentne, sklejają modele samolotów,… Czytaj więcej »

Ania Polak
Ania Polak
7 lat temu

Bardzo w sedno. Niestety przez długi czas pielęgnowałam w sobie to wymaganie wdzięczności za coś, co robiłam z własnej woli. Często robiłam rzeczy, o które nikt mnie nie prosił, a potem byłam zła, że nie nosili mnie za to na rękach 😀 Ale z czasem zrozumiałam, że gdy mówię komuś, że zrobię mu przysługę, że nie ma problemu, to nie powinnam potem tego wypominać, bo przecież mogłam się nie zgodzić. Ale wciąż doskonale pamiętam kłótnie z chłopakiem, że mu ciągle sprzątam w mieszkaniu, a on mi nie jest wdzięczny. Z tym, że nikt mi nie kazał kompulsywnie sprzątać wszystkiego. Ja… Czytaj więcej »

Pati
Pati
7 lat temu

Twój tekst mogę podsumować jednym zdaniem: „Miej wyjeb*ne, a będzie Ci dane” 😉 Wychodzi na to, że najlepiej w ogóle się nie starać, bo i tak wyjdzie lepiej niż jakbyśmy się starali. Przykład z Synem Marnotrawnym. Starszy Syn zawsze wiernie służył swojemu Ojcu i nawet ciężko pracując nie był godzien, aby Ojciec wyprawił mu zabawę. Ale młodszy syn już owszem, zasłużył. Roztrwonił cały swój majątek, a i tak czekała go nagroda. Nawrócił się, okey. Każdy zasługuje na drugą szansę, ale czy aby na pewno takie zachowanie trzeba nagradzać? To tak jakby mordercy dać łagodny wymiar kary, bo przeprosił. Tu już… Czytaj więcej »

Barbara Borowiecka
7 lat temu

Nic tak nie boli jak niesamowite staranie się i uważanie za lepszą osobę a „nagrodę” zgarnia ktoś, komu uważamy że się nie należy :p

Ola
Ola
7 lat temu

Ja pamietam, ze nigdy nie rozumialam dlaczego to ten „dobry syn” zostal „niesprawiedliwie ” potraktowany przez ojca. Teraz rozumiem. I tez nie jestem wolna od wywyzszania sie. Wedlug mnie, niestety kazdy choc nawet nie majac tego jako cel, patrzyl „z gory” na innego czlowieka. Pamietam, ze tez kiedys myslalam, ze jestem inna ( czytaj : lepsza) od wiekszosci dziewczyn. Nie, nie jestem. Roznimy sie, ale mamy tez wiele wspolnego.
Jak zwykle swietny tekst, Aniu!
Pozdrawiam!
Ola.

Gosia
Gosia
7 lat temu

Aniu, uwielbiam Twoje teksty. Jestem starsza od Ciebie, mam męża, dwójkę dzieci, ale nawet w połowie nie jestem tak mądra życiowo jak Ty. Ciągle się uczę, zmieniam myślenie, przewartosciowuje pewne rzeczy… w wieku 30 lat dzięki Tobie dowiedziałam się między innymi że mam bardzo niskie poczucie własnej wartości. Pracuje nad tym, nad sobą…

Dzięki Aniu 🙂

Klaudia She-wolf
7 lat temu

Trafiłaś w sedno 🙂

Jagoda
Jagoda
7 lat temu

Dlaczego tak dziwnie sie podpisałaś. Jeanette Kalyta to położna …

aniamaluje
7 lat temu

🙂

Ewa
Ewa
7 lat temu

Ania, w jakiej proporcji mieszałaś Andree z jantarem? 3ml na te 100 ml jantaru?

Hania
Hania
7 lat temu

Bardzo dużo zostało już w komentarzach powiedziane, ale chciałabym też dodać coś od siebie. Mam do podjęcia dość ważną dla mnie decyzję odnośnie tego, czy zaangażować się kolejny rok w pewien projekt jako wolontariuszka. Twój tekst skłonił mnie do tego, żeby zapytać siebie, dlaczego tak naprawdę chcę to zrobić. Czy chcę to zrobić dla siebie i dlatego, że jest to wartością samą w sobie, czy dla jakichś korzyści. No i cóż, jak się uczciwie zastanowiłam, doszłam do tego, że chciałabym się dowartościować dzięki tej akcji, odnowić znajomości, które wcześniej podczas tego wolontariatu nawiązałam, mieć co robić w wakacje… To wszystko… Czytaj więcej »

tin
tin
7 lat temu

W zyciu czasami „niesprawiedliwe” traktowanie przez innych sprawia, ze przestajemy dzialac „dla kogos” a zaczynamy dla siebie. No bo skoro i tak ci inni sie nie staraja to i ja nie bede, wydzie na to samo. Taka glupia przekora niszczy wiele dobrych relacji (zlych tez :)). Mimo wszystko sa osoby ktore naprawde i bezinteresownie wiele poswiecaly dla innych, ale zostaly potraktowane jak kazdy inny. oby sie tym nie zrazali.

Previous
Jak zrobić domowe mleko kokosowe? Prosty przepis
Problem z „bo ja w odróżnieniu od niektórych”…

38
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x