Jeszcze zanim podeszłam do zdrowia w nowy sposób, szukałam w internecie jakiejś informacji i natknęłam się na artykuł w którym ktoś opisał jak wyszedł z raka, ie kosztowało go to wysiłku i jakie kroki podjął. W odpowiedzi pojawiło się wiele komentarzy, między innymi człowieka który miał bardzo zaawansowany nowotwór. Prosił o rozwinięcie tematu. Autor którzy przeżył raka polecił przede wszystkim odstawić mięso, cukier oraz tłuszcze utwardzane, zapisać się psychoterapię i modlić się. (Przypominam, że komentator miał bardzo zaawansowanego raka!).
Wiecie co odpisał?
Łatwo powiedzieć. I dalej coś o tabletkach i chemioterapii i tym, jaki to jest chory, pokrzywdzony przez los i Boga.
Pomyślałam wtedy kurcze, człowieku, co jest z Tobą nie tak?
Ale przecież nie tylko z nim. Blog o rozwoju osobistym, ktoś dzieli się metodą osiągania celów. Komentarz : łatwo powiedzieć, to nie dla mnie.
Książka o zarządzaniu czasem (dla upierdliwców : o zarządzaniu sobą w czasie;) – komentarze – łatwo powiedzieć.
Halo! Co się dzieje z ludźmi? Nie decydując się na podjęcie próby działania, stoisz w najlepszym przypadku w miejscu, zazwyczaj jednak przybliżasz się do porażki. Oszukujesz sam siebie.
Niby szukasz jakiegoś rozwiązania, czytasz książki, chodzisz na seminaria i warsztaty (a więc inwestujesz w iluzoryczne poczucie, że robisz wszystko), a następnie kwitujesz to słowami łatwo powiedzieć i nie robisz nic w kierunku wcielenia rozwiązań w życie. Albo nie próbujesz poznawać rzeczy nowych, nieznanych i tkwisz wciąż w strefie komfortu i aktualnego rozwoju. Ok, Twój wybór. Nie szkoda Ci jednak życia?
Łatwo powiedzieć, że łatwo powiedzieć.
Wpis dotyczy słów „łatwo powiedzieć” w tym konkretnym kontekście (wymówki dla bycia nygusem, sierotą i ofiarą z wyboru), zaś słowo idiota rozumiem tutaj jako osobę, która nie wykorzystuje swojego życia bo woli oszukiwanie samego siebie.
Będzie mi miło, jeśli zaobserwujesz mnie na :
Czyli irytujesz się jak Piotr Szczepanik śpiewa "Kochać – jak to łatwo powiedzieć
Kochać – to nie pytać o nic" 😉 Coś w tym jest co napisałaś, ale dla mnie "łatwo powiedzieć" ludzie czasem używają jak się nie do końca "coś kupują".
Czepiam sie "latwo powiedziec" w jednym kontekscie o ktorym napisalam na dole wpisu 🙂
Tytuł posta mnie w błąd wprowadził 🙂
:))
"Łatwo powiedzieć" to też uczucie bezsilności. Nie zawsze jesteśmy tak naładowani energią, że góry moglibyśmy przenosić…
Tez tak kieddys myslslam, ale.to bzdura, bo wszystko jest energią. Nie zawsze chcemy ja wykorzystac. Wtedy problem jest w nas, nie w tym, ze latwo powiedziec 🙂
Zawsze trafiasz w sedno u mnie :). Ja cały czas myślę nad osobą z którą jestem co dzień. Która mi cały czas mówi "łatwo powiedzieć… bo mam 50 lat , bo coś tam, bo srata pierdata". Jak staram się ją zmobilizować do czegoś to znów to słyszę! A dzięki niej ja sama częściej używam "łatwo powiedzieć" i przestaję działać…
Bo "łatwo powiedzieć" stało sie glupia wymowka z ktora sie nie dyskutuje i to strasznie ciagle.w.dol i blokuje rozwoj. Te slowa to plaga naszych czasow 🙁
O kurcze więc trzeba zacząć tych sformułowań unikać.
"Łatwo powiedzieć, że łatwo powiedzieć. " Kwintesencja! 🙂
😉
Staram sie, probuje, walcze z demonami, a czasem mam taka sytuacje, ze mam jakis problem, zmartwienie, itp. i ktos mnie pyta, co sie dzieje. No to mowie, ze takie i takie wyzwania na mnie czekaja i sie tym stresuje- no czasem potrzebuje sie podzielic jaka mysla, ktora nie daje mi spokoju. I ta osoba, pisze mi, ze glupia jestem, ze jak mnie studia/ praca stresuja, to po co sie w to angazowalam, ze trzeba cieszyc sie zyciem, wyjsc do ludzi, blablabla. No dobra, ok, tylko, ze takie rady daje mi osoba, ktora zrezygnowala z szansy od losu i caly czas… Czytaj więcej »
sytuacja o której jest piszesz jest nieco inna. Ja uważam te słowa za glupie wtedy, kiedy są wymówką dla dobrej opcji i pretekstem do usprawiedliwania siebie. Natomiast w roli ucinacza głupiej dyskusji, czemu nie 🙂
Ale wiesz, w tym kontekście to naprawdę łatwo powiedzieć – bo przecież nie wiesz, czy człowiek, któremu polecasz zapisanie się na psychoterapię, ma w ogóle na to pieniądze. Przykładowo. Albo może jest przykuty do łóżka i mieszka na zapadłej wsi, gdzie nie ma szans na psychoterapeutę.
