Czasami ktoś mówi, że jestem blogerką, jakby ten worek pojęciowy odnosił się do wszystkich moich zajętości 🙂 Tymczasem ja jestem tylko Anią, która między innymi prowadzi bloga ;-)) I tutaj pojawiają się problemy… A są one związane z granicą prywatności. Moja jest…falista.
Nie jest dla mnie prywatnością wrzucenie zdjęcia ciasta jakie zjadłam, czy pierogów :)) Zresztą o rozwojowym podejściu do instagrama już pisałam, moje konto też znacie. Ale staram się chronić prywatność osób, które bloga nie prowadzą i nie mają ochotę na bycie klikanym milion razy na facebooku. Kiedyś nie było to problemem, ale dzisiaj mam już trochę odsłon i takie akcje się zdarzały. Dlatego bez wyraźnie zgłoszonej chęci drugiej (i trzeciej, czwartej, piątej…) osoby, nie piszę z kim jestem w danym miejscu.
To samo odnosi się do wielu innych spraw, które chciałabym zostawić dla siebie. Jakie to są sprawy, zależy tylko ode mnie. Jasne, czytelnicy chcą wiedzieć więcej i więcej, ale… nie łapię argumentacji, że skoro napisałam o chorobie i o innych rzeczach, to moi znajomi i bliscy oraz kilka innych „drobnostek” nie są niczym wielkim i POWINNAM o tym napisać.
hej hej, przykro mi, że nie zaspokoję Waszej ciekawości, ale niektóre sprawy pozostają jedynie do mojej i moich bliskich wiadomości. A kryteriów na podstawie podejmuję decyzję po prostu nie ma. Robię to, co czuję.
Dlatego zabolało mnie, kiedy dostałam maila, że „gwiazdorzę” bo nie napisałam gdzie konkretnie jestem nad Morzem… miałam kiedyś stalkera i staram się nie ujawniać za wiele z tzw. danych osobowych…
Myślę, że tak samo jest z wieloma blogerami Niby wiemy o nich dużo, ale tak naprawdę, istotne dla nich rzeczy pozostają w ukryciu. Nie ma w tym nic złego :)) Tym bardziej, że chętnie podam dokładne miejsce pobytu nad Morzem, jak tylko wrócę :)) Prosiłabym nie wytaczać działa pod hasłem „napisałaś, że byłaś chora, pokazujesz co jesz, to i o tym POWINNAŚ”, bo robię wszystko na swoje wyczucie 😉 Miłych snów!
Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –
jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂
Masz całkowotą rację, to ze ktoś prowadzi bloga nie daje zielonego światła do obdzierania go z prywatności. Moja koleżanką publikuje zdecydowanie więcej znaczków na swoim FB, a granice prpbujmey nagiac tylko u blogerów. Dla mnie wszystko jasne!:)
Każdy dozuje i jak ja to mówię, jest na swoim podwórku i nikomu nic do tego. Ja też trzymam się pewnych zasad i nie wylewam spraw dla mnie ważnych/prywatnych na blogu. Na Insta mam zablokowany profil i znam osoby, które mnie obserwują. Wszystko z umiarem. Można oczywiście wszystko wywalać, ale po co? Serio to aż tak interesuje moich czytelników? Wątpię…
Amen! Nienawidzę ogólnie takie podejścia że ktoś mi mówi co powinnam a co nie… a z jakiej racji ktoś wydaje takie opinie?!?! Zawsze wzbudza to we mnie reakcje obronne i im więcej ktoś mi mówi powinnaś tym bardziej się okopuję i mówię a wcale że nie…
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Zawsze zastanawiałam się, kto pisze komentarze, że coś POWINNO się zrobić/napisać? W sumie to nic nie musisz, piszesz bloga dla przyjemności (takie odnoszę wrażenie) i tylko ty decydujesz o czym napiszesz ;P
Pozdrawiam!
Cóż, każdy gdzie indziej widzi granice swojej "blogowalnej" prywatności. Pisanie o chorobie to decyzja należąca jedynie do Ciebie, co innego pisanie o innych. A z resztą, postawę roszczeniową powinno się z definicji olewać 😉
Zgadzan się. Blog jest blogiem, a nie reality show… Miłego wypoczynku nad morzem 🙂
Jak dla mnie bloger ma swoje prywatne życie, dzieli się z nami jedynie pewną cząstką, którą sam wybiera. W sumie to głównie swoimi przemyśleniami, mi to odpowiada. Szanuję cudzą prywatność, jeśli ktoś będzie chciał powiedzieć o sobie coś więcej – jego dobra wola, nie zadaję pytań odnośnie życia prywatnego, nie lubię wtryniać się komuś z buciorami w życie.
