Szkolna i studencka wyprawka – co kupić?

Co kupić do szkoły, a co na studia? Jak rozsądnie wybrać rzeczy,które będą trwałe? Czym się kierować przy zakupie? Korzystając z tego, że pracuję z dziećmi, postaram się przedstawić kilka ważnych uwag. A bazując na własnym doświadczeniu, opowiem o „wyprawce” na studia i wszystkie etapy, które są po drodze 🙂

Zacznę od mojego konika. Bardzo dobrze znam problemy małych uczniów, bo przychodzą do mnie na indywidualne zajęcia terapeutyczne. Bardzo wiele niepowodzeń szkolnych u tak małych dzieci można uniknąć, mądrze kompletując wyprawkę.

Nie będę moralizować, że plecak ma być lekki itp, bo każda placówka jest inna – są szkoły z szafkami, są też dzieci, które codziennie są zawożone samochodem pod samą szkołę. W wielu klasach takie rzeczy jak farbki, pędzle czy bloki, przez cały rok spoczywają w szafie i nie trzeba ich nosić. Jeśli chodzi o pierwszaczka, ważnych jest kilka rzeczy.

Przede wszystkim warto, aby malec uczestniczył w zakupach szkolnych. Wybierając takie detale jak okładki zeszytów czy piórnik, rozpocznie nowy rok szkolny z mniejszym stresem. Dla dziecka to są ogromne emocje! Jeśli dziecko krzyczy „chcę to, kup mi kup!”, zalecałabym zapoznać się z metodą ograniczonego wyboru 🙂 

Nie będę opisywać całej wyprawki, ale skupię się na kilku elementach, które MAJĄ wielkie znaczenie.


1. Długopis. 

Na kolażu jest Stabilo Easygel. Dlaczego? Z powodu bardzo ergonomicznego uchwytu, który nie męczy małej rączki. Sama posiadam niebieski i korzystam z niego wtedy, kiedy mam dużo ręcznego pisania. To bardzo ważne! Jest też wersja dla leworęcznych. 


2. Ołówek – tu także Stabilo easygraph, ze względu na rowki ułatwiające trzymanie. Można także skorzystać ze specjalnych nakładek stabilizujących uchwyt. Dostępne są na aliexpress pod hasłem pencil grip za ok. 4 zł/5 sztuk. niestety stacjonarnie nigdzie ich nie widziałam (dopisek 2018: w Warszawie są na Słowackiego w sklepie papierniczym Donald po ok. 7 zł sztuka). Kupiłam kiedyś hurtem więcej sztuk, ale wszystkie porozdawałam moim małym uczniom. Uwielbiają je, bo znacznie podnoszą komfort pisania. Ja na środkowym palcu dorobiłam się nagniotka, gdybym znała takie uchwyty kilka lat temu, pewnie ominęłaby mnie ta „przyjemność” 🙂 


 Jeśli pisanie bardzo męczy, można spróbować wykonać taki „trzymacz” do ołówków/innych przyborów. Odciąża palce. 🙂 



3. Klej. Dlaczego klej magic? Bo skleja wszystko. Jestem pewna, że scenariusz zajęć prędzej czy później wskaże na zajęcia plastyczne  z przyklejaniem ziaren do kartki, albo innych trudnych materiałów. Jedyny klej jaki nigdy nie zawodzi w takich sytuacjach, to magic. Jest także wersja w sztyfcie.


dopisek: wraz z popularnością na wszystkie glutki, wzrosła popularność klejów typu magic. Możesz pytać w sklepie o klej introligatorski bambino


4. Kredki – rekomenduję bambino, ale te prawdziwe, St.Majewski. Bambino to coś pomiędzy kredkami świecowymi a ołówkowymi. Bardzo łatwo jest kolorować nimi tak, aby nie zostawały białe ślady, współpracują także z tym okropnym papierem kredowym, który czasami jest w podręcznikach do angielskiego. Nie trzeba ich ostrzyć, więc odpada kolejny stres. Jeśli dziecko potrzebuje pasteli olejnych, to nie opłaca się kupować tańszych „odpowiedników” – pentel jest niezawodny 


5. Zeszyt z czerwoną liniaturą.

Zeszyty w 3 linie dostarczają dużo stresu. Czerwień pomaga skupić się na samym pisaniu, bez liczenia „kresek. Niestety niektórzy nauczyciele nie pozwalają na używanie takich zeszytów. Ja bardzo gorąco je polecam!