Czasem naprawdę łatwo powiedzieć, łatwo dać komuś radę, którą się sprawdziło na sobie – a trudniej ją wdrożyć będąc zupełnie inną osobą w innej sytuacji życiowej.
Nie zmienia to faktu, że ja tego wyrażenia raczej nie używam 🙂
PS. Masz literówkę w bannerku Rozwojowe Czwartki.
dzięki za cynk o literówce :)). Przy nadmiarze czasu poprawię.
Niby tak, ale wtedy ta osoba skorzystałaby np. z diety, zresztą są wolonatriusze, przy uniwersytetach katedry psychologii klinicznej udzielają porad psychologicznych za darmo. To jest kolejne szukanie wymówek, kiedy ktoś jest śmiertelnie chory, ma dwie opcje – narzekać, albo próbować walczyć. Jeśli naprawdę chce żyć, to nie ma czego takiego jak "łatwo powiedzieć", bo życie nie ma ceny. Ale żeby to zrozumieć, trzeba to chyba przeżyć, całkiem inna optyka, której nikomu nie życzę. 😉
Łatwo powiedzieć, więc po co w ogóle czytać o sposobach na rozwiązanie różnych sytuacji. Przecież w takim razie każde rozwiązanie będzie można skwitować 'łatwo powiedzieć'.
To jest w ogóle jakiś rodzaj wampiryzmu energetycznego, tak to postrzegam – zwłaszcza jeśli takich słów wobec nas używają bliscy. Ale jeśli powie im się że przy takim nastawieniu jakie mają nic się nie zmieni, albo wręcz pogorszy się, to jest foch… eh
dokładnie, jako taki "wampiryzm" to postrzegam, bo o jest tylko szukanie okazji do przekazania światu " o jak mi źle, jak mi niedobrze, współczujcie mi" .
W takim kontekście, jaki opisujesz, zgadzam się z Tobą 🙂 sami siebie ograniczamy różnymi takimi słowami… a po co? 🙂 tyle jest do zrobienia, do spróbowania…
dokładnie!
Masz po prostu rację.
Fakt, to takie ładniej brzmiące "nie chce mi się".
albo "odpie*dol się, chciałem ponarzekać udając, że potrzebuję rady a Ty psujesz mi koncepcję 😉 "
Jeśli chodzi o porady internetowe (na forach, blogach, itp.) to osoba, której się owych porad udziela ma prawo z nich nie skorzystać, przeanalizować czy w ogóle jest sens i czy stać ją na to, czy skórka jest warta wyprawki, itp.. Ktoś, kto udziela ci porady, robi to podobno z dobrego serca, a potrafi strzelić mocnego focha i zjechać cię z góry na dół, jeśli uznasz, że jednak nie skorzystasz. Do tego musisz się tłumaczyć DLACZEGO NIE, jakby to nie była tylko twoja sprawa (bo przecież ośmieliłeś się poprosić o poradę, więc MUSISZ się stosować do tego, co piszą ci inni… Czytaj więcej »
ogólnie pisałam co sądzę o udzielaniu "rad" w swojej ksiązce i mamy podobne obserwacje, ale nie w tym rzecz. Wiesz, kiedy ktoś jest umierający to nie ma "łatwo powiedzieć" i nie wazne czy mieszka w pipidówie, czy w metropolii – robi wszystko. Czy dieta może pomóc? Oczywiście, np. w terapii Gersona jak najbardziej! A nawet jeśli nie, to zła dieta przyspieszy śmierć.
Co do spersonalizowanych rad – zgadzam się, takie sa bardzij wartościowe, ale co np. usprawidliwia człowieka, który chce lepiej zarządzać czasem a potem kwituje to słowami "łatwo powiedzieć?" ;).