Nie uważam też, żeby niechęć napisania gdzie się spędza wakacje nad morzem była gwiazdorzeniem, bez przesady. Nie rozumiem takiego podejścia, ale może po prostu się starzeję?
Haha, idealnym uosobieniem tego co mówisz jest to co działo się w komentarzach pod postem Azjatyckiego Cukru… https://www.facebook.com/AzjatyckiCukier/posts/711121422257864
Jejku, co za ludzie… Ja tez juz nie raz dostawalam maila, z pytaniami dlaczego nie "spowiadam sie" z prywatnosci. NIektore maile dostawałam takie zlośliwe, ze pewnie moje życie jest nudne i nieudane, a sama jestem paszczurem itd. Hehe moze i jest nudne i nieudane (ja akurat jestem mega szcześliwa), wiec tym bardziej nie rozumiem dlaczego innych denerwuje ze o nim nie pisze 😀
O niee! To nie będziesz nam mówić wszystkiego o sobie? Gdzie jesteś, z kim jesteś, po co i dlaczego? FOOOCH! Z PRZYTUPEM!
A tak na poważnie to we wszystkim trzeba znaleźć złoty środek. Niektórzy mają skłonności do ekshibicjonizmu, inni bardziej cenią sobie swoją prywatność. Co kto lubi 🙂 Jak ktoś bardzo tego potrzebuje to z pewnością znajdzie w sieci blogerów, którzy dzielą się z innymi wszystkimi aspektami swojego życia, wystarczy troszkę poszukać 🙂
Przede wszystkim Blog jest dla przyjemności – zarówno naszej, czytelników, jak i Twojej. Cieszmy się więc tym co mamy, a mamy wiele fajnych rzeczy!
Dla mnie blogi są trochę jak biografia: czytam aby dostać fajną informacje, że jednak da się pokonać przeciwności, dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy lub spojrzeć z perspektywy kogoś innego na świat. Te pytania są niewłaściwe, to tak jakby ludzie nie potrafili oddzielać tego, że znają czyjegoś bloga, a nie samego blogera.
Uważam, że każdy ma inną sferę prywatności i ma takie prawo.
Ona jest od tego, by dopasowywać jej kształt do siebie.
Nieważne czy chodzi o blogera, prezydenta, aktora,sekretarkę, panią z kiosku, studenta.
Myślę, że większość ludzi, która czyta Twoją twórczość zdaje sobie z tego sprawę,
jednak dobrze, że wyjaśniasz reszcie jak to wygląda, byś więcej nie musiała wracać do tego tematu.
🙂
Masz bardzo zdrowe podejście i to mi podoba. 🙂 Ja prowadzę bloga z moim chłopakiem (a właściwie to nawet narzeczonym) i zawsze, kiedy któreś z nas chce napisać coś, co dotyczy naszego życia prywatnego to pytamy się tej drugiej połówki czy na pewno powinniśmy o tym wspominać, czy wolimy to zostawić dla siebie. I na przykład takim sposobem jesteśmy zdania, że możemy napisać na blogu, że planujemy ślub, ale już niekoniecznie dokładną datę i miejsce, bo teraz to nie stanowi problemu, bo nasz blog w ogóle nie jest popularny, ale za dwa lata kto wie co będzie? Lepiej unikać nieprzyjemnych… Czytaj więcej »
Wiesz, wydaje mi się, że tutaj duże znaczenie odgrywa właśnie taka różnorodność tej granicy prywatności u różnych osób. Całkowicie rozumiem twoje podejście, sama nie dzielę się wieloma szczegołami z życia na blogu, choć mój blog ma niewiele odsłon i nie ma to aż tak dużego znaczenia jak u Ciebie. Bez problemu publikuję na przykład zdjęcia chłopaka, ale on o tym doskonale wie i nie ma nic przeciwko. Nieważne. Chodzi mi o to, że kiedy na jednym blogu widzimy męża blogerki, relację na żywo z wakacji i zdjęcia każdego centymetra pokoju, to trafiając na bloga takiego jak twój – czyli nieprzesiąkniętego… Czytaj więcej »
Świetny pomysł! Mam nadzieję, że idea się przyjmie 🙂
Święta prawda. Nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy tak zaciekle chcą wywlekać sprawy prywatne innych, nie ważne czy blogerów, czy sąsiadów. Mieszkam na wsi, wiem dobrze, że jeśli mój chłopak przyjedzie do mnie innym samochodem albo zgoli brodę, to za dwa dni usłyszę w sklepie "czemu tak nagle zmieniłam chłopaka?". Ostatnio moja mama dostała pytanie ile jej jeszcze kredytu zostało do spłacenia 😀 Oczywiście ci ludzie pytani o swoje prywatne sprawy oburzają się, bo jak to tak można o takie sprawy pytać! Dlatego najlepiej ucinać takie rozmowy w zalążku. Moim zdaniem nie powinnaś się tłumaczyć, że nie chcesz ujawniać imion czy… Czytaj więcej »
Masz rację.
dla mnie to idiotyczne, zeby publicznie obnosic sie z tym co masz na talerzu. Jesli pokazujesz co wchodzi, to moze powinnas tez pokazac fotki tego co wychodzi? 😛
Najbardziej głupi komentarz jaki czytalam!
