Jak pokochałam matematykę (RCZ)

Oraz o tym, dlaczego czasami dokupując drugą parę butów, zapłacisz mniej niż za jedną 😉

Dzisiaj w ramach Rozwojowego czwartku chciałabym zaprosić Cię do poszerzenia horyzontów. Nie chcę, żeby któryś z moich czytelników był jedną z tych osób, które siedzą na tyłku i patrzą jak ich życie przelatuje im między palcami. Nie chcę, bo też taka byłam! Miałam czas, kiedy nie mogłam pogodzić się słowem nieuleczalne (dzisiaj w ogóle w nie nie wierzę, ale wtedy to był stygmat) i tak desperacko chciałam zrobić coś, aby wyrzucić człon „nie” z tego brzydkiego wyrazu, że moje życie stało się podporządkowane chorobie.

Bardzo niefajnie! Dlatego smuci mnie wypaczanie idei rozwoju osobistego i takie „przeginanie”. Pisałam o tym w krótkim i pełnym emocji tekście nie zapomnij żyć.

Jeśli jesteś osobą, która chwyta się miliona projektów jak tonący brzytwy, nie wykonuj tego ćwiczenia. Postaraj się poprzydzielać swoim zajętościom priorytety i zastanowić się, na czym najbardziej Ci zależy. Jestem właśnie na tym etapie, bo ostatnio dzieje się u mnie trochę za dużo. Wiem, że muszę dobrze rozważyć to, co jest dla mnie ważne i mniej ważne. Brak wystarczającej asertywności był jedną z moich największych porażek 2013 roku. Staram się wyciągać z tego wnioski.

 Wiem jednak, że są obszary, nad którymi zawsze chciałam popracować, ale z różnych powodów się za nie nie brałam. Może też tak masz np. z projektami DIY? :)) U mnie takim obszarem była…matematyka. O czym wspomniałam w tekście tygodniowe love#1

Nigdy nie byłam z niej dobra. O ile w podstawówce bez problemu jechałam na piątkach, to w gimnazjum było coraz więcej czwórek i trójek a i jedynki się zdarzały. Pamiętam, że gimnazjum skończyłam i tak z mocną czwórką, która w liceum znaczyła tyle, co nic.

Bo pierwszy raz  w życiu trafiłam na dobrą, wymagającą nauczycielkę matematyki. Na początek dostaliśmy test sprawdzający nasze umiejętności z gimnazjum. Wyszło mi 50%. Poczułam się jak skończona idiotka i głąb.

Matematyka  w liceum wymagała wiele wysiłku (tym bardziej, że powinnam uzupełnić braki wyniesione z gimnazjum). Oczywiście, jak większość stając przed dylematem : reakcja walki czy reakcja ucieczki , zdecydowałam się na drugi wariant. Szło mi słabo, ale to nie ja byłam winna, tylko nauczycielka, nauczyciele z gimnazjum, dziwny program i ta głupia matura z matematyki, bo po co ona komu.

Oczywiście teraz tak nie myślę  ;-)))

Jednak im głębiej w liceum, tym bardziej docierała do mnie nieuchronność matury z  matematyki i z czasem próbowałam się ogarnąć. Nastąpiło to późno, bo w klasie maturalnej.

Z dwójek i trójek przeskoczyłam na czwórki i nawet…sporadyczne piątki. Szło mi dobrze i maturę bez problemu zdałam ale…

robiłam to źle.
Bo gdyby nauczycielka nie była wymagającą osobą, pewnie byłoby dużo gorzej.

_____________________

Już tłumaczę co było złe. Matematyka w szkole jest tak realizowana, że uczniowie uczą się schematu postępowania, bez zrozumienia z czego on wynika. Dlatego awansowałam na te czwórki i piątki – nauczyłam się jak postępować przy rozwiązywaniu niektórych zadań itp. Poznałam schematy, ale nie rozumiałam ich działania.