Hmm raczej nic nie usprawiedliwia 😉 To chyba są takie osoby, które chcą prowokować. Jeszcze mi przychodzi do głowy coś takiego, że dużo osób kiedy prosi o radę, oczekuje odpowiedzi zgodnej ze swoimi oczekiwaniami albo wręcz przeciwnie – właśnie po to, aby usprawiedliwić swoje "nie da się". Zgodnej z oczekiwaniami czyli podświadome lub świadome oczekiwanie wygodnego rozwiązania, łatwego do zrealizowania. Sytuacja odwrotna – ktoś mi radzi coś, co jest trudne do realizacji, ergo "nie da się", "łatwo powiedzieć", i już mogę powiedzieć swoim bliskim, że widzicie, nawet w necie radzą mi to a tamto, a to jest niemożliwe 😉 Myślę,… Czytaj więcej »
trafiłaś ostatnim zdaniem w sedno problemu 🙂
I jak zawsze uderzasz w sedno problemu. Lubię do Ciebie zaglądać 🙂
miło mi 😉
Skończyłam dzisiaj Twoją książkę i jutro zabieram się za eksperyment z ryżem 😀 Jestem mega ciekawa, co z tego wyjdzie!
Super, naprawdę szczerze zachęcam do eksperymentu. Byłabym też wdzięczna za jakąś opinię o książce, tutaj, na maila a najlepiej na http://lubimyczytac.pl/ksiazka/194339/jak-stac-sie-szczesliwym-czlowiekiem o ile masz konto. Szczególnie zależy mi na konstruktywnej krytyce, bo chcę udoskonalić ksiązkę przed ukzaniem się druku ;).
mam nadziję, że eksperyment okaże się dla Ciebie inspirujący ;).
Ah, specjalnie założę konto. Skoro książkę przeczytałam za darmo to chociaż tyle mogę zrobić 🙂
nie namawiam, to nie jest transakcja wiązana 🙂 Po prostu zależy mi na feedbacku ;-).
Dobrze powiedziane!!!
Ja uważam, że trzeba mieć w sobie trochę empatii. Każdy człowiek jest inny, niektórzy mają depresję inni nawyki, które bardzo trudno przełamać (polecam Stephen R. Covey), a jeszcze inni nie mają już po prostu siły… na przykład przez chemioterapię i "bardzo zaawansowany nowotwór". Powiedzenie w trudnym dla człowieka momencie "po prostu zmień się/zmień coś" – kopnięcie w tyłek, a w razie słabego entuzjazmu osoby 'kopniętej' reagowanie rozczarowaniem (delikatnie mówiąc) to jest dla mnie pokazanie braku empatii i faktycznej troski o daną osobę. Czasami człowiek potrzebuje 'poprowadzenia za rączkę', pokazania, że można, tchnięcia tego entuzjazmu nie tylko przez słowa, a przez… Czytaj więcej »
rozumiem Twój punkt widzenia, z doświadczenia związanego z chorowaniem wiem jednak, że bycie prowadzonym za rączkę do nikąd nie prowadzi i trzeba TWARDO w pewnym momencie to zmienić, bo inaczej będzie za późno. Empatia empatią, właśnie [rzez wzglad na to, że na kimś mi zalezy nie będę mu słodzić, bo to nie prowadzi do żadengo pozytywu.
A może dana osoba chce czegoś zupełnie innego niż Ty chciałaś jak byłaś chora? Pisząc "za późno" masz na myśli śmierć? Wydaje mi się, że chora osoba zasługuje na możliwość decydowania o tym czy chce dalej walczyć, rozumiem, że ty chciałaś, ale jestem sobie w stanie wyobrazić osobę która nie chce. Koleś z "bardzo zaawansowanym nowotworem" jest tutaj dobrym przykładem. Może na przykład chcieć, z tym rakiem, wyjechać na Kanary, opalać się przez miesiąc, zajadać mięso i lody zamiast kontrolować każdy gryz. Może byłby w stanie cieszyć się wtedy ze spokoju ducha jaki osiągnie godząc się z losem, kontemplować to,… Czytaj więcej »
ok, więc w takim razie po co dana osoba zawraca komuś głowę aby poświęcił jej czas opisują KONKRETY dot. danej terapii czy diety? Po co prosi o rady?
Nie sądzę aby własciwa dieta była niesmaczna czy uciążliwa, a już na pewno mniej niż chemia, ale tego z perspektywy zdrowrgo człowieka nie da się sobie wyobrazić, dlatego odpuszczam temat. Powtarzam- jeśli ktoś naprawdę CHCE, to nie wazne jak trudne coś jest w realizacji, zrobi to. Tym bardziej , jesli chodzi o życie, tu nikt się nie targuje.
zapomniałam dopisać – zauważasz jakich sformułowań używasz – chce spędzić ostanie dni… czyli piszesz o człowieku który już się poddał i wybrał śmierć. Po co w takim razie prosi o rady za którymi podążają ludzie wybierający życie? To jest niespójne z jego ideą.
