Nie odkładaj życia na jutro!

  Od kilku dni chodzi po mi głowie pewna myśl. Ostatnio złapałam się na tym, że  patrząc na prostownicę pomyślałam, że zacznę się ładnie czesać jak będę mieć długie włosy…. tak wiem, miałam już długie włosy. Osiem centymetrów temu. I nie, nie bawiłam się w ich stylizację.
Koleżanka mówi, że będzie nosić sukienki jak schudnie. Druga, że zacznie biegać jak kupi sobie nowe buty do biegania. Ciągle ktoś przekłada na jutro…życie!
 O zgrozo – ja też czasami daję się w to wmanewrować. 
Z drugiej strony, problemy z prawidłowym oddychaniem i ubiegły rok w którym tułałam się od szpitala do szpitala wiele zmieniły na plus. Przestałam odkładać na później (po szpitalu) różne wyjścia ze znajomymi i tak dalej. O wiele częściej decyduję się na fajne rzeczy spontanicznie. Wpływ na to miało też wyzwanie z byciem na tak, które nadal gorąco polecam :))
Moim zdaniem kluczem do sukcesu jest ustalenie odpowiednich priorytetów. Planowanie jest spoko, ale wiem na swoim przykładzie, że jednego dnia mogę mieć super plan na jutro/kiedyś/bliżej nieokreśloną przyszłość, a rzeczywistość brutalnie to zweryfikuje i następnego dnia będę miała wrażenie że przy kolejnym kaszlnięciu wypluję swoje płuca i z bladą twarzą oraz załzawionymi z bólu oczami będę żałować, że odłożyłam fajne rzeczy na…potem.
Anonim zapytał na czacie :
„Czytając Twoje tematy mam wrażenie, że jesteś jedną z niewielu osób, którym prokrastynacja, odkładanie wszystkiego na potem i lenistwo wychodzą w ostatecznym rozrachunku na dobre. Czemu tak jest??”
Myślę, że to kwestia priorytetów właśnie. Wolę wyjść ze znajomymi albo obejrzeć dobry film, niż siedzieć nad jakąś pracą zaliczeniową i żałować, że omijają mnie spoko rzeczy. W takim układzie nie potrafię produktywnie i skutecznie pracować (no bo przecież znajomi są na imprezie…). W efekcie : ani nie dałam z siebie 100%, ani się nie pobawiłam. Podwójna przegrana.
A kiedy pójdę na daną imprezę a pracę zaliczeniową będę pisać nad ranem, to pod presją czasu dam z siebie wszystko. Nie tracąc zbędnego czasu na dobór odpowiednich słów po prostu szybko napiszę coś konkretnie i na temat. I jest super :)) 
W liceum kiedyś polonistka poprosiła mnie o napisanie eseju na konkurs. Miałam na to chyba z miesiąc, przypomniałam sobie rano przed wyjściem do szkoły, ostatniego dnia. Tekst powstał w 15 minut, drukowałam go minutę przed wyjściem. Był ok, ale miał literówki których nawet nie zauważyłam. Nauczycielka wysłała, a potem powiedziała, że tekst był ok ale trochę wstyd było wysłać w takim stanie (nie było czasu na poprawki :P). Miesiąc później dostałam zaproszenie na galę finałową. Nie wygrałam, ale byłam druga. Jak na ogólnopolski konkurs i pracę z literówkami – całkiem zacnie 😀
Takich przykładów jest cała masa. Po prostu fajnie działam pod presją czasu. Skutecznie się  też uczę , bo wiem, że nie ma już chwili na pierdoły i wybieranie koloru zakreślacza. Mam trzy godziny a potem egzamin, trzeba działać!
Dzięki temu zazwyczaj jest win-win. Nie dość, że zrobiłam to, co chciałam, to jeszcze zrealizowałam główne zadania na satysfakcjonującym poziomie. 
Ale nie każdy może tak funkcjonować i czasami w chwilach kryzysu zazdroszczę trochę tym ludziom, którzy tydzień przed egzaminem już wszystko potrafią 🙂 
Wyzwaniem tego miesiąca jest :
Koniec z odkładaniem życia na później
To znaczy : nie ma, że założę spódniczkę jak będzie cieplej. Istnieją przecież rajstopy!
Nie ma , że pójdę pobiegać jak nie będzie padać, że założę sukienkę jak będzie okazja, że zrobię muffinki jak będzie dobry moment. Ani, że uczeszę się jak… no własnie jak co?Ty też ubierz się ładnie, teraz, a nie jak schudniesz, bo teraz też żyjesz. Życie jest TU I TERAZ. Nie jutro, nie za tydzień, nie za 5 kilo. Idź na imprezę teraz, w tym tygodniu, jeśli masz ochotę. Nie po trudnym projekcie i tak dalej. Obserwując swoich znajomych widzę, że najszczęśliwsi są Ci, którzy jeśli mają ochotę się pobawić, to bez wyrzutów sumienia w czasie sesji idą na jakiś koncert 🙂 
Egzaminy można poprawiać, czasu cofnąć się nie da.
W międzyczasie :
  • Vitalia zrobiła mi niespodziankę i dostałam : fajny liścik, jabłko w pudełeczku, kupon na miesiąc diety dla siebie i trzy kupony dla Was. Właśnie myślę nad formułą konkursu! 🙂 
  • miałam kąpiel rozjaśniającą i… pofarbowałam włosy z powrotem na czarno. Efekty jutro lub pojutrze na blogu 🙂 
Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
30 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Słonecznik
11 lat temu