Np. obliczanie „delty” – schemat działania prosty jak konstrukcja cepa. Z tym, że wielu, nawet piątkowych uczniów tak naprawdę nie wie, co oblicza ;-))

Drugi raz z doskonały pedagogiem spotkałam się na studiach – myślałam, że edukacja matematyczna na pedagogice wczesnoszkolnej to będzie pryszcz ;)) Tymczasem od pierwszych zajęć nie było złudzeń – nauczyciel klas 1-3 musi matematykę ROZUMIEĆ, aby jej nauczać. 

Pewnie złośliwsi z pośród Was pomyślą ,”a co tu jest do rozumienia?”. Wiem wiem, też myślałam o tym w takich kategoriach.

Ale nawet takie totalne podstawy okazały się trudniejsze niż sądziłam. Np. nigdy nie zwracałam uwagi na to, że siedem to liczba, nie cyfra (liczba jednocyfrowa). Oczywiście poza znakiem graficznym. Potem przyglądałam się takim „usterkom” obserwując różnych nauczycieli na praktykach i mylenie jest tu nagminne. Pewnie nie czujecie, co w tym takiego „be”, ale jednak wprowadzenie tylu niepotrzebnych pojęć jest dla dzieci szkodliwe i utrwala negatywne schematy.

Nigdy nie zapomnę jak na kolokwium padło pytanie :

Czy zbiór krokodyli w Wiśle jest zbiorem prawdziwym?

Teoretycznie w Wiśle krokodyli nie ma prawa być, ale po kole okazało się, że równie dobrze mogło chodzić o miasto Wisła…a tam już ktoś krokodyla mógłby mieć.

Nie ważne, że ten przykład wydaje się głupi, zrozumiałam dzięki niemu, że zadanie dla ucznia musi być jasne i bez widełek interpretacyjnych. Szczególnie w klasach 1-3. Mało to razy rozwiązywaliście zadanie w którym nikt nie wiedział o co chodzi? 🙂 No właśnie. Nie mówiąc już o podwójnych zaprzeczeniach typu : czy tata Oli nie jest malarzem?


Kolejnym przełomem który sprawił, że chcę się podciągnąć z matematyki były moje przeboje ze zdrowiem. Kiedy wściekłam się na to, że lekarze tak naprawdę mają mnie w dupie (oraz miliony innych pacjentów) i zawsze będą zasłaniać się tym, że medycyna nic na to nie poradzi, zaczęłam sama czytać książki medyczne i badania naukowe. Było to dużo trudniejsze niż sądziłam, bo poza słowami które były dla mnie w dużej mierze całkiem obce, musiałam trochę podszkolić się z chemii. I w którymś momencie doszłam do wniosku, że matematyka jest wszędzie. Wspaniale porządkuje świat, jest w każdej czynności i w każdym procesie. Pobaw się spirografem, zauważysz, że te wszystkie piękne kwiaty mają takie same wzory. Idealne proporcje… rytm w muzyce… wszystko to jest absolutnie doskonałe! Wszystko co robisz, myślisz i czujesz ma wiele wspólnego z matematyką. Chcę się zaprzyjaźnić z tak piękną nauką.

Np. buty. Banalne obliczenia.

Ostatnio w jednym ze sklepów obuwniczych była promocja „wybierz sobie rabat”. Na pierwszą parę dostawało się 30%, na drugą 50% a na trzecią 70% z tym, że klient sam decydował na które buty jaki rabat sobie przyzna.

Mogłabym kupić same kozaki :

Przed promocją o której piszę (bo cena jest i tak promocyjna), kosztowały 100 zł. Gdybym wzięła na nie 30% rabatu, zapłaciłabym 70 zł i tak byłabym zadowolona (weszłam do tego sklepu tylko dlatego, że inne, droższe buty, które miałam od dawna upatrzone okazały się mniej wygodne niż sądziłam:)). 

