Ludzie z brokatem na ustach, grill i Poznań [TYGODNIK]

Zbieram się do napisania tego tygodnika już kolejny raz. W międzyczasie zdążyłam spóźnić się zebrać pranie przed nagłym opadem deszczu, nie obejrzeć tranzytu Merkurego na tle tarczy Słońca (te chmury!), za późno wyjąć z piekarnika ciasteczka kokosowe i zalać sobie sukienkę sosem śmietanowo-pieczarkowym. Zapomniałam – zajmowałam się też dzisiaj udrażnianiem rur i nie podpiszę fajnej umowy, bo klient zrezygnował z wykonawcy (a ja jestem podwykonawcą tego wykonawcy). To nie jest mój dzień, ale może chociaż tygodnik dodam na czas? 🙂
Ten tydzień to mnóstwo wyzwań i wrażeń, jednak gdy przychodzi do spisania ich na blogu, to nagle okazuje się, że niewiele spełnia moje wewnętrzne normy wytyczające co publikuję na blogu a co zostawiam dla siebie ;-).  Także ten 😛

Nie uwierzycie, ale ta małe jajko dało mi masę radochy 😀

Czasami największą frajdę dają drobnostki. Staram się zawsze je zauważać i się z tych wszystkich malutkich rzeczy cieszyć, bo są one kluczem do czerpania satysfakcji z życia.
Mogę więc powiedzieć, że wciąż biegam, pracuję nad sobą, praktykuję wdzięczność i staram się pokonywać swoje ograniczenia, ale nie zawsze mam ochotę zabierać ze sobą aparat czy uruchamiać snapa przed bieganiem. To byłby najnudniejszy snapchat świata, gdybym codziennie pokazywała że idę pobiegać 😀
Za to próbuję ogarnąć swoje umiejętności makijażowe i podszkolić się w podkreślaniu brwi. Moje włoski z natury są jasne, a ja jestem blada i czasami jedynym wyraźnym punktem na moim twarzy są cienie pod oczami (albo czerwony nos), więc fajnie byłoby nadać twarzy jakąś ramę 😉

Niebawem postaram się napisać coś o swoich refleksjach i efektach zmagań 🙂 Chciałam tylko dać znać, że naprawdę czytam i zapisuję wasze rekomendacje. Nie udało mi się jeszcze kupić duraline by wskrzesić eyeliner, ale wciąż o nim pamiętam, tak samo jak korzystając z Waszej pomocy trafiłam w końcu na idealną kredkę od oczu. To są takie małe drobnostki, ale tworząc bloga aniamaluje mam ciągle wrażenie, że on rzeczywiście jest czytany i mamy ze sobą jakąś więź, nawiązujemy interakcje, trochę jakby… rozmawiamy? 🙂 Bardzo bym chciała mieć możliwość odpowiadania na wszystkie wiadomości, ale na razie jestem w stanie ogarnąć tylko snapa :).

Przy okazji – ostatnio wcale nie chce mi się malować, bo niewsypanie spowodowało małe osłabienie odporności i oskrzela wykorzystały to na małe zapalenie. Z kolei zapalenie powoduje kaszel, który powoduje niewsypanie i takie błędne koło 😀 Po ataku kaszlu każdy tusz na rzęsach wygląda tak:

Często też pewnie słyszycie na snapie jaki mam dziwny głos. Cóż, wodoodporne tusze nie są łzoodporne, ale ogarnę temat jak do końca pozbędę się mini-kryzysu.

Czasami ktoś zarzuca mi niespójność, że niby czuję się lepiej, ale co chwilę czuję się źle. Jakby to przedstawić obrazowo… generalnie wszystko idzie w coraz lepszym kierunku, ale to trochę jakbym jechała windą w górę o cztery piętra, po czym spadała o trzy, znowu jechała cztery  w górę i tak dalej.

Wciąż jest coraz lepiej, ale te upadki też bolą ;-). Bez nich nie ma jednak wzrostu, jestem z tym pogodzona i nie zamierzam się poddawać ;).

Więc żeby nie było – ja nie narzekam, ja się nawet z tego cieszę, bo po każdym spadku potem jest jeszcze fajniej.