A to zdjęcie to brr, zimno się robi, straszysz Anno zimą 🙂
Anonimie z 19.36 – moja pierwsza myśl – Ania straszy zimą, a tu tak ciepło 🙂
Aniu a do ciebie mam pytanie znalazłam ofertę rocznej szkoły w kierunek Specjalista organizacji form ruchowych. Lubię pracę z dziećmi, nie wiem czy powinnam iśc w kierunku pedagogiki,bo kurczę no boję się, że ten pracy nie znajdę, a dzieci coraz mniej. Wiem,że Tobie się to udało i też trochę zastanawiam się co Ci w tym pomogło- wybacz nie znalazłam tego w postach 🙂
Z blogowaniem wiąże się wiele fajnych rzeczy, ale i sporo niemiłych, ja miałam nawet momenty, gdy chciałam blog zamknąć. Wiele osób nie rozumie, że blog jest dla każdego czymś innym i nie każdy chce robić zeń reality show. Blog kojarzy mi się z oknem w salonie, to na ile odsłonimy firankę by sąsiad mógł pooglądać z nami film zależy od nas i nie powinien mieć do nas pretensji, że nie widzi naszej łazienki;) Ja prowadzę blog z biżuterią handmade, więc nie pokazuję wiele ponad moje wyroby, ale miałam w sumie śmieszne zdarzenie. Poprosiłam koleżankę, bardzo ładną dziewczynę, by zapozowała w… Czytaj więcej »
w sumie mało mnie obchodzi, gdzie jesteś, ale jeśli gdzieś w okolicach, to koniecznie zahacz o Kąty Rybackie i bar Wielorybek. co prawda zawsze są tam gigantyczne kolejki i trochę na jedzenie trzeba poczekać, ale naprawdę warto 🙂
Oczywiście, masz stuprocentową rację. Ciężko mi nawet zrozumieć, jak ktoś może od Ciebie wymagać, żebyś napisała wszystko o wszystkim 😉 To Twoje życie, Twoje sprawy, a blog to tylko kawałek Ciebie – ale wszystko to wiesz 😉
Masz racje nikt nie powinien wymagać od Ciebie podawania dokładnych danych, Ty jesteś kowalem swojego losu, i to Ty wyznaczasz granicę 🙂 Pozdrawiam 🙂
Szkoda, że nie domagają się wrzucenia prześwietlenia całego organizmu 😉
Masz racje, są rzeczy ktore powinno zachowac sie dla siebie, a czytelnicy powinni to uszanowac.. 🙂
Ania, taffydream.net/blog/
Święta racja. Ale czasami właśnie tak jest, że dajesz palec, a chcą rękę.
Niektórzy nie zrozumieją, że blogerzy, vlogerzy mają swoje życie. Trzeba to uszanować. Pisanie bloga to pisanie bloga, a życie to co innego, coś dla nas.
ja osobiście lubię to, ze nie wszystko o wszystkich wiadomo, takie blogi nawet bardziej mnie intrygują. Fajnie, że widzę jak wyglądasz, co cię interesuje i tak dalej, ale nie muszę wiedzieć absolutnie wszystkiego, bo po co? komentarz z gwiazdorzeniem wybił mnie z kapci.
Może miałby nas kto olejkiem psikać, haha 🙂
Ja to zawsze mówię – nic nie muszę, wszystko mogę 🙂 . Blog jest tak naprawdę miejscem dla Ciebie, nie innych i fajnie, że o tym nie zapominasz 🙂
Masz rację – z drugiej strony, chcąc nie chcąc, ostatnio udało mi się prawie dokładnie ustalić twój adres, na podstawie kilku zdań – jednym o miejscowości, drugim o odległość do pewnych sklepów. Gdybym była psychiczna 😉 to bez problemu mogłabym ustalić dokładny punkt. Tak więc – uważaj. Nie na mnie 😀 , ale miałaś stalkera, więc wiesz, o co chodzi.
Chodzi o Lidla i Biedronkę? Na szczęście ten promień 500 metrów oznacza potężne osiedle 😀 No i po przygodzie ze stalkerem jest monitoring i pieski szczekają i tak dalej 😛