Ale powodziłam jeszcze trochę wzrokiem po półkach i stwierdziłam, że jedna para się nie opłaca! Bo dobierając jeszcze balerinki za 20 zł mogłabym zapłacić mniej 🙂

Na balerinki wzięłabym 30% rabatu (czyli  zapłaciłabym za nie 14 zł) , a na kozaki 50% (50 zł) czyli razem dwie pary wyniosłyby mnie 64 zł 😉 czyli mniej niż za same kozaki ;))
Ostatecznie stwierdziłam, że balerinki mijają się z moim postanowieniem o częstszym wybieraniu obcasów 

i zdecydowałam się na takie „cichobiegi”

Oraz na botki

I na te buty, które pokazywałam Wam ostatnio:

Razem za cztery pary zapłaciłam 149.97
Czyli i tak dużo mniej niż za jedną parę upatrzonych wcześniej kozaków 🙂

Uprzedzając pytania o jakość – buty są bardzo dobrej jakości, szczerze mówiąc, przerabiałam już buty droższe i tańsze i u mnie dużo bardziej istotną kwestią jest dobre dopasowanie do sklepienia mojej stopy, czego większość obuwniczych mi nie zapewnia 🙁
Wszystkie buty mają ok 12 cm…i tutaj znowu matematyka (i fizyka!), bo aby obcas był wygodny, trzeba go dobrze wyważyć.
O co chodzi z tym rozwojowym czwartkiem? Chcę, abyś wybrał sobie dziedzinę w której chcesz się doskonalić. To może być coś związanego z Twoim zawodem, pasja, albo Twoja pięta Achillesowa 😉
Przygotowałam arkusz do wydrukowania :

Zastanów się, w czym chcesz się doskonalić, a następnie określ, dlaczego jest to dla Ciebie ważne. To ma być Twój cel 🙂 Zastanów się i wypisz wszystkie narzędzia potrzebne do realizacji tego celu, oraz ustal czas który mu poświęcisz. Ja zdecydowałam, że w każdym tygodniu poznam jedno nowego zagadnienie z matematyki, ciekawostkę matematyczną lub inną rzecz, przy czym nie będzie problemem, jeśli w kolejnym tygodniu nadal będę zajmować się tym samym, bo uznam to za bardzo interesujące 🙂
Możesz też ustalić że w każdy piątek wykonasz jeden projekt DIY, albo, że raz w miesiącu przeczytasz czasopismo branżowe z tematyki którą się interesujesz. Ile obszarów i osób, tyle pomysłów.

Na końcu warto ustawić sobie motywator w postaci nagrody (oczywiście, lepsza jest motywacja wewnętrzna, ale nie ma nic złego w tym, że jedna posiłkuje się drugą ;)).

Dla mnie dodatkową motywacją jest wspominania o tym, czego nauczyłam się w danym tygodniu w postach „tygodniowe love” 🙂

Zachęcam do ustalania własnych obszarów i uczenia się przez całe życie.

PS. Matematyka obala takie mity jak ten, że przez głowę ucieka 50% ciepła

Sama częściej wybieram czapkę niż makijaż, ale spróbuj wyjść na dwór  nago w samej czapce, wrócić do domu i wyjść drugi raz w kompletnym ubraniu bez czapki. Serio, 50 % ? :))

Albo ubierz czapeczkę, szalik, rękawiczki, kurtkę i cały arsenał, ale wyjdź na boso. Weź ze sobą kogoś kto będzie miał buty i całą resztę jak Ty, ale nie założy czapki. Ciekawe kto pierwszy sobie coś odmrozi albo wyląduje w szpitalu ;))

Jaki cel sobie wybierasz? 🙂

Będzie mi miło, jeśli zaobserwujesz mnie na :

 

Follow on Bloglovin

lub polubisz na fejsie 😉

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
38 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Mila
10 lat temu

Bardzo motywujący tekst, zresztą jak większość. Ja z wyborem celu nie mam problemów – zawsze mi brakuje dnia i muszę znaleźć więcej czasu. To moja wielka bolączka. Teraz jest 5 rano, obudzę się pewnie po 12 (z przerwą o 8, żeby nakarmić psa, dwa koty i wypuścić kury z kurnika – taki ze mnie gospodarz :D), potem zjem śniadanie przy komputerze, zrobię coś przez godzinę czy dwie, zrobię obiad, wyjadę z psem na spacer, wrócę, posprzątam, nakarmię psa, koty, królika i kury… i tyle… Z resztą czasu sama nie wiem co robię, nie wiem gdzie on ucieka, nie potrafię być… Czytaj więcej »