6.Kredki Plastidecorpodobnie jak Bambino – nie trzeba ostrzyć, ale mają jedną zaletę, której nie mają bambino – srebrną i złotą kredkę. Ten detal uczyni z Twojego dziecka gwiazdę w dniu, w którym będą rysować jakieś korony czy ozdoby świąteczne. ::) 

Dopisek : drewniane ołówkowe bambino mają już srebrną i złotą kredkę,  Złota kredka to +100 do dziecięcego swagu!

Jeśli to kolejna z klas na danym etapie, na pewno znasz swoich nauczycieli więc wiesz czego wymagają. W kwestii kleju czy kredek, śmiało możesz korzystać z rad dla pierwszaczków. 🙂 Jeśli chodzi o resztę, to tutaj jest kilka opcji. Podstawą są zeszyty – takie, jak lubisz, lub – jak wymaga nauczyciel 🙁 Są tacy, którzy chcą zeszyt A4, u mnie w liceum na matematyce, leciały jedynki za posiadanie zeszytu cieńszego niż 100 kartek (typowe 96 odpadało :)).

 Można mieć jeden zeszyt do wszystkiego, można mieć osobne, można zdecydować się na wersję kombinowaną. Tak czy siak – oprócz wygodnego długopisu/pióra i zestawu ekierek, cyrkli i innych bajerów, absolutną koniecznością są zakreślacze i cienkopisy.


Ułatwiają naukę, a zakreślanie ważnych informacji już na lekcji, pomaga odnaleźć się w notatkach. Przyda się także kalendarz. Warto pomyśleć o estetyce i zainwestować w ładne zeszyty, lub zdecydować się na jakieś DIY i przerobić okładki. W tym roku znowu postarała się biedronka i mają całkiem ładne wzornictwo , ale jeśli nie chcesz mieć zeszytu jak pół szkoły, to polecam jednak samodzielnie przeróbki :).

Ameryki nie odkryłam, bo bardziej znam się na kolejnym etapie – studiach.

Był już kiedyś tekst o tym, co kupić na studia, ale nieznacznie zmodyfikowałam moją metodę :)) 

Jestem fanką zwykłych wkładów do segregatora lub kartek w kratkę i skoroszytów. Koniecznie tych z dziurkami! Zeszyt nie jest opcją dla mnie, chociaż są osoby, które wspaniale odnajdują się w jednym wielkim zeszycie do wszystkiego. Ma on swoje plusy, bo każdy przedmiot jest w tym samym miejscu, ale bywa zdradliwy – np. wtedy, kiedy mamy danego dnia tylko jeden przedmiot i mamy ochotę zabrać małą torebkę, a trzeba targać cały zeszyt A4.

Jeśli już decydujemy się na zeszyt, moim zdaniem warto wybrać taki, który ma miękką, elastyczną okładkę oraz kartki z opcją łatwego wyrywania. Polecam zeszyty na spirali. Tych z przekładkami moim zdaniem kupować nie warto – są dużo droższe od tych bez 🙂 Można zrobić je samemu z grubszych karteczek indeksujących (drugie od lewej)

Zdjęcie pochodzi z mojego tekstu 

CO PRZYDAJE SIĘ DO NAUKI? PRZYBORY SZKOLNE KTÓRE WARTO MIEĆ PODCZAS SESJI CZY NAUKI DO MATURY

Jest tam kilka słów o zakreślaczach i cienkopisach, ale te przydają się raczej w domu.  Ja zazwyczaj kupuję te biedronkowe- niby są tańsze, ale lojalnie uprzedzam – starczają mi zazwyczaj na jedną sesję, więc i tak w trakcie roku kupuje drugie opakowanie. Można od razu kupić porządniejsze stabilo albo innej firmy która się w tym specjalizuje.
Na zajęcia warto nosić długopis i jakąś kartkę :)) A tak na serio, to ze sobą można zabrać jeden czy dwa zakreślacze + jakiś kolorowy długopis, cały arsenał przyborów zazwyczaj przydaje się dopiero podczas nauki.

Moja opcja, to opcja kombinowana.