No właśnie, po co ta osoba prosi o rady? Mnie przychodzi do głowy cała masa powodów, może warto się dopytać? Uważam, że człowiek chory, w szczególności ten nieuleczalnie chory, potrzebuje wsparcia. Jeżeli może dostać wsparcie tylko na warunkach osoby, która to wsparcie daje to niekoniecznie musi być wniebowzięty, zwłaszcza że za tym idą wyrzuty, brak akceptacji i presja, jeżeli nie będzie wykonywał dokładnie poleceń i pokaże niezadowolenie. Skoncentrowałam się na tym bardzo skrajnym przypadku ponieważ został użyty w tej notce. Odniosłam wrażenie, że jest on najważniejszym powodem powstania tego posta, ale oczywiście są przykłady mniejszego kalibru. Wtedy jest trochę inaczej,… Czytaj więcej »
wielka szkoda, że nie mogę przypomnieć sobie co wpisać, aby trafić na tamtą stronę, jakbyś zobaczyła konkretny kontekst, pomyślałabyś inaczej.Mi chodzi raczej o takie sytuacje jak zdarzyła się mojej koleżancedziewczyna z roku zapytała ją, co poleca jeśli chodzi o naukę angielskiegoto wymieniła co lubi, co robino to w odpowiedzi, że nie wyda kasy na książkę– koleżanka zaproponowała, że pożyczyi znowu jakieś jęczenie, tak w kółko tekst " łatwo powiedzieć". Okazało się, że lasce chodziło o to, aby moja kolezanka napisała za nią pracę, bo ona ma tak ciężko że nie da rady.To był impuls do wpisu. Ten rak to taki… Czytaj więcej »
To faktycznie zmienia postać rzeczy. Myślałam, że chodzi o ludzi, którzy mają problem, no ewentualnie chcą się wygadać, potrzebują zrozumienia i akceptacji, bo dla pijawek nie mam empatii. Dziewczyna nie miała problemu, ale chciała kogoś wykorzystać, a "łatwo powiedzieć" było tylko sposobem osiągnięcia celu. Okropna. Czyli kwestia rozbija się o motywację danej osoby. Zgadzam się. Jednak dla umierających zawsze będę miała więcej empatii. Jeżeli nie uda mi się znaleźć sposobu na dotarcie do tej osoby i pomoc to trudno, interesu w uprzykrzaniu komuś ostatnich dni życia nie mam więc odpuszczę bez frustracji. No i oczywiście frustracja jest naturalna, empatia jest… Czytaj więcej »
rozumiem Twój punkt widzenia, teraz już jasno i klarownie 😉
Hmm, miałam podobne refleksje i wątpliwości po lekturze tego posta jak Tamet, w tym sensie, że nie każdy jest w stanie zdetonować granat we własnym tyłku z miną super twardziela – np. ja jako siksa mało chorowałam i wyrastałam w przekonaniu o tym, że mój organizm jest absolutnie nie do zdarcia, aż tu na drugim roku studiów zdrowie moje dosłownie się rozsypało – nie wnikając w szczegóły, usłyszałam po wielu wycieczkach "od Annasza do Kajfasza" wreszcie trafną diagnozę, która mnie powaliła… przez pierwszy tydzień leżałam załamana na stercie pościeli i tylko wyłam z rozpaczy, dopiero po jakimśtam czasie się psychicznie… Czytaj więcej »
ja Cię rozumiem, bo sama byłam swego czasu przygnieciona słowami "nieuelczalne" i "będzie już tylko gorzej", wtedy też wszyscy z dobrymi radami mnie wkurzali. Chodzi mi wyłącznie o sytuację, kiedy "łatwo powiedzieć" jest wymówką dla czegoś co można i warto zrobić, oraz sytuacji kiedy prosi się o radę aby ponarzekać, a nie ją uzyskać 😉
To niestety pokazuje jak ludzie bardzo "chcą" 😉 Bo powiedzieć, że chcę coś zrobić jest proste ale zabrać się do realizacji… tu już zaczynają się schody i właśnie wtedy łatwiej powiedzieć "łatwo powiedzieć" 😉
Na co dzień w pracy siedzę z koleżanką "Łatwo powiedzieć". To wykańcza psychicznie. Niemniej mam pełną świadomość, że to co piszesz to SAMA PRAWDA. Można WSZYSTKO. Jeśli na prawdę bym chciała, to mogę wyjechać w podróż dookoła świata. Mogę uleczyć siebie (po protu jeszcze nie odkryłam jak…chociaż mam pewne podejrzenia 😉 ). Jesli czegoś nie robię, to zawsze mam świadomość, że albo sama tego nie chcę, bo mi np. to z czymś koliduje, albo po prostu mi się zwyczajnie nie chce. Nie zwalam wtedy winy na świat – "nie da się", "łatwo powiedzieć", "tak ale", tylko przeprowadzam ze sobą "poważną… Czytaj więcej »