Mila
10 lat temu
Reply to  Mila

No to na pewno. Z tym, że teraz wcześniej niż o 1. nie zasnę, chociaż jak chodziłam do liceum to szłam spać około 3-4, wstawałam przed 6 i tak przez ponad pół roku… Ale zakochana byłam mocno, to miałam dodatkową moc 😀

illonky
10 lat temu

Bardzo dobry tekst. Faktycznie z matematyką jest problem, gdy nauczyciel jest mało wymagjący. A. Einstein powiedział, że jeśli nie potrafisz czegoś wyjaśnić w prosty sposób, to tego nie rozumiesz 😉 A buty są wyjątkowo ładne, najbardziej podobają mi się botki!

Mimi K.
10 lat temu

Dobry tekst. Początek roku i ja wymyśliłam sobie 1500 postanowień i zdałam sobie sprawę że nie wyrabiam. Muszę również zorientować się, jaki jest mój cel 😉

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Dzieki Aniu za ten tekst. Wejscie na Twojego bloga to mial byc krotki przerywnik mojej wczesnorannej nauki, jednak tak sie zaangazowalem w ten cudowny schemat, ze powstalo az 5 celow. Przy czym w tych 5 pytaniach ktore postawilas idealnie daje sie zamknac ogolna idee swojego 'samodoskonalenia' – moje cele opieraly sie glownie na doskonaleniu charakteru, przez co troche zmodyfikowalem ogolny zamysl tego projektu.
Pozdrawiam.

Madame Dark
10 lat temu

Dziękuje CI z calego serducha za ten tekst. Ostatnio bardzo brak mi motywacji do czegokolwiek a przeciez matematyka (Krolowa Moja!) i Informatyka to większa część mnie. Lubie sie czegos nowego z tych tematow dowiadywać, ale z drugiej strony zawsze sobie tlumacze "nie mam czasu praca, uczelnia" i tak stoje w miejscu choc chcialabym wszystko umiec. Dalas mi wiare i powrot milosci do tych dwoch przedmiotow 🙂 Wracam do baz danych z usmiechem na ustach a nie bo sesja. Buziak 🙂

Panda
10 lat temu

apropos butów to ja też kiedyś zrobiłam taki myk, tylko ze w sklepie sportowym. była taka sama przecena, 1 rzecz, 30%, 2 rzeczy 50%, 3 rzeczy 70%. musiałam kupić namiot, ale nie mogłam się zdecydować między dwoma modelami. były dość drogie, a oba z nich potrzebne były mi na inne okazje. okazało się, że kupując je obydwa płacę niemal jak za jeden, a jak kupiłam jeszcze torbę to jeden namiot i torbę miałam praktycznie za darmo. NIESAMOWITEP.S. Matematyki najbardziej nienawidze na wykładzie, kiedy wykladowca z wielkim brzuchem mruczy pod nosem czytając z kartki a my, biedni studenci, dosłownie przerysowujemy przykłady… Czytaj więcej »

happiness
10 lat temu

Niezły interes z butami :).Ja mam z matematyką inny "problem" Podstawówka, gimnazjum bardzo wymagający nauczyciele, dużo się namęczyłam, ale i dużo nauczyłam, zawsze wychodziliśmy przed program, przy okazji matematykę polubiłam, w końcu jest taka banalna i oczywista, wszystko można logicznie wytłumaczyć, a to dla mnie najważniejsze, jeśli czegoś sobie logicznie nie wytłumaczę to nie zrozumiem. Potem studia, duuużo matematyki, bardzo trudnej matematyki, całki, macierze to banał, nieraz przychodził moment, że jedyne materiały były dostępne w języku angielskim, a i żeby to zrozumieć trzeba było wielu godzin. Ale zawsze na końcu się okazywało, że nie jest to takie trudne. Wszystko fajnie… Czytaj więcej »

