Dobre bakterie – Robynne Chutkan – książka, która nieźle namieszała mi w głowie

O bardzo obrazoburczej i wstrząsającej książce, przeszczepie masy kałowej (sic!) i konkursie, w którym możecie ją wygrać. Książkę, nie masę 😉

Mam  wroga o kryptonimie J42 – nieokreślone przewlekłe zapalenie oskrzeli, które towarzyszy mi od lat. Chwilowo zawiesiło broń i czeka sobie w koszarach (znaczy oskrzelach) na jakąś bakterię która zamieni je na „ostre zapalenie oskrzeli o podłożu bakteryjnym” w mojej karcie. Teren walk jest dla wroga co najmniej tak atrakcyjny, jak dla mnie spędzenie roku na plaży gdzieś na Bali ⛱ – czytając książki, jedząc egzotyczne owoce, bujając się na hamaku i sącząc smoothie. Słowem – wróg ma silną motywację. Z racji sporego zagrożenia, staram się unikać potencjalnych bakterii…
Pisałam o tym całkiem niedawno w tekście : 10 sposobów by uniknąć ciągłego chorowania 
Te sposoby działają – choruję mniej, ostatnio antybiotyk brałam chyba dwa lata temu. Po wizycie u dentysty wdało mi się zakażenie – nie dlatego, że zabieg był źle przeprowadzony – po prostu u mnie to bardzo prawdopodobne, że wrogowie wykorzystają najmniejszą możliwą furtkę by zaatakować. Musiałam wtedy brać antybiotyk i rzecz jasna – probiotyk. W innych sytuacjach unikam antybiotyków jak ognia.
Piorę też ubrania w bardzo wysokich temperaturach i noszę w torebce żel antybakteryjny.
A wtedy trafia się niejaka Robynne Chutkan i mówi – żyj brudniej!
Dostałam książkę przed premierą i przeczytałam już trzy razy. Za każdym razem mając inne odczucia, które w dodatku nie pozwoliły mi na jednoznaczną ocenę. Dr Chutkan zachęca, by kąpać się co drugi dzień, wystawiać się na potencjalne bakterie kiedy się da, nie stosować żadnych kosmetyków, których nie da się zjeść i pod żadnym pozorem nie korzystać z takich wynalazków jak żel antybakteryjny. Z drugiej strony mówi też – jedz czyściej! Zachęca do kiszonek, probiotyków i czerpania z przepisów, które zajmują prawie 100 ostatnich stron.
Najpierw pomyślałam tylko ...what the hell?!

Ale dałam książce szansę. Rzeczywiście, tzw. „pierwszy świat” trapią choroby autoimmunologiczne i inne, które nie dręczą na taką salę ludzi żyjących znacznie skromniej i…brudniej. Z każdą kolejną stroną miałam jedno skojarzenie :
Babcia!