"Ty też ubierz się ładnie, teraz, a nie jak schudniesz, bo teraz też żyjesz." – Bardzo spodobało mi się to zdanie 🙂

Nie należę do osób, które nadmiernie wybierają obowiązki nad przyjemności, ale dobrze mi z tym 😉 Teraz zamiast pisać pracę – czytam książkę, ale praca nie zając, nie ucieknie 😛

dzolls
11 lat temu

Aniu :* 🙂

paranoJa
11 lat temu

o, z tymi sukienkami, to ja też tak mam. 😀

Kamila Ziel
11 lat temu

Ciężko się tak przestawić…ale masz rację nie warto czekać…z reguły nigdy nie zrobi się tego co się obiecuje jeśli nie robisz tego tu i teraz!

Eyon
11 lat temu

motywujący wpis. czas brać się za sukienki i nie czekać na wiosnę! :))

madzia
11 lat temu

zawsze jak mowa o prokrastynacji i rozwiązywaniu tego problemu to wydaje mi się, że najprostsze wyjście (czyli po prostu ruszyć) jest najtrudniejszym krokiem (bo ten krok, a raczej niemożność wykonania go jest właśnie prokrastynacją). Myślę, że odkładanie odkładaniu nie równe, bo jedno może być poważnym problemem lub nawet chorobą, a drugie cechą charakteru.. myślę sobie jednak, że pokonywanie tego drugiego i bycie mu zawsze na przekór (czyli np. wyjście w spódnicy zimą w rajstopach) może spotkać się z większym rozczarowaniem i uwieraniem;) aniżeli odłożenie mini na lato :), ale oczywiście eksperyment ciekawy, warto spróbować 😉

Leany
11 lat temu

Idealny temat dla mnie. Ja odkładam wszystkie obowiązki na później i zwykle nic z tego nie wychodzi, bo później jest za późno, a ja zostaję z poczuciem winy, że czegoś tam nie zrobiłam ^^

LaNińa
11 lat temu

Czytam go średnio raz na tydzień, aby nigdy o tym nie zapomnieć 😉

Cherie Currie
11 lat temu

Jestem zdecydowanie za tym wszystkim, co napisałaś. Uświadomiłaś mi, że czasem nie powinnam przejmować się tym, że robię coś na ostatnią chwilę, jeśli dzięki temu np poszłam na wspaniałą imprezę, a potem ani tak wyrobiłam się z nauką na jakiś ważny sprawdzian, oczywiście nie ze wszystkim można tak robić, no ale… 😉

Kinga
11 lat temu

Bardzo motywujący wpis. Ja zawsze wszystko odkładam na później, a potem nic z tego nie wychodzi. Czas to zmienić!
W ogóle muszę sobie przejrzeć rozwojowe czwartki i nadrobić zaległości 🙂

hurija
11 lat temu

Uwielbiam czytać Twojego bloga.

Charlotte
11 lat temu

z badań naukowców wynika, że osoby, które robią wszystko na ostatnią chwilę mają wyższe iq 😀

Lila
11 lat temu

Super post! Ocieka motywacją!

Grey
11 lat temu

I znowu masz rację! Czytając post zastanowiłam się ile rzeczy aktualnie odkładam "na jutro", na poczekaniu doliczyłam się 5! masakra w szczególności, że to nie są jakieś tam pierdoły tylko coś do zrobienia/załatwienia na już.
Dzięki za motywujący post, uciekam brać się za robotę 😉

PS ja i moje ogromne BMI chętnie przygarniemy kupon na darmową dietę 😀

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

dobrze powiedziane (napisane) 🙂

Emilka
11 lat temu

Mi też wszystko co robię na ostatnią chwilę wychodzi najlepiej:) Dopada mnie ten motywacyjny stres i wszystko idzie po mojej myśli.