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu
Reply to  happiness

Jeśli happines chce się nauczyć wykonywać obliczenia w pamięci wystaryczy takie ćwiczenie, ale robione systematycznie.Co potrzebujesz do tego ćwiczenia?Kostki do gry, sześcienne- takie same, na początek wystarczy 5-6 sztuk.Jak to się robi?bierzesz wszystkie kostki do dłoni i rzucasz na stół, zaczynamy od 3-4. spoglądasz na nie wszystkie i musisz zobaczyć SUMĘ oczek, masz na to chwilę. Dzięki temu trenujesz i powiększasz obaszar mózgu który jest odpowiedzialny za pamięć krótkoterminową. Co przekłada się na to że jesteś w stanie zapamiętać na raz więcej informacji i je od razu wykorzystać oraz przetworzyć. Między innymi liczenie w pamięci tego wymaga. Inną sprawą jest… Czytaj więcej »

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu
Reply to  happiness

Ja mimo studiów również technicznych szybkiego dodawania i odejmowania w pamięci nauczyłam się dopiero w wakacje, kiedy pracowałam za kasą (ale nie taką jak w supermarketach, gdzie wbijasz ile klient Ci dał i masz wyświetlone ile musisz wydać, tylko gdzie sama musiałam to szybko obliczyć), więc nie jesteś sama. A odnośnie notki- moim postanowieniem do sesji jest codziennie przez minimum pół godziny powtarzać materiał na mechanikę budowli (wiadomo, że przed samym egzaminem poświęcę na to więcej czasu, ale to mój ostatni egzamin, po drodze są jeszcze zaliczenia- a nie mogę zostawić nauki na ostatnią chwilę. Poza tym jest to jedyny… Czytaj więcej »

happiness
10 lat temu
Reply to  happiness

Fajny pomysł z tymi kostkami, muszę wypróbować, bo aż głupio nie umieć dodawać :D.

Lena Poleska
10 lat temu

Matematykę w liceum lubiłam i nawet drażniło mnie to, że mianowałam się "humanistą" i zrezygnowałam ze zdawania matematyki na maturze. Jest tak wiele umiejętności, w których chciałabym się doskonalić… ale zdaję sobie sprawę, że trzeba je zapisać, zaplanować, bo jeśli tego nie zrobię, cel się jakoś rozmyje. Matematyka jest piękna 🙂 Tak samo jak fizyka. Dużo tańczę, a taniec, to niewiele ponad to, czego dostarcza nam fizyka 🙂 Pozornie nie ma nic wspólnego, a jednak – rytm, dźwięk, przeciwwaga… Myślę, że najbardziej chciałabym ogarnąć historię (o zgrozo!), która dla mnie jest piętą Achillesa. Bo niby "cośtam wiem", a jak przychodzi… Czytaj więcej »

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

chciałabym tak wyglądać bez makijażu 🙂

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Ja dorzucę cos matematycznego od siebie. Podstawówka gimnazjum, same 5-6 na świadectwie, kangury i inne bzdury z osiągnięciami na skale ogólnopolską. Do tego uwielbiałam fizykę i byłam ostatnim roczkiem który miał ja jeszcze w podstawówce. W podstawówce i gimnazjum zawsze miałam fantastycznych nauczylieli od tych przedmiotów. Nie byli bardzo wymagający, ale byli ludzccy i świetnie pryzygotowani pod kątem psychologiczym. To jest 90% sukcesu bo nie trzeba nie wiadomo ile wymagać a wystarczy robić to w taki sposób by uczeń zrozumiał podstawy i sam chciał zgłębić resztę. Gdy poszłam do liceum matematyka na maturze nie była obowiązkowa, ale ja byłam na… Czytaj więcej »

Potworek
10 lat temu
Reply to  Anonimowy

A propos tych ocen za starania, to może we wczesnej podstawówce jestem za tym, ale później to katastrofa. Nie wyobrażam sobie konstruktora, albo architekta, który dostaje wynagrodzenie adekwatne do tego, jak się starał, a nie do tego, jaki projekt oddał ; )
Ja bym osobiście się wściekła, że ktoś, kto nie ma bladego pojęcia o czymś, a zrobił postępy, dostał ocenę taką, jak ja. Automatycznie wywołałoby to we mnie sposób: ten sprawdzian napiszę źle, następny średnio, ostatni dobrze. W końcu postęp jest, powinna być szóstka 😀 Dzieci też potrafią kombinować. Wtedy "ci lepsi" przestaliby się starać.