Kocham dostawać snapy od was, bo widzę że rzeczywiście robicie np. tarty z białą czekoladą  czy domowe mleko kokosowe  🙂 A po prawej moje włosy – które są już całkiem spoko długości, tylko się czasem strączkują ;).
Na blogu skromnie – opublikowałam dwa teksty. Jeden z nich jest dla mnie bardzo ważny:

Problem z „bo ja w odróżnieniu od niektórych”…

a drugi to prosty przepis na „mleko kokosowe”, które jest boskie do smoothie, kawy, deserów 😉
Ostatnio na okrągło noszę jedną sukienkę 😀

Dostałam o nią wiele pytań na snapie, ale też na żywo, więc zamieszczam link: http://goo.gl/zktxAJ – z kodem AP-aniamaluje40 jest 40% rabatu na wszystko do 10 maja, ale nie wahajcie się korzystać z innych kodów, jeśli będą bardziej korzystne (zdarza się że kod na darmową wysyłkę który czasami wrzucają na fejsa lub insta jest korzystniejszy) ;). Materiał sukienki to 100% Rayon, mój rozmiar to S. Nie odróżniam tkaniny od dzianiny i tak dalej (jestem z gatunku tych osób które po przeczytaniu i uzupełnianiu wiedzy zapominają o tym, co ich nie interesuje), ale google mi podpowiada ze rayon to wiskoza. W każdym razie – nosi się świetnie! :).
Pssst! Nie śmiejcie się ze zdjęć, nie planowałam linkować tej sukienki a fotki cykam na własne potrzeby by nauczyć się „stylu”.
Z innych szczegółów – wciąż kocham czarne sukienki, polubiłam siebie w związanych włosach, zaliczyłam całkiem przyjemny grill w majówkę i kupiłam walizkę. Akurat przyda mi się za dwa tygodnie 😀 Oferta TK MAXX wypadła korzystniej niż ta lidla (obecnie mają całkiem spoko walizki). Ja niestety jestem w stanie zniszczyć wszystko, więc nie wierzę w niezniszczalne rzeczy, czego konsekwencją był zakup nowej…
Trochę czasu spędziłam też na uczelni, tym razem zgłębiając metodologię jakościową. W sobotę zrobiłam dziwną rzecz – wybrałam się na targi kosmetyczno-fryzjerskie BeautyVision do Poznania.
Historia, która za tym stoi jest krótka. W podtytule bloga jest „+fryzury, makijaż moda” – to rzadko aktualizowany dział Moniki, która nie mieszka obecnie w Polsce i bardzo chciała bym była „jej oczami” i relacjonowała jej na bieżąco fryzjerską część wydarzenia. Nie czuję się specjalnie „grupą docelową” targów – nie jestem stylistką paznokci, fryzjerką ani wizażystką, by czuć się tam swobodnie, ale wisiałam przysługę.
By zracjonalizować sobie sens udziału w targach (mój tydzień był napięty jak legginsy rozmiar 36 na kobiecie noszącej 44) spotkałam się z Natalią http://www.blondhaircare.com/ –  to jedna z pierwszych osób, które poznałam prowadząc bloga. To było 125 tygodni temu!

A ja miałam blond włosy 😀 Wracając do tematu – Poznań zawsze kojarzy mi się właśnie z Natalią. Niestety mój rok jest w tym momencie straszny (na moje własne życzenie!) i rzadko mam okazję tam jeździć… Blog Conference Poznań dopiero za miesiąc, a każdy mój wyjazd gdziekolwiek, nawet na weekend, powoduje ogromne zaległości, przez które potem nie dosypiam… dlatego za dwa tygodnie lecę na kilka dni do Włoch (fuck logic). 😀


O czym to ja miałam? A, już wiem! O Targach!
W ramach wydarzenia było jeszcze mniejsze wydarzenie dla blogerek kosmetycznych. Mam dość konkretne zdanie jeśli chodzi o udział w takich spotkaniach i całkiem szczerze – kompletnie szkoda mi na nie czasu i kasy na bilety ;-)). Wizja dnia zmarnowanego na wysłuchanie kilku marketingowych nudnych „wykładów” w zamian za torbę rzeczy, które tym firmom zalegają na magazynie kompletnie do mnie nie przemawia, bo nie jest to ani rozwijające ani warte mojego czasu.
Ale tutaj muszę przyznać, że targi mają jakiś sens. Gdybym była wizażystką, stylistką paznokci, fryzjerką albo kimś kto się tym – brzydko mówiąc – jara – wyszłabym z targów mega zadowolona. Pokazywano wiele ciekawych technik, cała branża spotkała się w jednym miejscu. Na pewno to fajna opcja by złapać cenne kontakty czy kupić dużo taniej produkty różnych marek, pooglądać sobie kolory na żywo i tak dalej.
Wysyłałam Monice mnóstwo prywatnych snapów z jakimiś technikami fryzjerskimi, bo co krok ktoś coś pokazywał:

Zamazałam pani oczy, bo nigdy nie wiem czy to ktoś się wyrwał na ochotnika, czy to modelki ;-). Stąd część rzeczy wysyłałam snapami prywatnymi a nie na my story ;-). 