Mam teczkę/skoroszyt i trzymam w niej kartki, plan zajęć, rozkłady pkp i pks. Mam trochę kartek gładkich, na których notuje się najszybciej, ale też kartki w kratkę. W skoroszycie warto trzymać przynajmniej jedną pustą koszulkę foliową, do której wrzuca się luźne małe kserówki, jakieś drobne zadania.

Można nosić każdy przedmiot w osobnym skoroszycie, można mieć jeden do wszystkiego. Dużo osób chwali zeszyty z Oxfordu, ja miałam takie na pierwszym roku i denerwowała mnie bardzo ciemna, wyraźna kratka (lubię jasne długopisy).
 U mnie znów opcja kombinowana, bo są przedmioty, do których mam zeszyt z 16 kartkami, są takie, gzie notatki wrzucam do jednego wspólnego skoroszytu. Trzymam n+3 koszulek, gdzie n oznacza liczbę przedmiotów. 

Ponieważ na studiach jest dużo pracy na tekstach, warto zaopatrzyć się w karteczki indeksujące. Ja kserówki z danego przedmiotu wrzucam do właściwej przegródki w skoroszycie. System kartkowy pozwala zachować porządek w notatkach, ale też oszczędza miejsce – jeśli we wtorek mam 3 przedmioty, mogę zabrać ze sobą 3 małe, foliowe skoroszyty, które pięknie zwijają się w rulony 😉 

No i kalendarz. Niezwykle ważny element. Bez niego ani rusz!

Jeśli ktoś ma jakąś super wskazówkę, niech pisze w komentarzach! 🙂 

Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –

 jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂

Follow on Bloglovin

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
58 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Dziękuję za wskazówki, mój syn idzie właśnie do pierwszej klasy i czekałam z zakupami do września. Teraz w sobotę wybieramy się na podstawowe zakupy, reszta dopiero po zebraniu, żeby nie kupować niepotrzebnych pisaków czy farbek. Zawsze myślałam, że długopis to długopis, ale doskonale pamiętam masowanie nadgarstka na studiach, więc poszukam tych konkretnych rzeczy 🙂 Dziękuję za uwzględnienie mojej mailowej prośby i stworzenie posta,
Beata

Wreddu
9 lat temu

Uwielbiam Bambino. Nie rozstawalam się z nimi do pierwszej gimnazjum, tylko szkoda ze tak szybko pękają 🙁

Moją metodą w liceum był jeden segregator z przekładami do wszystkiego, z którego co 2 miesiące przekładałam wszystko do pojedynczych skoroszytow w domu. Dla lepszej orientacji skoroszyty były takich samych kolorów jak przegrody poszczególnych przedmiotów.
No i fiszki, bez nich byłabym w ciemnym lesie 🙂

little sunshine.
9 lat temu

Kalendarze, foldery, zakreślacze i karteczki wszelkiego rodzaju. Podstawa u mnie od liceum. Lepiej odnajduje się w notowaniu na studiach. Nie byłam nigdy fanką zeszytów, wolę wszelakie foldery, segregatory i tego typu sprawy:)

Mila
9 lat temu

Uwielbiam wszystko. 🙂
A nakładki na długopisy/ołówki kupiłam ostatnio w księgarni internetowej pod nazwą nasadki.

Nela K.
9 lat temu

Dla mnie ważny jest też piórnik – koniecznie rozkładany. Wszystko ma swoje miejsce, łatwo jest go uporzadkować i szybko wyjąć np. ołówek. Tuby to mój koszmar. Nic nie można w nich znaleźć, a nawet jeśli to jest to poprzedzone piętnastominutowym szeleszczeniem (a już powinnam zapisać pół strony). Jedyny przypadek gdzie mogę się zgodzić na tubę to zajęcia plastyczne, kiedy trzeba mieć pędzle, kredki, klej. Ale i tak lepiej jest to wszystko wysypać na ławcę i wtedy się ogarniać :pA druga rzecz, to – zamiast segregatora i koszulek – noś ze sobą teczkę. Zwłaszcza gimnazjum/liceum. Nie zajmuje za dużo miejsca, a… Czytaj więcej »

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Gdzie można kupić ten dlugopis Stabilo?