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu
Reply to  Anonimowy

Potworku, ale masz wdzięczny nick:) Tu nie chodzi o to żeby stosować takie wynagradzanie w pracy bo to mija się z podstawowymi prawidłami ekonomii. Jesli jesteś architektem i coś "spierdolisz" mimo iż bardzo się starałaś to i tak Cie z pracy wyrzucą, a szczególnie gdy w grę wchodzą duże pieniądze i jeszcze istnieje dodatkowe ryzyko, że do końca zycia sie nie wypłacisz. Do złej kategori zastosowałaś taką regułe. Inna sprawą jest że dla jednego naciągana 4 może zdziałać cuda, a dla drugiego będzie największą karą i upokorzeniem jakiego dziecko mogło doświadczyć:)To są delikatne niuanse. Jeśli się umie można je wykorzystywać… Czytaj więcej »

Potworek
10 lat temu
Reply to  Anonimowy

A dziekuje bardzo 😉
Zle zrozumialam po prostu Anonima, wybaczcie. Z tym indywidualnym podejsciem w zakresie wiekszosci przedmiotow to racja. Gdyby nie to ze w gimnazjum sprawdziany polegaly na poprawianiu swojego wyniku z poprzedniego roku, mialabym same troje. Smieszne jest to ze ja w podstawowce z plastyki mialam same czworki, a chodzilam na dodatkowe lekcje i w wieku 12 lat malowalam calkiem zgrabne martwe natury 😀 pani stawiala oceny wzgledem sympatii do ucznia, co moim zdaniem jest juz przegieciem

Potworek
10 lat temu
Reply to  Anonimowy

Chodzilo mi o sprawdziany z wfu

Grimme aelling
10 lat temu

Cel mam i kulawo, ale dążę do jego realizacji. Dlaczego to dla mnie ważne? Lepie było by aby studia nie szły na marne, a dyplom nie wylądował w kącie wiec znalazłam pasje w dziedzinie, która do niedawna uznawałam za moją znienawidzoną. 🙂 Musze wypełnić na pewno ten podpunkt jak to osiągnąć. Nie mam weny jak, choć cały czas staram się coś robić wiec dobre i to… nie siedzę biernie. Jako, ze nie mam wyznaczonej nagrody to pewnie cel będzie osiągany aż do śmierci. Niektóre dziedziny życia wymagają ciągłego dokształcania się, ale mniej mnie to martwi. Ważne mieć pasje i ją… Czytaj więcej »

Grimme aelling
10 lat temu
Reply to  Grimme aelling

Wydaje mi się, że same statystyki będą w pewnym momencie nagrodą. 🙂

Szczypta Magii
10 lat temu

Genialny post… Trafiłam do Ciebie jakimś cudnym przypadkiem i uwielbiam czytać Twoje posty. To co masz do przekazania i powiedzenia to najprostsze z mozliwych ale tak naprawdę wiekszość z nas nie zdaje sobie w ogóle z tego sprawy 🙂 A co do realizacji to ja może zabrałabym się za angielski 😀

Potworek
10 lat temu

Z tą deltą to troszeczkę przesadziłaś ; ), jakoś nie wyobrażam sobie osób w liceum, szczególnie w klasach humanistycznych, którzy wiedzą chociażby czym jest wyznacznik macierzy (czym jest macierz?! czym jest wyznacznik? kiedy można obliczyć wyznacznik macierzy?). Przecież to wynika z algebry liniowej, której nie ma w liceum. Ważne jest wiedzieć, z czego co wynika (np funkcje cyklometryczne, które są odwrotnymi funkcjami do trygonometrycznych – najpierw trzeba zrozumieć pojęcie funkcji odwrotnej). Tego co z czego i tak dalej dowiadują się przeważnie ludzie na profilach z rozszerzoną matmą i fizyką: dowody, wyprowadzanie skomplikowanych wzorów. A co jest najważniejsze? znajomość teorii i… Czytaj więcej »