Ta pani pokazywała np. przedziwną technikę dodawania objętości lokom i bardzo żałuję że nie zapisałam tego snapa w pamięci telefonu, bo nie potrafię techniki opisać ;-).

Mój aparat ma funkcję detekcji twarzy i widząc te główki treningowe zwariował. 😀 A Monika mi odpisała, że główki są bez sensu bo z reguły mają ten sam rodzaj włosa i trenowanie tylko na nich robi krzywdę fryzjerowi, który nie umie potem pracować z innymi włosami.

Było sporo osób z takimi fantazyjnymi fryzurami…

Oraz brokatem na brwiach, brodzie i… ustach. Co druga osoba miała na szmince brokat. Nie, nie jakieś delikatne drobinki – taki jebutny, brokat. Nie wiem czy to jakiś nowy trend czy może raczej trąd, ale czy z tym da się potem jeść np. lody? A oblizać usta? 😀 Nie pojmuję mody i nie umiem rozróżnić gdzie zaczyna się alternatywny trend i awangarda a gdzie kończy się „moda” rodem ze szkolnego zadania z pokazem mody ekologicznej gdzie co druga osoba robi sobie sukienkę z worka na śmieci. Faktem jednak jest to, że nigdy wcześniej nie widziałam w jednym miejscu tak wielu osób z tak pięknie ułożonymi włosami ;-)).
Jeśli chodzi o samo wydarzenie dla blogerów, to była to kawa/herbata/sok i zwiedzanie targów ;-).

Podobało mi się stoisko Tangle Angel bo mogłam pomacać na żywo te słynne szczotki o których dowiedziałam się z bloga Gosi (Porady Herbaty). Gosię oglądam też na snapie więc widziałam szczotkę wiele razy na małym ekranie. Pomacałam no i mam 😀

Była też konkurencja – Tangle Teezer. Na targi przyjechał sam wynalazca tej szczotki i demonstrował jak za jej pomocą modelować włosy przy suszeniu.

Wszystko spoko, tylko czemu to tak dłuuuuugo trwało? 😉
Gdybym miała zajawkę na takie rzeczy, byłabym pewnie maksymalnie podekscytowana, ale ku mojemu zaskoczeniu – nie nudziłam się na tych targach. Potraktowałam je jako całkowicie nowe doświadczenie. Muszę też przyznać, że było to całkiem sprawnie zorganizowane i każda maniaczka tematu miałaby tam raj :).

Na koniec po zwiedzaniu był ponownie czas na kawę/herbatę/sok 🙂

A potem biegiem na kolejny pociąg, chwila w domu i dalej w drogę. Ale to już nie na tygodnik ;-).

W niedzielę wyglądałam więc jak na załączonym obrazku, kupiłam walizkę i zaliczyłam jeszcze na dobitkę pyszny domowy obiad mamy *.*

Mogłabym zrobić taki obiad sama z przepisu mamy robiąc wszystko identycznie, a i tak to nie byłoby to. Mama robi najlepsze na świecie i tyle 😀 Też tak macie, prawda?

Zdałam sobie dzisiaj sprawę, że chociaż mam rytuał codziennego czytania, to nigdy nie snapuję aktualnie czytanymi książkami – z jakiegoś powodu traktuję to jako mega osobistą sprawę. Czasami czytam coś tylko dlatego, by poznać całkowicie przeciwny punkt widzenia a okładki mogą sugerować inne sprawy… podobnie mam z tygodnikiem, nie zawsze linkuję coś, z czym się zgadzam – starczy, że pobudza do refleksji :).

No właśnie – pora przejść do linków tygodnia 🙂


Miłego tygodnia! A niezrozumiałe nawiązania z tytułu zazwyczaj wyjaśniają się po odwiedzeniu linków 😉
Zapraszam na mój snapchat: aniamaluje (właśnie wstawiłam tam obrazowe wyjaśnienie czym był jebutny brokat na ustach)  i na instagram ;-).

Bądź na bieżąco! 

  INSTAGRAM ❤ FACEBOOK 
❤ FACEBOOK MONIKI 

Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –

 jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂

Follow on Bloglovin

Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Previous
Problem z „bo ja w odróżnieniu od niektórych”…
Ludzie z brokatem na ustach, grill i Poznań [TYGODNIK]

0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x