Ja się czuję bardzo niekomfortowo w sukienkach, szpilek moje stopy na sobie nigdy nie miały, ale nie mam zamiaru z tym walczyć 😉 Kiedy mam na sobie trampki czuję się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

Margerytka
11 lat temu

I to jest właśnie fajne co napisałaś: że warto czasem wybrać coś, na co ma się ochotę,a coś innego zrobić "na ostatnią chwilę". Wtedy jak mój znajomy niekiedy mawia "i wilk syty i wilk syty" 😉A serio: sama wiele razy sobie wyrzucałam, że nie mogę się zmobilizować i robić czegoś systematycznie i regularnie, a tymczasem może prościej by było skupić sie na tym, że sprężam się maksymalnie i to, że coś zrobię w ostatniej chwili nie znaczy, że zrobię to gorzej 🙂 Dzięki za uświadomienie mi tego 🙂A jednak odkładanie na później… no, czasami przeginam. Trochę mi pomogło to o… Czytaj więcej »

Edyta
11 lat temu

Lubię czytać Twojego bloga, kiedyś już Ci to nawet pisałam.
Masz zupełną rację, że nie warto niczego odkładać na potem. Nigdy nie wiadomo co się zdarzy i czasem to potem zwyczajnie nie nadchodzi. Sama chciałabym tak korzystać z każdej chwili, powoli mi to nawet wychodzi i cieszę się z każdego dnia. Wiele jednak jeszcze pracy przede mną nad takim sposobem życia.

agazmaluje
11 lat temu

Ja doszłam do wniosku, że ładne sukienki powinnam zakładać częściej niż tylko "na wesela" 🙂 Ale pojawia się pytanie to kiedy? No przecież nie jak będę szła po ziemniaki do sklepu, czy jak będę się tarzać z dziećmi po podłodze gdzie jest kupa sierści psa 🙂 Czasem trudno zrobić coś, nie odkładając tego na później 🙂

M.
M.
11 lat temu

na ostatnią chwilę zostawiam naukę. Nie pamiętam co robiłam w podstawówce, ale w gimnazjum było tak, (powiedzmy, spr jest w środę) że pisałam notatki (pytania itd.) na sprawdzian w sobotę a czytałam i uczyłam się we wtorek. a teraz w LO notatki pisze dwa dni przed sprawdzianem i ucze sie dzien przed. I 3 oraz 4 wpadały. Tak samo jest z lekcjami..na ostanią chwilę zaczynam myśleć i praca jest zrobiona 😛ze ćwiczeniami, z bieganiem, z treningami odkładam na lepszą pogode i gdy kupie buty do biegania, a skutki są takie że w ogóle się za to nie biorę 😡 zawsze… Czytaj więcej »

BogusiaM
11 lat temu

super, będąc w liceum żyłam bardziej niż teraz, teraz się rozleniwiłam…

Olga Cecylia
11 lat temu

Zabawne, bo ja właśnie wczoraj umówiłam się do fryzjera. Od roku zapuszczam włosy i ciągle powtarzam, że będę się fajnie czesać, kiedy już będą długie. Nie wiem, dlaczego tyle czasu zajęło mi stwierdzenie, że ja wcale nie chcę, żeby one były do pasa, bo nienawidzę takich oklapniętych.

Kupiłam też skakankę, bo zawsze obiecywałam sobie, że zacznę biegać, kiedy wyleczę anemię, kiedy pogoda będzie lepsza, kiedy sprawię sobie odpowiednie buty… Skakać mogę w domu, boso, dozując sobie ilość wysiłku, żeby nie złapać bezdechu (przez anemię bardzo szybko się męczę).

Tak że tego… nie odkładam 🙂 Nie warto 😉

Aneta Marcol
9 lat temu

Jak Ty to robisz, że zawsze trafiasz tematem w to, co mnie akurat teraz nęka?
Chcę iść do kina na Igrzyska. Planuje niedzielę, jak: napiszę podrozdział pracy licencjackiej, pouczę się na egzamin, napiszę post na bloga, coś tam…Ale prawda jest taka, że będę myśleć o tym kinie i o tym, że chcę tam w końcu siedzieć z paczką popcornu, a nie skupiać się na pracy!
Coś mi mówi, że do kina wybiorę się jutro, jeśli nawet nie dziś 🙂

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Ja w pewnym momencie mojego życia tak odkładałam wszystko na potem, że nabawiłam się małej nerwicy. Stres dział na mnie tak często, że nie mogłam się od niego uwolnić i np. pociłam się bez żadnego powodu w sumie, ale ze stresu. Więc z umiarem!

Previous
Wykluj się wreszcie! Rozwojowy czwartek inaczej
Nie odkładaj życia na jutro!

30
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x