Itysia
9 lat temu

Dla mnie dzieciaki powinny pisać piórem, wtedy nie naciskają tak mocno i nie mają odciśniętych literek na pół zeszytu 😛 Bez kartek, skoroszytów, notesów, segregatorów, kolorków, karteczek i masy innych pocieszaczy i organizera nie wyobrażam sobie życia 😛

Karolina
9 lat temu
Reply to  Itysia

czytałam gdzieś artykuł, że dzieci piszące piórem mają ładniejszy charakter pisma, głównie przez to, że nie spinają tylu mięśni, żeby utrzymać i starannie napisać coś długopisem.

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu
Reply to  Itysia

Ha 😛 A ja w 5 klasie podstawówki pisałam piórem klasycznym i mam od tego bardzo niekształtnego palca środkowego u prawej ręki, miodzio

2dominia
9 lat temu
Reply to  Itysia

w krakowie na smolensk dzieci w 1 klasie pisza piorem. 🙂 nie wiem jak w innych szkolach ale chyba sie wraca do piora 🙂

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu
Reply to  Itysia

Całą szkołę pisałam piórem i miałam piękny charakter pisma. Po roku pisania długopisem na studiach – bazgrzę 🙁 Polecam pióro, ewentualnie żelowy długopis (a osobiste notatki bardzo lubię robić ołówkiem – nie ślizga się i łatwo coś poprawić :)).

Seldirima
9 lat temu
Reply to  Itysia

Kiedyś kochałam pisać piórem (tak – jak pióro mi się zapodziało, to dostawałam ostrej nerwówki 😉 ). Ale to musiało być pióro ze spreparowaną stalówką 😉 Niestety któreś nowe miało stalówkę, która nie chciała współpracować i tak przerzuciłam się na długopisy. Zwłaszcza, że ulubiony atrament był coraz trudniej dostępny. Używałam zwykłych chińskich piór i atramentu granatowego Hero.

Anonimowy
Anonimowy
8 lat temu
Reply to  Itysia

Miałam pióro z Parkera w podstawówce, nie pamiętam jak na początku mi się nim pisało, ale potem złamałam rękę. Prawą. Byłam wtedy chyba w drugiej klasie i nie dość, że musiałam pisać lewą ręką to jeszcze tym nieszczęsnym piórem 😛 to wystarczyło, żebym się zraziła już chyba do końca życia. Co prawda do tej pory mam tak, że lewą ręką piszę lepiej od znajomych, którzy nigdy tak nie pisali (a sama nie robiłam tego już od jakichś 15 lat), ale to żadna umiejętność 😛

Ania Abakercja
9 lat temu

aż zatęskniłam za szkołą. kupowanie wyprawki na studia jednak nie jest już tak ekscytujące. w sumie nie pamiętam, żebym kiedykolwiek poza pierwszym rokiem kupiła jeszcze cokolwiek. ale kompletowanie szkolnej wyprawki to było przeżycie. 🙂 a w podstawówce udało mi się przechytrzyć system 😉 zawsze byłam paskudnym, samolubnym dzieckiem i nienawidziłam się dzielić z innymi. ale jednocześnie chciałam, żeby inne dzieci mnie lubiły i mieć opinię fajnej. dlatego wszystko do szkoły nosiłam podwójnie i miałam dwie pary nożyczek. jedne zajebiste dla mnie i drugie zwykłe do pożyczania 😉 i tak ze wszystkim. mama się za głowę łapała, że po co ja… Czytaj więcej »

Katrin Mintzer
9 lat temu
Reply to  Ania Abakercja

Też nie lubiłam pożyczać, ale tak ambitna nie byłam żeby nosić 2 komplety. 😉

Ja jestem wielką fanką cienkopisów, karteczek samoprzylepnych i naklejek. Z takich kolorowych notatek lepiej się uczy (przynajmniej mi).