Potworek
10 lat temu
Reply to  Potworek

Fakt. Moja nauczycielka od matmy powtarzala w kolko "wy nie zdacie tej matury!" A przy wielomianach, ktorych nie ma na podstawie powiedziala "co tam matura…" jakbym nie poszla na korki, nigdy nie trafilabym na dobrego nauczyciela. Moim zdaniem problem tkwi w… przepisywaniu z tablicy. Zawsze wolno pisalam i nie nadazalam za zadaniem, nie moglam sie skupic na tym, co mowi nauczyciel, wiec automatycznie nie mialam pojecia co sie dzieje…

Jeju, myslalam ze chodzilo Ci o jakies tlumaczenie na zajeciach czym jest ten wyroznik, wyprowadzanie wzoru i tego typu mecyje 😀 zwracam honor w takim razie

tonia
10 lat temu

Kozaki i botki <3 <3 <3 Gdzie je kupilas???
Z matematyką nigdy nie miałam problemow (liczyc umialam zanim sie nauczylac czytac :D), wręcz mam hopla na jej punkcie (wszytsko robie wg wlasnie wymyslonych wzorów :D). Żaluję ze nie miałam możliwości iść w tym kierunku, ale ostatno dużo myśle by to naprawić 😉
Ale naprzyklad kiedys w szkole myslalam ze historia jest totalnie bez sensu: i tak ludzie popełniają nadal te same blędy, sieje złowrogość (np znam ludzi ktorzy nienawidzą niemców, a sami nie znają ani jednego, ani nigdy nie byli w Niemczech). Ale z wiekiem widze sens nawet w niej 😀

Usia
10 lat temu

śliczne buty:) w szczególności te 1 wsze:)

ona
ona
10 lat temu

Faktycznie opłaca się kupić tam te 3 pary, byłam, ale nie mają klasycznych czarnych szpilek, gdyby mieli, z pewnością znalazłabym jeszcze 2 inne pary, fajnie, że mają połówki rozmiarów, a średnia cena to 99 zł.
Podziwiam cię, że potrafisz chodzić na takich obcasach, ale to fakt, że dobrze dopasowany i wyprofilowany but i biegasz jak w kapciach.
A matematykę polubiłam w gizmnazjum, po niemiłych wspomnieniach z podstawówki i z dwójami i płaczem. W gimnazjum zupełnie inne podejście i bardzo miła pani po 50. Dzięki temu prawie zawsze 4 ze sprawdzianów, a z geometrii nawet 5.

Optymistyczna
10 lat temu

Cieszy mnie, że napisałaś o doskonaleniu, wspominając o matematyce. Uwielbiam ta dziedzinę, chyba od zawsze, jakoś nigdy nie miałam z nią większych trudności (no chyba że mowa tu o studiach ;p ale to temat na inny komentarz ;)) I lubię przekazywać ją innym. I właśnie w tym chcę się doskonalić. Prowadzę korepetycje i mam nadzieję, że będę coraz lepsza w tym co robię, i chyba nawet wydrukuję sobie Twój arkusz albo stworzę swój własny 🙂 Pozdrawiam serdecznie!

Panna-Kokosowa
10 lat temu

Najlepsze jest to, że za każdym razem wiem co chcę podszkolić, ale gorzej z realizacją… Jakiś kopniak w tyłek?

Magdalena
10 lat temu

Z moją matematyką było podobnie. Z bardzo słabej 3 pod koniec liceum wyciągnęłam 5 i oczywiście niezle zdana matura z matematyki. Ale nauczyłam się na małpę 🙂 stale schematy i sposoby. Teraz matematyka przydaje mi się w śladowych ilościach – ale nadal jej nie rozumiem 😉
a buty ostatnie piękne 🙂

Artinowy Świat
10 lat temu

Świetny tekst, a co do tekstu o butach to powiedziałabym, że w tym sklepie nie wszystkie buty są dobrej jakości chociaż można trafić na perełki i też liczyłam tylko że ja z kartką co mi się bardziej opłaca i wyszłam z 3 parami butów ;D
+ uwielbiam Twoje rozwojowe czwartki.