Co ma do tego moja babcia? 80-kilka lat (sama nie wie ile), fizycznie – okaz zdrowia, o każdej porze roku śmiga na rowerze, potrafi wyrwać ze ściany rurę (przypadkiem) albo dla rozrywki porąbać porąbane już drewno. Dzieciństwo babci to wieś i wojna. Raczej biednie, raczej brudno, raczej jadło się co popadnie a nikt nie wyciągał z kieszeni żelu antybakteryjnego po wydojeniu krowy, oskubaniu gęsi i przerzuceniu gnoju… Babcia jest tak zdrowa,że aż się tym martwi, bo wszystkie jej żyjące koleżanki „już na coś zachorowały, a ona jeszcze nie”.
 Czytając książkę miałam wrażenie, że zgodnie z zawartymi w niej tezami – babcia była narażona na ekspozycję na prawie wszystkie możliwe bakterie więc teraz nie są dla niej problemem. 
Nadal będę po przebytej chorobie wyparzać lub zmieniać szczoteczkę do zębów i prawdopodobnie nie powstrzymam się przed wyciągnięciem z torebki żelu antybakteryjnego po dotknięciu klamki w publicznej toalecie. Być może spróbuję zrobić sobie taki żel sama, z żelu aloesowego zmieszanego z olejkiem z drzewa herbacianego. Ale z pewnością wprowadzę wiele zmian sugerowanych przez autorkę.
Książkę czyta się lekko, bo najeżona jest przykładami i ramkami. Autorka jest gastroeneterologiem, przykłady które podaje są życiowe. Przede wszystkim – nie ogranicza się do „nie wolno” – podaje sposoby alternatywne ale tak oczywiste, że bagatelizowane. Kto z nas idzie się przewietrzyć gdy boli go głowa, a kto sięga po popularny lek? No właśnie.
Bardzo spodobała mi się sekcja z dziesięcioma pytaniami do lekarza, który zamierza przepisać ci antybiotyk oraz zaleceniami co robić, gdy musimy go brać. Generalnie tematyka jest tak szeroka, że nie sposób to opisać – od naturalnego porodu przez leczenie trądziku, jedzenie owoców i warzyw ubrudzonych ziemią aż po… przeszczep masy kałowej:
Jeśli tak jak ja – myślisz coś w rodzaju CO?!?!?!?!?, to uspokajam – książka jest po prostu dosadna. Autorka bardzo poważnie podchodzi do tematyki związanej z dobrymi bakteriami w jelitach. I ma rację, bo właściwy mikrobiom jest bardzo ważny.
Wczoraj na instagramie napisałam, że w końcu udało mi się przytyć dwa kilogramy. Myślałam że to zasługa picia soku z pokrzywy w smoothie, które piję codziennie (w sumie od przeczytania książki :P) – sok pobudził mój apetyt i dodał energii. Włączyłam też do diety więcej jogurtów i jeszcze więcej kiszonek niż zazwyczaj.
I teraz pisząc moją opinię, przypomniałam sobie o fragmencie który traktuje o nadwadze i niedowadze z powodu problemów z mikroflorą jelit. Być może moje problemy były związane z niedoborem dobrych bakterii w jelitach? Jestem bardzo ciekawa, w sumie to trochę zgaduję i przyszło mi to do głowy moment temu :)). Zapewne u osób u których bakterie powodują problemy z wagą w drugą stronę, reakcja będzie odwrotna.
Gdy chodziłam na zajęcia z dziennikarstwa, usłyszałam że tekst powinien poruszać czytelnika i sprawiać, że będzie o nim myślał. Bez wątpienia taka jest książka „Dobre bakterie”, która wywołuje u mnie mocno ambiwalentny stosunek. Myślę, że zawarte w niej wskazówki i tezy mogą mieć świetne uzasadnienie dla wielu osób, ale nie wyobrażam sobie żeby osoba chora na AIDS nagle zaczęła żyć brudniej ;-)). Książka napisana jest lekko, bez zadęcia i nadęcia, ale rzeczowo. Rzadko spotykam się z tym, by ktoś w tego typu publikacjach był obiektywny, bo większość autorów wpada w pułapkę przedstawiania czegoś w superlatywach  i milczenia o negatywnych stronach. A tutaj proszę – zalety probiotyków, opis dlaczego warto je brać, jak wybierać i…  informacja o tym, że nie są panaceum i że człowiek o właściwej florze bakteryjnej poradzi sobie z antybiotykiem i nie warto siać paniki. Wielki plus dla autorki!
Dawno żadna książka tak mocno mną nie wstrząsnęła. Świadczy o tym chociażby fakt, że przeczytałam ją  w styczniu aż trzy razy, a jest to miesiąc gdzie miałam (i mam!) totalne urwanie głowy i nieustanny niedoczas.
Kot mojej babci nawet z nią śpi 🙂
A teraz najlepsza część! Dzięki współpracy z wydawnictwem ;

5 osób które w komentarzu pod tym tekstem uzupełni w najciekawszy sposób zdanie – „Chcę przeczytać książkę Dobre bakterie bo…”, otrzyma po egzemplarzu dla siebie 🙂


Pamiętajcie – jedno zdanie:)  Czas macie do niedzieli 24 stycznia do 23:59, wyniki ogłoszę w przeciągu 7 dni od zakończenia konkursu.

A gdyby ktoś był niecierpliwy, książkę można kupić tutaj:

➡️ KUP TERAZ ⬅️

proszę komentować tylko przez Disquss, komentarze z bloggera nie działają 🙂

ZWYCIĘZCY:
Gabrysia, nu,olgagroszek, krakowskababka.pierwszadama

Bądź na bieżąco! 

  INSTAGRAM ❤ FACEBOOK 
❤ FACEBOOK MONIKI 


Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –

 jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂

Follow on Bloglovin

Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
lavenndaire
8 lat temu

Chciałabym przeczytać tę książkę, bo mam Hashimoto i niedoczynność tarczycy, które moim zdaniem są efektem problemów z jelitami, 'naszego drugiego mózgu', więc może zawarte w niej rady poprawiłyby mój stan zdrowia 🙂

la.dariaa
8 lat temu

Chcę przeczytać książkę Dobre bakterie bo ciekawi mnie czy jest w stanie zaskoczyć mnie bardziej, niż książka Historia wewnętrzna, którą przeczytałam dzięki Tobie i jest zdecydowanie moją ulubioną.

la.dariaa
8 lat temu

Dodam jeszcze, że ostatnio kiedy znalazłam tą książkę wszędzie szukałam jakichkolwiek recenzji i byłam w lekkim szoku kiedy po wejściu dzisiaj na konto na fb, wyświetliło mi się "książka, która nieźle namieszała mi w głowie". Po przeczytaniu posta kusi mnie żeby lecieć do sklepu po nią. Może szczęście się do mnie uśmiechnie i uda mi się wygrać konkurs. Czekam z niecierpliwością, a Tobie życzę dużo zdrówka.

Previous
Włosowa aktualizacja, chiński sposób na to by wyłysieć i bohaterka z MPK [tygodnik]
Dobre bakterie – Robynne Chutkan – książka, która nieźle namieszała mi w głowie

3
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x