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

U mnie na studiach sprawdzają się zeszyty 16-kartkowe 🙂 Są lekkie i zajmują mało miejsca w torebce – a to jest dla mnie najważniejsze, bo nie lubię dźwigać ;/ 🙂

Barbara
9 lat temu

Na studiach nauczyłam się kupować zgrzewki zakreślaczy i naklejek indeksujących, bez nich ani rusz! 🙂

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Ja jak nie mam definicji, notatek pomalowanych kredkami na kolorowo to mi się wszystko zlewa i za nic się nie nauczę :/

pidzamowa
9 lat temu

Im dłużej jestem na studiach tym mniej mi potrzeba przyborów. Na pierwszym roku zeszyt nie wystarczył mi na semestr, natomiast czwarty rok przepękałam cały na jednym zeszycie i zostało jeszcze sporo stron… Niepedagogicznie dodam, że na studia warto zaopatrzyć się w krzyżówki, a te gdzie jest ich powyżej 100 mają więcej tych dużych na jedną stronę! 😉

pidzamowa
9 lat temu
Reply to  pidzamowa

sprytne, sprytne 😉
ja mam niestety tylko duży, więc to już za duże poświęcenie żeby go dźwigać na uczelnię 😉 za to gry na telefonie sprawdzają się idealnie! w zeszłym roku na jednym z wykładów udało mi się wygrać w 2048 i to było największe osiągnięcie jeśli o chodzi o tamten przedmiot (nie jestem leserem, ale był wyjątkowo denny).

Itysia
9 lat temu

Ja mam odwrotnie, z każdym rokiem przybywa mi wszystkiego (a niby na drugich studiach miało mi wisieć), może to kwestia kierunku 😀

Karolina
9 lat temu

Ja na studiach korzystam z masy zakreślaczy, karteczek kolorowych, nawet kredek. Piszę raczej wszystko w jednym zeszycie, bo nie chce mi się dźwigać więcej, szczególnie że dojeżdżam. przygotowując się do egzaminów mam zagadnienia i "na czysto" sobie wszystko piszę i koloruję (pisząc również się uczę).

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Gdzie można kupić ten dlugopis Stabilo?

Martuś
9 lat temu

Jak ja lubię takie posty 😀 Uwielbiam wszystkie papiernicze i szkolne przybory, wszystko tak cieszy oko, jaram się tym jak nie wiem co. Zawsze chciałam mieć sklep papierniczy, ale teraz to chyba jest już słaby biznes. 🙂

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Aniu, a czy mogłabyś napisać o tym jak pokonaś trach przed nową szkołą i jak sobie poradzić w pierwszych dniach? Bardzo proszę 🙂

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu
Reply to  Anonimowy

miało być "pokonać strach" oczywiście 😉

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu
Reply to  Anonimowy

O też poproszę! I to jak najszybciej, bo 1 września idę do 1 technikum ;c

Karolina Franieczek
9 lat temu

Mimo, że etapy edukacji już za mną, to do tej pory miłością wielką darzę zakreślacze (zawsze musiałam mieć kolorowo, żeby zapisana treść do mnie trafiała) segregatory, kartki do wpięcia, kolorowe przyklejane karteczki, karteczki indeksujące, etc. Jak przechodzę czasami przez taką biurową alejkę w markecie, to z chęcią połowę bym wykupiła. 😀

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

bambino ołówkowe takie grubsze są rewelacyjne i mają srebrną i złotą kredkę.

Pchła Szachrajka
9 lat temu

Świetny post! Ja z kolei pracuję z dziewczyną z porażeniem mózgowym i wiem że jej najlepiej się rysuje kredkami o nie okrągłym kształcie ale trójkątnym… Nakładki na ołówek też są świetne.

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

7 pktu nie ma 🙁 a ciekawi mnie jaką pełni funkcję 😉

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Na studiach (filologia obca) zauważyłam, że wszystkie "ręczne" notatki i tak przepisuję w domu na laptopa – od ponad roku robię więc notatki na wykładach i ćwiczeniach właśnie na nim. Jest lekki i cienki, waży mniej niż niejedna książka. Jestem w stanie zanotować też dużo więcej niż tą tradycyjną metodą. My praktykujemy z koleżankami metodę "dzielenia się" notatkami. Robiłyśmy to w ten sposób, że każda z nas odpowiadała za 2 wybrane przedmioty – notatki w formie komputerowej przesyłamy sobie na maila. Dzięki temu na baardzo nudnych dla mnie wykładach mogłam się poświęcić czemuś zupełnie innemu – za to moje notatki… Czytaj więcej »

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Nieważne ile notatek robiłam, zawsze mi się zawieruszały, gubiły. Miałam setki teczek, torebek, koszulek, zakładek, nic mi to nie dawało. Na szczęście studia już za mną… Jak zaczęłam podyplomówkę, kupiłam sobie JEDEN zeszyt i wszystko zapisuję w JEDNYM miejscu i jestem przeszczęśliwa. mam do środka wsadzony indeks itd w razie potrzeby. 🙂

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu
Reply to  Anonimowy

miałam to samo!!!!!!! Miałam tysiące kserówek, wszystkie latały w powietrzu….nic nie mogłam znaleźć.