Agata Ucińska
10 lat temu

Już jakiś czas temu zdałam sobie sprawę, że dziedziny, które przez szkolny system uważałam za beznadziejne są tak naprawdę fascynujące. Mam plan systematycznie ogarniać coś z chemii, fizyki czy matematyki, W końcu mam na to całe życie! A ostatnio odkryłam cudowną stronę: coursera.org, kursy z uniwersytetów z całego świata, głównie Stanów, za darmo, online. Kocham takie przedsięwzięcia.

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

chwalisz się, ze pracujesz z dziećmi lub też, że tak świetnie piszesz(nie widac…), a tu nagle 'Ubierz czapke". Doucz się trochę: http://www.przelom.pl/porady/2424/Dlaczego-nie-mozna-ubiera-butlw/

Natalia Slawek
10 lat temu

Ania, my jesteśmy ten sam rocznik, nie? Pierwszy, który musiał zdawać obowiązkową z matmy..Zawsze się dobrze uczyłam i jeszcze w czasach gimnazjum miałam przeświadczenie, że jestem wszechstronnie uzdolniona. Ach, żebyś wiedziała, jak liceum zweryfikowało moje podejście.. Matma stała się kulą u nogi, kułam jak najęta, brałam korki, wydawało mi się, że rozumiem, a z ocen, czasem 2, 3, bywały 4 przy dobrych wiatrach. Generalnie byłam na trói, straszyli, że matura, że zdać trzeba i tak dalej.Kilka ostatnich miesięcy przed maturą, poświęciłam na nauczenie się rozwiązywania poszczególnych typów zadań. Nieważne, że nie rozumiałam, o co biega, nieważne.. Taki system, ja się… Czytaj więcej »

pink.grincz
10 lat temu

Ja nigdy z matematyką się nie lubiłam. W podstawówce jeszcze jakoś sobie radziłam. W gimnazjum miałam wymagajacą matematyczkę i chcąc nie chcąc musiałam w mniejszym lub większym stopniu nauczyć się materiału z danego działu. Technikum…To zupełnie inna bajka. Pierwsza matematyczka która mnie uczyła mówiła do uczniów jak do dzieci. Niczego mnie nie nauczyła. Druga matematyczka która mnie uczyła.Nauczyła nas jedynie jak obliczyć deltę.Niestety. W technikum miałam ledwo dwa lub trzy na koniec. W technikum ,w którym się uczyłam moim zdaniem bardziej nas cisneli od samego poczatku z przedmiotów zawodowych .Dopiero w ostatniej klasie przypomnieli sobie co niektórzy nauczyciele że w… Czytaj więcej »

Fobmroweczka
10 lat temu

Oj Aniu, od jakiegoś już czasu "słyszę" o twoim blogu i niezwykle podłechtało moją próżność to, że pojawiłaś się u mnie! 😉 Muszę napisać ci ten komentarz, ponieważ masz bardzo podobny pogląd na rozwój osobisty do mojego profesora z Zarządzania samym sobą (prof. Bieniok, dosyć … znana i barwna persona ;)). Matematykę lubię i nigdy większych problemów mi nie sprawiała, o ile, uwaga, poświęcałam jej odrobinę uwagi. Niestety, nie robiąc zadań, nie próbując, jak to określiłaś, zrozumieć metod (nie nauczyć się metody, ale właśnie ZROZUMIEĆ skąd się wzięła), nie zrozumiemy natury rzeczy i nic nie posunie się na przód 😉Czytając… Czytaj więcej »

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Jak dobrze, że o gustach się nie dyskutuje 🙂

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

mogłabyś podrzucić nazwę i adres tego super-sklepu?

Previous
Najgorszy podryw – moje doświadczenia
Jak pokochałam matematykę (RCZ)

38
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x