Karolina W
9 lat temu

Na moim kierunku najważniejszy jest laptop z linuxem. Przydadzą się też zeszyty, długopisy i zakreślacze, więc zadanie mam trochę ułatwione 😉

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Kiedy chodziłam do podstawówki miałam pięknie wyposażony rozkładany piórnik z syrenką a do tego plecak Kubusia Puchatka. W piątej klasie zapanowała moda na kolorowe, brokatowe długopisy, które służyły przede wszystkim do podkreślenia tematu. Niezorganizowana zaczęłam być w liceum. Przez brak miejsca w torbie nie mogłam zabierać wszystkich zeszytów. Nie mieściły się a do tego torba była ciężka … Czasami zdarzało się tak, że w jednym zeszycie miałam kilka przedmiotów. W zeszycie od matematyki miałam m.in. religię i historię. Wszystkie koleżanki się dziwiły, że jak tak można? Skutki tego odczułam pod koniec roku szkolnego, kiedy to pani od matematyki poprosiła o… Czytaj więcej »

Luna
9 lat temu

Dla mnie na studiach akcesorium numer jeden stał się… tablet 😉 A nie spodziewałam się, że do tego dojdzie ponieważ jestem jednak tradycjonalistką, uwielbiam ciekawe zeszyty, notesy, organizery a do tego zestawy kolorowych karteczek i naklejek ale jeśli chodzi o wygodę niestety przegrywają. Za to tutaj mam w jednym kilka zeszytów, notatnik, organizer, kalendarz i masę notatek w formie cyfrowej, czyli skany lub slajdy. Do tego przy akurat takim typie studiów jak mój jest to dodatkowo wygodne, bo na nim mogę bez problemu przedstawić wykładowcy moje prace, dzięki dropboxowi mam wszędzie dostęp do swoich danych i szafa gra, odpada ryzyko,… Czytaj więcej »

Artinowy Świat
9 lat temu

Świetne 😉

Mam pytanie, może nie za bardzo w temacie. Ale trudno.

Możesz mi polecić jakąś dobrą uczelnie (państwową) na której jest Pedagogika resocjalizacyjna? Dzięki której zyskam sporo uprawnień? (kiedyś natknęłam się na jakiś fragment Twojego wpisu, gdzie pisałaś, że pomimo pozornie takiego samego kierunku na różnych uczelniach później zyskujemy różne uprawnienia)

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Przez całe wakacje powtarzałam sobie, że muszę kupić dużą torbę, bo do mojej obecnej nie mieści się duży zeszyt, a przecież właśnie z takiego korzystałam w poprzednim roku. Dopiero niedawno zorientowałam się, że z moją torbą wszystko jest ok, ale noszenie ogromnego (aż do końca roku niezapisanego w pełni) zeszytu to porażka 😉 Zwłaszcza, że najlepiej mi się uczy na komputerze (oczy się trochę męczą, ale sto razy łatwiej mi się czyta, poprawia, uzupełnia treści notatek) – zaczynam pracę np. z plikiem 60-stronowym, po pewnym czasie mam tych stron 30, aż w końcu dochodzę do 5 – absolutnego kompendium (udostępniając… Czytaj więcej »

english24na7
9 lat temu

A co wolisz (jeśli pisałaś przepraszam – umknęło mi, czytałam kilka dni temu ale nie miałam czasu nic naskrobać;) teczki czy skoroszyty i folie do gromadzenia notatek i własnych materiałów? co prawda studia już skończyłam, ale nie byłam w stanie ogarnąć tej materii i zawsze się miotałam zeszyt-teczka-koszulka i i tak część kartek lądowała w zeszytach czy między stronami podręczników… korzystałaś z teczek harmonijkowych?

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Gdybyś napisała wcześniej może również nie miała bym poduszeczki na srodkowym palcu ;)+ odcisków (po latach dowiedziałam cie że źle trzymam długopis przez co mam okropne 2 odciski :<)
Widze organizery z biedronki- ja uwielbia ich szkolne kalendarze

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

super wpis! ja, mimo 20-paru lat na karku, po prostu uwielbiam szkolne zakupy, potrafię siedzieć godzinami w dziale z zeszytami:) na studia, mam jeden duży, a w domu segregator – wszystko gubię, ale pomysł z koszulkami fajny. ja polecam jeszcze długopis czterokolorowy, chyba bic, zamiast cienkopisów na uczelnie. ja studiuję techniczny kierunek, czasem trzeba cos zaznaczyć na rysunku, albo na szybko napisać co z czego wynika i tak dalej, a cienkopisy zawsze mi wsiąkały gdzieś w torebce:)

Katarzyna Iwankiewicz

Jestem maniakiem tych wszystkich gadżetów i gdybym po prostu to wszystko wykorzystywała, to bym kupowała znacznie więcej, ale jak kiedyś zrobiłam zapasy, to do dnia dzisiejszego je zużywam 🙂
O kilku z Twoich propozycji wcześniej nie wiedziałam i myślę, że nadrobię kilka z nich 😀

Seldirima
9 lat temu

Idźcie na studia inżynierskie, to poczujecie się znowu jak w szkole 😀 Kredki Bambino, kolorowe cienkopisy, flamastry, różne ołówki, porządna gumka, cyrkiel, linijka na kilkadziesiąt cm, albo taka do kreślenia elips, bloki techniczne i rysunkowe – żyć, nie umierać 😀

Niech mi ktoś wytłumaczy sens kupowania dzieciom co roku kompletu nowych zeszytów (jeśli nauczyciel nie wymaga nowego), nowych kredek itp., piórnika (jeśli się nie zniszczył). Moje niektóre kredki mają ponad 20 lat, a naprawdę dużo rysowałam.

Joanna (Selvan)
9 lat temu

Aniu, za czasów szkolnych też miałam paru nauczycieli, którzy ubzdurali sobie grube zeszyty, podręcznik, ćwiczenia, zestawu kredek, kolorowych pisaków, kleju, taśmy klejącej, zestawu ekierek i trzech kolorów długopisów. Moi rodzice zawsze interweniowali.Słusznie, bo dzięki temu oszczędzili moim klasom wad postawy ;-). Nakazywanie dzieciom noszenia tego wszystkiego jest brakiem wyobraźni i odpowiedzialności ze strony nauczyciela. W gimnazjum nauczycielka matematyki, poleciła by mieć ze sobą tylko luźne kartki, a notatki wpinać w domu do segregatora. Ten system ze mną został do dziś. Uczy systematyczności i porządku i to na podstawie obserwacji. Tygodniowy zbiór notatek, był trudny do uporządkowania więc o wiele łatwiej… Czytaj więcej »

Słonecznik
9 lat temu

Ołówkowe kredki Bambino (te grube) też są rewelacyjne 🙂

Anonimowy
Anonimowy
8 lat temu

Aniu, mam pytanie z innej dziedziny (choć bardzo lubię gadżety szkolne, uwielbiam długopisy, mam ich zawsze za dużo), gdzie można kupić grill solny i czy nadal go polecasz?

Zuza
Zuza
8 lat temu

Aniu, mam takie pytanie/prośbę/zażalenie: czy mogłabyś na końcu pisać jakieś podsumowania swoich postów? Pomimo, że lubię je czytać, łącznie z każdą dygresją, których nie szczędzisz;), to wydaje mi się, że szczególnie w przypadku tego typu tekstów, podsumowania byłyby miłym dodatkiem.

Nikola Tkacz
5 lat temu

Nożyczki dla leworęcznych! Nigdy takich nie miałam i bardzo frustrowało mnie wycinanie, bo słabo mi to szło prawą ręką. Do dzisiaj nie jest to moja ulubiona czynność. A zeszyty z czerwoną linią to było wybawienie! W ogóle nie ogarniam 3 linii. Mój kuzyn wybiera się do szkoły we wrześniu, więc sprawię mu taki długopis 🙂

Previous
Proste triki na stres – 3 sposoby, które bardzo lubię
Szkolna i studencka wyprawka – co kupić?

58
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x